Skocz do zawartości
Nerwica.com

Uluru

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Uluru

  1. To jeśli nie parafrazować to co ma robić ten twój terapeuta? On ma wiedzieć czego ty chcesz? A ty to wiesz? Zadaj sobie te pytania następnym razem a może unikniesz poczucia marnotrawienia czasu na "milczącej sesji".
  2. inny No i właśnie o to chodzi by jak już się zdecydujesz pójść do psychologa to byś wkraczał do gabinetu jak klient, a nie petent. Bo to ty jesteś ekspertem od swojego życia, nie ta druga strona. Autentyczność. Wierzcie mi, że nie tylko psycholodzy mają z tym problem. Jeśli nie czujesz połączenia z psychologiem, jeśli masz wrażenie, że Ci "przytakuje", ale nie rozumie/akceptuje to zachęcam, by się tym spostrzeżeniem podzielić. I tu bardzo ważne: od tego jak ta osoba zareaguje zależeć będzie jaki ma stosunek do Ciebie i swojej "misji". Zachęcam do walczenia by w gabinecie być "podmiotom" nie "przedmiotem".
  3. Hej karola25 Z twoich słów bije siła! Odczytuje je jako zdania kobiety gotowej stawić czoła wyzwaniom i podjąć się walki o swoje szczęście. Nazywając swoje potrzeby trywialnymi odbierasz im moc i ich miejsce w twoim życiu. Tak, masz prawo się realizować, masz prawo być niezależna. To nie egoizm gdy troszczymy się o siebie i dbamy o realizacje swoich potrzeb. Oczywiście tak długo jak nie krzywdzimy tym innych. Może to właśnie ta trudna dla Ciebie sytuacja dała Ci siłę i pokazała jak bardzo potrzebujesz zmian i troski o swoje dobro.
  4. Wiecie co bardzo, ale to bardzo podoba mi się wasze podejście poszukiwania rozwiązań. Mam problem idę do... i tu wybieram specjalistę. To postęp i wielka satysfakcja dla psychologa gdy nie jest już tym od "czubków". Poza tym bierzcie pod uwagę, że tam w gabinecie czeka na was CZŁOWIEK:> Taki sam jak wy, mniej lub bardziej poukładany, mniej lub bardziej świadomy, ale mający podobne rozterki, problemy i lęki. To tak jak lekarz, który też choruje, też sam się leczy, raz skutecznie raz nie, idzie do innych po radę, bo mądrzejsi, nie wie co czasem zrobić... Człowiek. Przed pierwszą wizytą warto zgromadzić maksymalnie dużo informacji dotyczących psychologa, terapeuty, psychiatry czy kogo tam wybieramy. Dlaczego? Bo warto wiedzieć jak ten ktoś pracuje, w jakim podejściu, na co stawia nacisk: czy jak psychoanalityk będzie schodził z Tobą do dzieciństwa, bo tam na pewno jest problem, czy jak humanista pochodzi z Tobą po twoim świecie, popatrzy, zapyta. Bo już z tych informacji płyną pierwsze wskazówki, czy ja się z nim dogadam. Zawsze można zapytać lub poszukać info na stronie lub w sieci (tak jak tu) jak taka pierwsza sesja/spotkanie wygląda u tego czy innego specjalisty. Jeśli masz poczucie, że zapomnisz o kwestiach, o których chcesz mówić, że się pomyślisz, zaczniesz gadać bez ładu i składu to przygotuj się do sesji wcześniej. Lista ważnych, mniej ważnych spraw do omówienia, pytania do zadania i z taką kartką na sesję. I znowu ten ktoś kto was przyjmuje też człowiek, on wie, że się stresujesz, co więcej masz do tego prawo. On nie wie wszystkiego, nie ma rentgena w oczach i od "Dzień dobry" nie postawi diagnozy. A gdyby tak było to wiejjjjjjjjjjjjj! Bo to nie specjalista tylko rzeźnik:> Z chęcią opowiem wam o tym jak wyglądają wizyty u psychologa, terapeuty, jak pracuje się w różnych podejściach, czego można się spodziewać. Pytajcie, chętnie pomogę. Tak jak zupy nie wcina się widelcem, bo trudno i się człowiek pochlapie tak nie każdy terapeuta jest właściwy dla mnie. Bo za dużo pyta, ja bym wolała by milczał, bo ma wąsy a ja się go boję:> Rozumiecie?
  5. Hej karola25 Czytając twoje posty odniosłam wrażenie jakbyś mówiła o swoim mężu sprzed ślubu i po ślubie jak o dwóch różnych osobach. Zdarza się niejednokrotnie, że ludzie inaczej zachowują się kiedy są w związku niesformalizowanym, kiedy wszelkie inne opcje są wciąż dostępne i niejako przekonuje się partnera do siebie. A inaczej gdy są już po ślubie rozumianym często jako cyrograf bez terminu ważności. Czy widziałaś znaki, czy mogłaś się domyślać przed ślubem, że on czuje się bardziej związany z matką niż z Tobą, należy już do przeszłości i nie zmienisz już tego. Pytanie co chcesz zrobić z przyszłością, z dniami nadchodzącymi, jak chcesz by wyglądało twoje życie? Kiedy zadasz sobie te pytania zastanów się czy te scenariusze są realne, potem jak możesz je osiągnąć i wreszcie po czym poznasz, że osiągasz cel. Piszesz o tym jak czujesz się odsunięta przez męża, jak twoje miejsce w jego sercu i waszym związku zabiera teściowa. A ty przecież masz pełne prawo do bycia kochaną i istotną postacią w życiu partnera. Mało tego on Ci to przyrzekał podczas ślubu. Ważne jest by spytać siebie, czy on może dać mi to czego potrzebuje, na co zasługuje. Będzie to wskazówka w twoim dylemacie, który przedstawiłaś w kwestii rozwodu po 6 miesiącach. Każdy z nas ma prawo do zmiany decyzji i do pomyłek. Ty też!
  6. Hej Emma85 Z tego co piszesz mam wrażenie, że przeszkadza Ci tak wyrażany zachwyt przez twojego chłopaka w stosunku do innych kobiet. Naturalne jest również, że masz potrzebę by być adorowaną, podziwianą i komplementowaną przez swojego partnera. Jak piszesz proporcje między jednym zachowaniem a drugim są niewłaściwe. Czasami trudno jest wytłumaczyć mężczyźnie o co chodzi nam kobietom gdyż operują oni na trochę innych poziomach. My na uczuciowym oni na znaczeniowym. Myślę sobie, że może warto spróbować "wytłumaczyć" mu jego językiem czego potrzebujesz. Bo w końcu tu o twoje potrzeby chodzi tak czy inaczej niezaopiekowane. Z mojego doświadczenia wynika, że mężczyźni lepiej operują na bazie jasnych, czytelnych komunikatów: zrób to tak i tak, powiedz mi to i to, kup mi 2 razy w tygodniu bukiet stokrotek, nie róż. Rozumiesz o co chodzi? Zamiast o uczuciach mów językiem konkretnych zachowań. Bardzo istotne jest byś formułowała co ma robić, niż raczej czego ma nie robić. To moja propozycja dla Ciebie. Mam nadzieję, że uda Ci się uzyskać to czego potrzebujesz i poczuć satysfakcję z własnej pracy nad związkiem.
×