Skocz do zawartości
Nerwica.com

maciek2011

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez maciek2011

  1. Hej, mam nerwice lekowa, hipochondria, chciałem Wam opisac swoja historie i to jak z niej wychodze, moze komus pomoze, ja ide w dobrym kierunku i wiem ze z tego wyjde, ze znajde rownowage w moje glowie miedzy swiadomosci a podswiadomoscia, ze pogodze sie z faktami i nie bede z nimi walczyl. Tło: - smierc bliskich znajomych 3 lata temu, - dlugotrwaly konflikt w zwiazku, odkladanie slubu itd, - stresujaca, wymagajaca praca, wzrastajaca odpowiedzialnosc wraz z awansami, - zle metody relaksu :telewizor, imprezy (duzo alkoholu), internet, - napad, ktory przezylem prawie 1,5 roku temu (upadek, utrata przytomnosci, obrazenia glowy i kregoslupa), Powyzsze dzialo sie na przestrzeni kilku lat 3-4 lata, budowalem napiecie w sobie i nie wyrzucalem tego z siebie. Napada na mnie byl kulminacja wszystkiego, od tego wydarzenia zaczalem martwic sie o swoje zdrowie (obrazenia glowy), kregoslupa a potem serce ( Pani doktor chciala zbadac czy wszystko ok, bo moze te bole glowy od serca). Zaczalem w kolko martwic sie o glowe lub serce, a kregoslup mi w tym nie pomagal, bo powodowal bole glowy (od szyjnego) i klatki piersiwej. Dodatkowo zaczalem miec problemy z zoladkiem i po badaniu okazalo sie ze mam refluks (stres go wzmaga) zoldkowo cos tam, ktory tez dokladal objawow sercopodobnych. Oczywiscie wszystkie badania glowy, serca, pluc, krwi, itd sa w normie, a niektore nawet lepsze niz oczekiwane. Niestety najgorsze bylo ciagle myslenie ze cos mi dolega, monitorowanie sie i powodowanie nieustannego napiecia, ktore wywolywalo kolejne dolegliwosci. Zaczalem biegac po lekarzach, stracone wieczory, wtedy najczesniej wchodzil lek, kilka razy wyladowalem na pogotowiu/szpitalu i zawsze wszystko ok. Moje objawy: - kregoslup (szyjny, prawa strona): bole szyji, klatki, bole uciskowe glowy, mrowienia, klucie pr. ramienia/kciuka, innych palcow tez - piersiowy: bole/klucie w placech miedzy lopatkami, czasem jedna lopatka, prominiuje do reki do klatki w zaleznosci ktory nerw/miesien jest podrazniony/naciagniety, - refluks zoladkowy klucie, pieczenie, ciezar glownie na klatce, w okolicach przelyku i gardla, ale tez w innych miejscach, dziwne smaki/zapachy z ust, - stres: napiecie miesni, drganie miesni, ciarki i mrowienia w przeroznych miejscach (chwilowe i dlugotrwale), im dluzej koncentruje sie na danej dolegliwosci tym dluzej trwa,migreny, klucia klatki piersiowej, czasem uczucie kolatania serca/drgania klatki (moze byc subiektywne, co wykazuja badania), drganie konczyn (rak,palcow) przez stres wszystkie powyzsze dolegliwosci sa wzmagane np refluks czesciej sie odzywa, dluzej/mocniej boli glowa, - zaczerwienie na twarzy i uszach (wypieki) w momentach stresowych, napiecia, nie mam ich gdy sie zrelaksuje, Wszystko przebadane, nie mam zadnej choroby, wszystko jest pochodzenia psychogennego, jak tylko mam lepsze tygodnie, naladuje sie pozytywnie, nie monitoruje sie wszystko ucieka, nie mam dolegliwosci poza stwierdzonymi (kregoslup po upadku). Przełom: - wizyta u psychologa (behawioralnego): - zrozumiemienie ze objawy beda i moga sie pojawiac, - ze sa tworem funkcji mojej uwagi (jak bardziej sie na nich skupiam wtedy trwaja/pojawiaja sie) - ze nie mozna sie sprawdzac/monitorowac/skanowac, odlozyc pomiary cisnienia/tetna i inne mozliwe gadzety, - pogodzenie sie, ze smierc kiedys przyjdzie do kazdego, i ze wtedy nie bedziemy sie juz tym martwic, wiec czemu teraz, nie ma co tracic zycia/czasu na to, trzeba robic swoje, spelniac marzenia swoje i najblizszych - znalezienie