Witam
Jestem nowa na forum...
I czytając to co tu piszecie mogę jedynie się przypisać do tych objawów..
Od miesiąca nie jestem w stanie opanować ciągłych lęków, czuję jakbym miała zaraz zemdleć po czym wszystko przechodzi jak gdyby nigdy nic...
Siedzę i to przychodzi z nienacka Tak samo jak wychodzę do miasta czy zajmuję się dzieckiem.
Moja mama miała silne ataki nerwicy, wydała mnóstwo pieniędzy na lekarzy i leki.
Pewien profesor stwierdził że nerwicę można zwalczyć tylko samym sobą . Kazał odrzucić wszelkie leki które uzależniały i spróbować samemu to opanować. Stwierdził że to nasza wyobraźnia i psychika.
Próbuję o tym nie myśleć , chociaż im bardziej się skupiam na niemyśleniu to przychodzi z potrójną siłą.
Boję się zostawać sama z dzieckiem w domu, że stracę przytomność i się nie obudzę. Co gorsza , że umrę.
Ataki nerwicy są tragicznym przeżyciem. Czasem mam atak ale po przypomnieniu sobie poprzednich stwierdzam , że nic mi się nie stanie bo to już było kilka razy i nic się nie wydarzyło.
Ale lęk nadal jest i ciągły niepokój.