Skocz do zawartości
Nerwica.com

Montez

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Montez

  1. Czyli jednak nie można :) A wczoraj znowu wziąłem i znowu poprawa Wiesz jak to jest : po tylu latach męki, prób i zmagań człowiek chwyta się czego tylko może żeby pozbyć się cierpienia. Jutro idę opowiedzieć tą sprawę swojemu lekarzowi (100 złotych nie moje). Pozdrawiam
  2. Hej! Co sądzicie o łączeniu leków z tej grupy ? Szukam w google ale nie mogę nic znaleźć. Na forum też nie widzę odpowiedzi. Zastanawiam się czy taka terapaia jest w ogóle skuteczna, a może wręcz szkodliwa ??? Od dwóch miesięcy biorę lexapro - 2 tabletki dziennie. Jest postęp. Wczoraj przed snem dodatkowo wziąłem ćwiartkę rexetinu i dzisiaj rano czułem się extra. Można tak ? :)
  3. Siemasz Spylacz. Co wojownik robi na takim forum ? Ja natomiast mam swoje zasady - "nie uganiaj się" - bo jak sama nie chce to i tak z tego nic nie będzie. To reguła w moim przypadku się sprawdza. Tak naprawdę to boli mnie to że wyszedłem na łamagę zamiast powiedzieć w czym rzecz. Ale to trzeba było zrobić na początku a nie na końcu gdy uczycie już opadło.
  4. Postanowiłem się wreszcie przełamać i napisać wam jak się sprawa potoczyła. Mieliście 100% racji. W związku szczerość to podstawa. Teraz już to wiem Zacząłem się spotykać z tą dziewczyną. Spodobała mi się niesamowicie. Zwłaszcza jej dojrzałość i samodzielność. Nie przyznałem się do swoich problemów bo myślałem że dam radę i pokonam siebie. Było mi ciężko, ale chciałem być twardy. Byliśmy wspólnie nawet na dwóch weselach - dla mnie takie wyjście to już jest wyczyn! Niestety zdaję sobie sprawe z tego że nie wypadam najlepiej w tego typu (zwłaszcza nowych, obcych) sytuacja społecznych. Lęki i stres to norma. Napewno wiecie o co mi chodzi. Dziewczyna ta okazała się niezwykle niezależną i samodzielną kobietą (starsza ode mnie, swoje mieszkanie, dobre zarobki itp) Tak więc wkrótce (czyli po niecałych 4 miesiącach) moje niezdarne zachowanie zaczęło jej przeszkadzać i po prostu mnie rzuciła. Przez pierwsze 3 tygodnie nie jadłem ani nie spałem. Pojawiła się u mnie taka deprasja jakiej jeszcze nigdy nie miałem. Trwa to w zasadzie do teraz. Jakieś dwa miesiące. Naprawde ciężka lekcja życia dla kogoś kto ma taki słaby układ nerwowy. Są też plusy. 1.Zapisalem się wreszcie na psychoterapię. Teraz żałuję że nie zrobiłem tego wcześniej. Wreszcie zaczynam widzieć na oczy :) 2. Przestałem pić. Wcześniej chodziłem na mocno zakrapiane imprezy mimo nerwicy (przed wyjściem piwko lub dwa i było ok) Teraz moim najwżnyjszym celem jest powrót do zdrowia czyli koniec imprez. 3. Medytuję 1-2 h dziennie. To naprawdę pomaga. Gdyby nie to, że natrętne myśli zżerają mnie od środka to byłby naprawdę zadowolony z tego doświadczenia. Najgorsze jest to, że w ogóle nie mam nad nimi kontroli. Wystarczy, że sobie o niej przypomnę (a wszystko mi o niej przypomina) to przez 30 min nie potrafię zapanować nad tym chaosem i w głowie zaczynami sie gotować. Ciekaw jestem jak długo to jeszcze potrwa. No i tak się skończyła moja historia.