sobie zajec: sport, obowiazki domowe, rodzina, plany, marzenia, zwierzeta, - wyrzucanie z siebie zlych emocji, nie kumulowanie problemow/stresu (rozmowa/placz) - zmiana trybu/podejscia do pracy jesli jest stresujaca Te wszystkie rzeczy trzeba zastosowac zeby sie uwolnic od generowania napiecia a przez co leku przed choroba/smiercia i wyjscia z petli swoich mysli/skanowania sie. Co mi pomaga: - czasem warto sie wyplakac, wyrzucic problemy, nawet w osobnosci, pozbyc sie ciezaru, zlosci na siebie, na swiat, - rozmowa z najblizszymi (oni powinni nas wspomagac, ale nie powinni akceptowac kolejnych wizyt u lekarza itd) - zmiana nastawienia w pracy, spojrzenie na konflikty/obowiazki z boku, to tylko praca, wynik nie musi byc idealny, moze byc akceptowalny, - sluchawki w uszy i fajna muzyka, duzo smiechu z ludzmi z pracy, znajomymi, - sport i jeszcze raz sport, powinnien byc na pierwszym miejscu: basen jest nieoceniony, wyrzucam cala negatywna energie, cialo jest ukrwione, dotlenione wychodze tak pozytywnie zmeczony, lepiej sypiam, lepiej funkcjonuje nastepnego dnia, rower tez jest bardzo dobry, kazdy sport jaki uprawiacie jest dobry!!!!!!!!!!! - joga i glebokie spokojne oddychanie, bardzo dobrze relaksuje, - unikac tabletek ( ja unikam wlasciwie nie bralem (2tyg bellergot dawno temu), - ziola i herbaty uspokaja: rumianek, melisa, chmiel (szklanka piwa dziennie jest polecana), kozłek lekarski, ale nie caly czas bo sie przyzwyczaic mozna, - dieta bogata w mineraly (magnez, potas, sod, wapn), antyutleniacze i wartosci odzywcze: owoce, warzywa, soki, ryby, picie wiekszej ilosci wody w ciagu dnia, - pozytywne nakrecanie sie rano, w drodze do pracy, po powrocie, na spacerze - brak nudy: zajecia domowe (wasza polowka bedzie was za to kochac , robic wszystko co sie da, zeby nie siedziec i nie myslec, - na poczatku unikac samotnosci, bo poteguje mysli i wywoluje leki, ale w miare przelamywac i takie leki, ja drugi tydzien z rzedu spedzam po 3-4 dni sam i jest bardz ok! - jeszcze raz sport!!! i pozytywne nastawienie (wmawianie sobie zdrowia, tlumaczenie pozytywnych wynikow badan) - rozwiazanie wszelakich konfliktow (praca, prywatnie, religia) nie nosic w glowie kwesti wywolujacych stres, Choruje od kilku miesiecy (odkad mam objawy i leki) i juz udalo mi sie miec pierwsze tygodnie/miesiac bez leku, bez dolegliwosci przezyc. Psycholog stwierdzil ze jestem juz na tej dobrej drodze, przerwalismy narazie spotkania i radze sobie dobrze, jest coraz spokojniej i normalniej, swietne uczucie gdy po calym dniu pracy wracam do domu i wiem,ze cos zrobilem a nie myslalem tylko jak pracuje moje serce, czy glowa mnie boli itd. Zawsze gdy odkladam sport i pozwalam sie sobie nakrecic + mam napiecie w pracy, to jest gorzej, dlatego do tego nie dopuszczam. Wiem, ze sobie z tym poradze, planuje slub, zakup nowego mieszkania, potomka, mam dla kogo i dlaczego zyc, wiec nie chce tracic czasu na zamartwianie czy cos mi sie stanie/dolega, wiem ze jestem zdrowy, mam coraz lepsza wydolnosc, wage, nie mecze sie tak jak kiedys, znajduje znow radosc w malych rzeczach, ktore kiedys byly tylko upierdliwymi obowiazkami. Mam moja narzeczona, ktora mnie zawsze wyslucha, czasem opierdzieli i jest przy mnie gdy tego potrzebuje i dzieki jej za to wielkie. Mam nadzieje, ze komus z Was to pomoze, duzo pracy przed nami, ale to jest do zwyciezenia, mozna zlapac to rownowage psychiczna i fizyczna znow i cieszyc sie zyciem, ja to juz wiem, wy tez pewnie juz wiecie albo niedlugo bedzie wiedziec. Powodzenia nam wszystkim. Bede tu wracal jesli ktos bedzie chcial wiecej szczegolow, to odpisze oczywiscie. Pozdrawiam
×