Czy to depresja?
Witam.
Zacznę może od początku. Jestem corką alkoholika. Mój ojciec zaczął nadużywać alkoholu 3 lata po ślubie i robił to przez ponad 30 lat małżeństwa. Opamiętał się i skończył pić, kiedy miałam 17 lat. Obecnie mam 23 lata. Całe moje dzieciństwo było jednym wielkim horrorem. Codziennie kłotnie, awantury, interwencje policji, przemoc psychichna i fizyczna doprowadziły do tego, że kilka razy próbowałam popełnić samobójstwo lecz bezskutecznie. Odkąd pamiętam moja samoocena zawsze była bardzo niska, byłam taką szarą, ciszą myszką, która się wszystkiego boi, nigdy nigdzie nie wychodzy, nigdy się nie odzywa. Chodziłam do psychologa jakiś czas jednak zrezygnowałam, bo nie chciałam tak mówić o swoich problemach, nie umiałam nawet... Tak jak już napisałam wyżej, miałam 17 lat kiedy ojciec przestał pić. Od tamtej jest w porządku, przynajmniej z piciem. Niekiedy zdarzy mu się wstrzynać awantury, kłotnie, czepiać się, podnosić głos jednak po trzeźwemu. Jest on bardzo nerwowym człowiekiem.
Przejdę jednak do sedna sprawy. Otóż od tamtej pory mam bardzo niską samoocene. Co prawda ona się troszkę potem podwyższła lecz nie na długo. Odkad poszłam na studia (było to 4 lata temu) jest ze mną tragicznie. Myślę o sobie jak o kimś najgorszym, nienawidzę siebie, swojego ciała, wręcz brzydzę sie go. Mam pełno kompleksów, nic mi się w sobie nie podoba, moja samoocena spadła do zera. Miałam lepsze i gorsze chwile jednak od kilku miesięcy nie umiem już sobie poradzić, nie wiem kompletnie co robić. Jestem w związku od ponad 7 miesięcy, bardzo kocham swojego faceta i wiem, że on mnie też. Mimo jego zapewnień, że jestem ładna, niczego mi nie brakuje, to nie potrafię w to uwierzyć. Myślę o sobie zupełnie co innego. Nie ma dnia, żebym nie płakała, nie mówila jaka to ja jestem. Uważam się za grubą, brzydką, głupią - tak też ojciec mówił do mnie, kiedy pił i nawet po trzeźwemu zdarzyło mu się tak powiedzieć. Nie wierzę w żadne komplementy, żyję tylko swoimi kompleksami. Nie potrafię spojrzeć na siebie, spojrzeć w lustro! Kilka razy się odchudzłam, raz udało mi się schudnać ponad 13kg tylko dlatego, ze jadlam przez 3 miesiace jedno jabłko dziennie. Od tamtej pory diety wprowadzam bardzo czesto, z wiekszym lub mniejszym skutkiem, ale są. Od 3 misięcy ciągle sie odchudzam, schudlam parę kg, mam prawidłową wagę jednak uwazam się a grubą! nie mogę się po prostu na siebe patrzeć, nie czuje sie dobrze w zadnych ciuchach, uwazam, że co bym nie zalożyla to wygladam grubo, ohydnie wyzywam siebie od najgorszych, płaczę, niekiedy biję się czymś albo głową o ścianę z tej bezsilności. Mam opory przed facetem, nie potrafię przed nim rozebrać, wstydze się swojego ciała, Nie chcę, żeby on mnie dotykał bo boję się, że pomysli sobie, ze jestem gruba, ze tu mi wystaje tluszcz, tam oponka Próbowałam to wszystko zwalczyc, pozbyc się jednak nie potrafię.... gdzie bym nie wyszła, kogo bym nie zobacyzła, to ciągle widze, ze inni są lepsi,ladniejsi ode mnie, a ja jestem ta najgorsza. To wszystko mnie niszczy od środka. Nie śpię po nocach, nie umiem się na niczym skupić, myślę o samobójstwie, mam się za nieudacznika, nieuka. Nie wiem co się ze mną dzieje. Boję się pójść do psychologa/psychiatry, nie mam nawet na to funduszy. Moi rodzice o niczym ni wiedzą, rodzeństwo też, facet wie w 50% ale nie potrafi mnie do konca zrozumiec, pocieszyc bardzo proszę o jakąś pomoc. Co mam zrobić? czy to już depresja czy może coś innego?
Przepraszam, że napisałam to wszystko tak chatoycznie, ale nie jestem w stanie na razie normalnie myśleć i napisać coś lepszego
Pozdrawiam