  5. Co myślicie o tym : Biorę Lexapro od 2 tygodni. Początkowo 2,5 mg, później 5 mg, 1 mg, 1,5mg. Zauważyłem jedną rzecz. Mianowicie on działa na mnie tylko przez chwilę i wtedy czuję się całkiem dobrze. Więc co około 2 godziny biorę 2,5mg. Bo powyżej dwóch czyli około 3-4h nerwica i depresja wraca. Myślicie, że w końcu się ustabilizuje i zacznie działać cały czas ? Dlaczego wszędzie piszą, że lexapro zaczyna działać po kilku tygodniach a na mnie działa po pół goziny, ale tylko na chwilę ? Czy to jest bardzo nie zdrowe tak często połykać tabletki ? Ps. Gdy wezmę całą tablętkę to nie mam na nic siły i od razu idę spać Dzięki!
  6. Hej Badziak Śpię jak zwykle długo. Milion myśli na sekundę - raczej nie. Jeżeli hipomanię można wywołać przez medytację to być może Trochę gorzej się poczułem po południu. 40 min medytacji i znowu jest we mnie życie. Przypomniałem sobie, że czytałem kiedyś książkę na temat panicznego lęku. Tam była właśnie opisana jedna z technik medytacji jak recepta na zdrowe życie. Autorka twierdziła że w ten sposób można pozbyć się strachu w pół roku. Właśnie od tej książki zacząłem przygodę z wyciszeniem. Ale tak jak pisałem efekty były mizerne. Może po prostu źle podszedłem do tematu. Trzeba się bardziej poświęcić. Systematyczny trening. A nie 10 min.
  7. Piszę tego posta ponieważ chce się zwami podzielić swoimi odkryciami. Może komuś z was również to pomoże. Od kilku lat mam ciężką depresję i napady lęku panicznego. 2 miesiące temu mój mały świat się już kompletnie się zawalił. Zarówno sprawy prywatne jak i zawodowe tak mnie przytłoczyły że czułem się tak jakby przez mój mózg przepływał kwas solny. Nogi mi się uginają nie wychodzę z domu, często też płaczę bez powodu itp. Gdyby nie to że nie mam dość odwagi to już dawno bym skończył z tym wszystkim. Wczoraj poświęciłem się medytacji. I stał się cud :) Zaznaczam że praktykuję te metody od ponad dwóch lat. Zgłębiam różne techniki. Jednak bez większych efektów. Zwykle czas medytacji nie trwał dłużej niż 10-20 minut. Wczoraj natomiast : Położyłem się plecach na betonie w cichym miejscu - na strychu. I leżałem tak bez ruchu przez dwie godziny. Tylko wdech i wydech. Głęboki aż do końca. Zero myśli. I coś się w mojej głowie stało :) Po półtorej godzinie poczułem jak ogarnia mnie entuzjazm. Kwas solny gdzieś odpłyną. Byłem w szoku. Wskoczyłem w auto i pojechałem do galerii handlowej aby sprawdzić jak będzie w terenie. Nie wiem czy słyszeliście kiedyś pojęcie absolutna pewność siebie - to byłem ja. Stałem przy kasie bez ruchu, uśmiechałem się delikatnie i czułem że potrafię kontrolować każdą część siebie. Czułem że bije ze mnie energia jak z jakiegoś magicznego talizmanu. To było niesamowite. Gdy wróciłem do domu to czytałem i uczyłem się z przyjemnością prawie cztery godziny. Dzisiaj rano jak zwykle obudziły mnie myśli o problemach. Ale po minucie znowu wrócił entuzjazm. Wciąż go czuję. Jest go teraz więcej we mnie niż problemów. Zaznaczam że nie biorę żadnych leków. Brałem je przez tyle lat i wiem że nie potrafią mnie uleczyć. Wczoraj zrozumiałem że jednak jest jeszcze we mnie ogromna siła. Tylko trzeba umieć do niej dotrzeć. Śmiem twierdzić że każdy ją ma. Wiem że to co działa w określony sposób na mnie niekończenie musi działać tak samo na ciebie. Ale naprawdę warto spróbować wyciszenia. Tylko nie 10 minut. Dodatkowo od tygodnia noszę w portfelu kartkę zatytułowaną szczęście. Jest to jedno stronicowy opis tego czym według mnie jest szczęście. Czytam ją kilkanaście-kilkadziesiąt razy dziennie. Tak naprawdę nic to nie dawało. Aż do wczoraj. Myślę że to właśnie połączenie tych dwóch metod sprawiło iż cierpienie ustąpiło. Teraz właśnie szykuję się na strych :) A później pojeżdżę trochę na rowerze. ...Nie robiłem tego od dwóch lat A jeszcze później może jakaś pizza na mieście. Pozdrawiam
