Skocz do zawartości
Nerwica.com

slash

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez slash

  1. No to jest jakieś rozwiązanie, tylko problem jest taki, żeby czasem nie przesadzić z tym zdystansowaniem się, bo jak piszesz jest opcja, że ona sobie odpuści. Chociaż z drugiej strony, jeżeli mnie naprawdę kocha, a mimo wszystko w to głęboko wierzę, nie ma szans, żeby tak szybko zrezygnowała... A i najgorsze jest to, że ja za nią tak tęsknię, co chwila o niej myślę, tak bardzo już chce być z nią, że ciężko mi jest i będzie nie odzywać się do niej..ehh Kurcze, miłość naprawdę czasem jest trudna do ogarnięcia.. -- 08 cze 2011, 19:45 -- powiem tak... zrobiliśmy sobie krótką przerwę i... naprawdę pomogło :) tak dobrze między nami już dawno nie było, zero sporów, kłótni sprzeczek.. wiem wiem, nie minęło zbyt wiele czasu, ale ja coś czuję, że teraz będzie szło tylko ku dobremu :) dziękuję wszystkim wspaniałym duszyczkom za pomoc, zainteresowanie, a przede wszystkim za wysłuchanie i zrozumienie, jesteście świetni!!
  2. Ale niestety tak wczoraj było... Ja się spodziewałem, że właśnie będzie na odwrót, bo przecież to, że przyjechałem, że chcę rozmowy, to chyba jest namacalny dowód, że mi zależy
  3. Myślę, że jakbym przyjechał to ona by powiedziała, że ją lekceważę i jestem bezczelny skoro nie chciała mnie dzisiaj widzieć - tak było wczoraj, nie chciała żebym przyjechał a ja przyjechałem i to mówiła. A sms... postaram się napisać, mam nadzieję, że "odpocznijmy od siebie" nie tyczy się także chociaż takich sms-ów, że myślę o niej, kocham ją i nie odczyta tego na opak. Kurcze, strasznie mi na niej zależy i najgorsze jest to, że nijak mogę to udowodnić, bo moje słowa teraz mało znaczą..
  4. Monika1974 i nawet teraz bym pojechał, ale wiem, że to nic nie da, bo chociażby wczoraj, kiedy ją przeprosiłem i przyznałem się do błędu, nie chciała mnie słuchać i nie wierzyła mi, że zrozumiałem swoje złe zachowanie. Wczoraj naprawdę mocno się pokłóciliśmy, szczerze to czułem, że chce powiedzieć "koniec", ale jakby ją coś trzymało i powiedziała, że dajmy sobie spokój na jakiś czas i że jeżeli się kochamy i mamy być razem to będziemy. I tak się zastanawiam, że jeżeli przyjechałbym do niej dzisiaj i powiedział to co wyżej napisałem, mógłby być już koniec.
  5. :) nic nie szkodzi, ale rzeczywiście cos mi w tym poście nie pasowało ;p
  6. Ja myślałem o tym, ale z drugiej strony jak na faceta jestem dość wrażliwy i nawet ten jeden dzień przerwy tragicznie na mnie działa.. Już teraz chciałbym pojechać do niej, rzucić się w jej objęcia i przytulić i niestety ogarnia mnie taki strach, że po tej przerwie, po tym zastanowieniu ona powie, że przebrała się miarka, że nie jest nam dane być ze sobą. To jest moja pierwsza wielka, nieprzelotna miłość, a do tego związku podchodzę naprawdę serio i może dlatego ogarnia mnie ten lęk
  7. wczoraj postanowiliśmy od siebie na jakiś czas odpocząć, miejmy nadzieję, że po tej krótkiej przerwie wszystko wróci do normalności... boję się tylko, że kiedy znowu zbyt impulsywnie zareaguję na jakiś bodziec, wszystko może się zawalić... niestety mam z tym ewidentny problem, że za bardzo biorę sobie wszystko do siebie, nie potrafię się zdystansować od pewnych spraw, chcę wszystko raptownie i szybko załatwić, a często wychodzi jeszcze gorzej niż przed kłótnią. I właśnie nie wiem jak sobie z tym poradzić, czy to jest jakiś ewidentny mój problem, moja dolegliwość, którą należy leczyć czy po prostu to zależy do charakteru?
  8. Jestem tutaj pierwszy raz, a więc witam wszystkich forumowiczów! Otóż mam pewien problem, ale może od początku.. Jestem z dziewczyną niedługo, 28 maja będzie 20 miesięcy. I niby się rozumiemy, niby kochamy szalenie, co już kilka razy udowodniliśmy sobie, ale coś jest nie tak i to już od pewnego czasu.. Problem polega na tym, że ostatnio bardzo często się kłócimy.Powody są różne: niedomówienia, złe zrozumienie niektórych słów, niepotrzebne reakcje czy odzywki. Jak widać nie są to jakieś wyszukane powody, w naszym związku nie występują kłamstwa czy zdrady lub inne powody do poważnych kłótni, ale cały czas wchodzi jakiś błahy temat, o który się sprzeczamy. Jestem człowiekiem dość specyficznym, o troszkę zwariowanym charakterze, może z lekka dziecinnym, z wyjątkowym poczuciem humoru (mam tu na myśli to, że moje dowcipy, anegdoty czy odzywki, choć dla mnie zabawne, często nie są rozumiane i różnie interpretowane). Więc zdarza mi się swoim niewybrednym żartem, oczywiście nieświadomie, obrazić albo sprawić, że ktoś się poczuje nieswojo. Moja dziewczyna jest troszkę bardziej opanowana, wydoroślała, ale stara się tolerować moje zachowania. Wiadomo, czasem przesadzę, no ale każdy chyba czasem to robi... Ona ma teraz egzaminy, potrzebuje mojego wsparcia i boję się, że nie do końca spełniam jej oczekiwaniom (i tu niestety zdarzają mi się gafy, np. pomyliłem terminy egzaminu w rozmowie z nią czy też zapomniałem o nim). Jest też bardzo wrażliwą kobietą i niestety przez to często moje słowa inaczej interpretuje, bierze je za bardzo do siebie, co prowadzi do konfliktów. Kłótnia między nami wygląda praktycznie zawsze tak samo, ja mówię swoje racje, ona swoje, potem górę biorą emocje, czasem jakieś niepotrzebne wyzwiska i obrażanie się na siebie, a najczęściej góra po kilku dniach wszystko wraca do tzw. normy. Niestety najczęściej wychodzi, że to ja muszę ją przepraszać, co jednak przychodzi mi z dużym bólem, bo jednak nie chcę wychodzić na pantoflarza, który za każdym razem musi się korzyć przed nią. Stąd pytanie, czy taki związek ma sens? Ja ją kocham, ona mnie też i mimo wszystko wydaje się nam, że nadajemy na tych samych falach, w rozmowie nigdy się nie nudzimy, wspieramy się w trudnych chwilach, ale czasem przychodzi jakiś głupi powód i kłócimy się o niego, a co najgorsze mamy takie charaktery, że żaden nie odpuści... proszę o Wasze opinie na ten temat, a może jakieś rady jak mam reagować, gdy kiedyś nawalę, coś złego powiem albo ona po prostu obrazi się o jakąś bzdętę.
×