  8. Byłem u dwóch lekarzy i mnie spławili. Do kogo w takim razie mam z tym iść bo nie wiem ? To jest sensowny pomysł....
  9. Kurcze nie rozumiecie. Te trzaski są cały czas. Nawet jak czuje się świetnie. Za każdym razem jak wdycham powietrze. Coś jakby się w tym momencie kurczyło w głowie. Im więcej powietrza tym bardziej się kurczy, a jak już bardzo jest skurczone czyli przy pełnym wdechu to słyszę i czuję pstyk pstyk pstyk pstyk pstyk. Jeszcze jedno. Czasem gdy się budzę to w tym samym miejscu które się kurczy przechodzi mi jakby taki lekki prąd. To akurat nie wiedzieć czemu jest bardzo przyjemne uczucie :) Wtedy nie słyszę "pstyk" tylko "bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz" - przez dłuższą chwilę - 5 sek Brzmi to wszystko trochę śmiesznie, ale tak to wygląda. Na pewno ma to powiązania z nerwicą, ale na pewno też nie jest to normalne. Zaskoczyła mnie trochę ignorancja ze strony lekarzy. Utrudnia mi to życie bo nie da się o tym nie myśleć. Mam tak cały czas. Niezależnie od tego jak się czuje. A czuję się ostatnio naprawdę świetnie! Ps. Myślę, że na hipochondrię trochę za wcześnie. Ja to na serio czuję i słyszę. Bo to boli!!!!!!!!!!!!!!!!! Help!
  10. Spięcia w głowie oraz trzaski i chrupnięcia Witam ! Chciałbym rozwinąć swojego posta którego pisałem jakieś 2 miesiące temu. Został on przeniesiony do wątku :Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy) Nikt tematu nie poruszył a sprawa jest względnie ciekawa. Oto treść pierwszego : Mój problem to nerwica lękowa. Zmagam się z nią już ładnych kilka lat. Najczęstszym objawem, który u mnie występuje to silne napady panicznego lęku - przynajmniej kilka razy dziennie. Niestety jakieś dwa miesiące temu pojawił się u mnie nowy fizyczny objaw. Zaczyna mnie to przerażać - szczególnie mocno odczuwam to dzisiaj. A wygląda to tak: Podczas gdy nabieram głęboko powietrza czuję ból z tyłu głowy. Uczucie jest takie jak gdyby powietrze przelatywało przez świeżą otwartą ranę i to po-prostu boli. Dodatkowo podczas wdechu słyszę i czuję w tym miejscu tak jakby trzask/chrupnięcie! To jest naprawdę niepokojące. Wziąłem sobie urlop na dzień jutrzejszy i zastanawiam się czy nie iść do lekarza. Zna ktoś z was taki przypadek ? Dzięki! -- 11 sie 2011, 20:07 -- Aktualnie sprawa ma się następująco : Byłem z tym u neurologa. Najpierw z NFZ. Lekarz ten badał mnie w taki sposób : Proszę podnieść rękę do góry, proszę spojrzeć w prawo. Proszę to proszę tamto. I na tej podstawie stwierdził że z moją głową wszystko ok. No to się wkurzyłem. Poszedłem prywatnie. Dałem 100zł i co ? Badanie wyglądało tak samo! Pani powiedziała że jestem nerwowy i że przesadzam. Bo gdyby stwierdziła jakąś nieprawidłowość to od razu wysłała by mnie do szpitala. I teraz już nie wiem co mam robić. W dalszym ciągu mam to potworne napięcie z tyłu głowy + traszki przy wdychaniu i jakby rana w środku. Cały czas - cały dzień. To jest nie do wytrzymania. Ale uwaga ciekawostka. Neurolog z NFZ poradził abym sobie kupił coś przeciwbólowego. I kupiłem. Teraz codziennie rano jem jednego ibuproma. Tak się dobrze po tym czuje - prawie nie mam lęków. Nie czuje też wtedy tak bardzo tego bólu w głowie. Ciekawa sprawa. Może mi ktoś powiedzieć dlaczego za każdym razem jak wdycham głęboko powietrze to czuję ten trzask i jakby ranę ? Spędza mi to sen z powiek. Dzięki!
  11. Mój problem to nerwica lękowa. Zmagam się z nią już ładnych kilka lat. Najczęstszym objawem, który u mnie występuje to silne napady panicznego lęku - przynajmniej kilka razy dziennie. Niestety jakieś dwa miesiące temu pojawił się u mnie nowy fizyczny objaw. Zaczyna mnie to przerażać - szczególnie mocno odczuwam to dzisiaj. A wygląda to tak: Podczas gdy nabieram głęboko powietrza czuję ból z tyłu głowy. Uczucie jest takie jak gdyby powietrze przelatywało przez świeżą otwartą ranę i to po-prostu boli. Dodatkowo podczas wdechu słyszę i czuję w tym miejscu tak jakby trzask/chrupnięcie! To jest naprawdę niepokojące. Wziąłem sobie urlop na dzień jutrzejszy i zastanawiam się czy nie iść do lekarza. Zna ktoś z was taki przypadek ? Dzięki!
  12. Witam. Ok -wiemy już że zimnie ręce jest to standardowy objaw nerwicy. Mnie bardzo łatwo jest sprawdzić. To znaczy jaki jest mój nastrój - wystarczy chwycić moją dłoń. Czasem potrafi być tak zimna jakbym miał -30 stopnie np. teraz :) Gdy jest ciepła (co zdarza się niezwykle rzadko) to znaczy, że mam dobre samopoczucie. hmmm Znacie jakiś sposób (zewnętrzny) na te objawy np. jakieś ćwiczenie ?
  13. Dzięki Myszka za te słowa. Rzeczywiście dobrze jest o tym komuś powiedzieć. Tak już chyba jesteśmy skonstruowani, że tłumienie emocji nie działa na nas dobrze, a może nawet sprawę pogorszyć. Dziwne, ale prawdziwe. Szczególnie wyraźnie odczuwam to w tej chwili gdy rozmawiam z wami - to czuję jakby ulgę... Badziak co do leków to długa historia... Był już : seronil, xanax, zoloft, seroxat, rexetin, anafranil, leopramild + te których już nie pamiętam. oraz wszystko co dostępne jest bez recepty. Tylko jest takie jedno małe ale: w trakcie leczenia nadużywałem wszelkiego rodzaju używek. W dniu dzisiejszym nie palę już nawet papierosów. Wydaję mi się że gdybym teraz zaczął terapię farmakologiczną to mogła by ona przynieść pożądany skutek.
  14. Powiedziałbym nawet, że jest to dla mnie bardzo ważne. Jeśli moglibyśmy przyjąć, że jest skala (od 1 do 10), która określa stopień zainteresowania wywieranym wrażeniem przez ludzi. To cały czas będę się plasował w przedziale 8-10. Czyli najwyższym... Moja samoocena jest zmienna jak pogoda. Stan ten w duże mierze zależny jest od tego czy odnoszę akurat sukcesy czy nie. Przeszukuje właśnie Katowickie gabinety w poszukiwaniu dobrego terapeuty. Może kogoś polecicie ? Ludziom zdarzają się gorsze dni. To oczywiście normalne. Ale my tutaj mówimy o całym dniu walki z paniką i lękami. I to potworną paniką. Wszystkie wczorajsze próby czy to afirmacji, medytacji, kontrolowanego oddechu dziwnie pogłębiały mój fatalny stan. Było ciężko. O drugiej w nocy zdecydowałem się zjeść pół tabletki rexetinu. (odstawiłem leki po 3 latach zażywania bo nie było widać poprawy) Dzisiaj czuję się naprawdę dobrze!
  15. Obie macie rację. Niezwykle istotne jest dla mnie to jakie wrażenie wywieram na innych. I to chyba tego konsekwencją jest strach przed odrzuceniem i bliskością. Kreuję się na osobę niezależna i samodzielną. ...a prawda jest taka, że nie wyszedłem dzisiaj z łóżka :) Nie trudno tu o konflikt... Tylko jak to teraz rozwiązać? Byłem raz u psychoterapeuty, ale było beznadziejnie. Miałem wrażenie, że mnie w ogóle nie rozumie i że marnuje tylko mój czas i pieniądze. Wyszedłem w połowie sesji. Ps. Tak czuję sympatię..
  16. Cześć Natalio. Dzięki za odp. Robię sporo aby się z tego wyzwolić. Lecz powiedzieć o tym obcej osobie -"wyjawić jej choć części prawdy o Twojej nerwicy" Nie wiem jak miałbym to zrobić. Jak w ogóle rozpocząć taką rozmowę. Niby proste a takie trudne z drugiej strony. Może macie jeszcze jakieś pomysły. Ps. Ciesze się ze znalazłem to forum...
  17. Witam wszystkich. Jest to mój pierwszy post w tym forum. Chciałbym podzielić się z wami moją historią, ale jest ona tak zawiła że powstała by z tego druga moda na sukces, albo raczej moda na nerwicę Więc postaram się napisać krótko. W chwili obecnej (czyli od jakichś dwóch miesięcy) mam ciężki nawrot stanów lękowych i depresji + stała depersonalizacja oraz straszliwe napięcie w głowie jakby chciała eksplodować (to wszystko czuję dokładnie w tej chwil). A pozornie w życiu wszystko zaczęło mi się już układać. No i w takim oto cudnym momencie spotkałem naprawdę fajną dziewczynę.... Było to około miesiąc temu. Wymieniliśmy się numerami. Byliśmy też raz na kawie (oczywiście czułem się wtedy okropnie i szybko znalazłem wymówkę aby móc wrócić do swojej jaskini). Przez ten miesiąc dzwoniliśmy do siebie wiele razy. Kilka dni temu widząc moją bierną postawę sama wzięła sprawy w swoje ręce i przyznała się do swoich uczuć. A z mojej strony cisza...... Kompletnie nie wiem co mam teraz zrobić Jestem w takim dołku że nie wyszedłem jeszcze z łóżka dzisiaj, co ja mam jej napisać/powiedzieć - nie mam pojęcia. przecież nie powiem jej :"sorry że przestałem się odzywać ale mam nerwice lękową i tak naprawdę nie potrafię nic więcej poza pracowaniem i uczeniem się". Choć taka jest prawda. Nie miałbym na to odwagi. Nikt z moich bliskich nie wie o mojej chorobie (oprócz kilku psychiatrów). Rodzina i znajomi myślą że wszystko jest w moim życiu poukładane - dobra praca, wykształcenie itp itd Będę wdzięczny za każdą radę. Pozdrawiam M
×