Skocz do zawartości
Nerwica.com

nika.

Użytkownik
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nika.

  1. Oby . Jeszcze jakbym po tych lekach schudła co nieco, to byłoby fajnie .
  2. Ja mam tylko coś takiego; boję się, że mama się ode mnie odwróci. Że przestanie sobie zawracać głowę tą wariatką i wsadzi mnie do szpitala, tak będzie najwygodniej... ech.
  3. Według tego co sobie 'powkręcałam' i tego co się naczytałam, to moje objawy pasują i do schizofrenii, depresji, itd. Mama mnie wspiera bardzo, ale czasem mam wrażenie, że ma żal do mnie o takie myśli, że w ogóle pomyślę sobie, że chcę jej zrobić krzywdę. Chociaż może tak tylko sobie wymyśliłam.
  4. Dziękuje ; ). Pozwolę sobie napisać na PW. A do psychiatry idzie się z rodzicem, czy jak? bo słyszałam, że na pierwszej wizycie rozmawiasz ze specjalistą w obecności rodzica, a na kolejnych jesteś sama? Co do leków i tycia... ja tyję po prawie wszystkim, więc... już zaczynam bać się tych leków .
  5. Aż mi się ciepło zrobiło na sercu jak to przeczytałam . Dziękuje za wsparcie. Liczę, że jednak znajdę jakiegoś dobrego psychiatrę. To idzie się do dziecięcego, tak? Mogę dorzucić coś, aby się wyżalić? Właśnie strasznie się wściekłam, bo zirytował mnie chodnik. Cały czas się zwijał, albo w jedną, albo w drugą... coraz więcej mi tych natręctw dochodzi chyba .
  6. Witam serdecznie. Nie wiem właściwie dlaczego się tu zarejestrowałam i czy dobrze zrobiłam, ale... w sumie nie ma to większego znaczenia. Chciałabym pokrótce opisać moją historię i dowiedzieć się w przybliżeniu co właściwie mi dolega. W zasadzie diagnozę postawiłam na razie sama, ale... chciałabym też potwierdzenia, że nie jestem psychopatką. Że jestem normalną dziewczyną. Mam 14 lat. Żyłam normalnie, jak każda nastolatka, aż do przeprowadzki. Zostawiłam dom, znajomych, przyjaciół i przeprowadziłam się do ponurego wieżowca (gdzie obecnie nie mieszkam) którego nienawidziłam i gdzie to wszystko się zaczęło. Tam zaczęłam sobie nakręcać różne myśli- bluźniercze o Bogu, itd, o wszystkim. Sądziłam, że to moja głupota, próbowałam się przekonać, że to z nudów i, że sama z tego wyrosnę. Chyba w to uwierzyłam. Potem doszły myśli o skrzywdzeniu bliskich. Kocham moją mamę nad życie, a bałam się, że złapię za nóż i zrobię jej krzywdę. Jeśli chodzi o Boga, to cierpiałam, bo wiedziałam, że nie powinnam tak myśleć. Nie jestem specjalnie wierzącą osobą, ale zakładam istnienie Boga. Teraz przeprowadziłam się do innego mieszkania i jest trochę lepiej, bo w poprzednim dochodziła depresja. Nie miałam sił wstać z łóżka,a natrętne myśli czy wyobrażenie dodatkowo wszystko gmatwały. Łącznie borykam się z tym wszystkim pół roku. Starałam się żyć normalnie. Chodziłam do szkoły, spotykałam się czasem ze znajomymi. Ostatnio gdy nasiliły się te myśli o skrzywdzeniu kogoś z rodziny, zaczęłam szukać w Internecie. Natrafiłam na stronę o nerwicy natręctw i jestem na 99 % pewna, że to to. Wszystkie objawy pasują idealnie. Z jednej strony poczułam ulgę- że wiem prawdopodobnie co mi jest i, że są ludzie którzy również się z tym użerają. A z drugiej- boję się, że jestem nienormalna, że nie będę mogła żyć normalnie, a naprawdę chce. Chcę być normalną, szczęśliwą dziewczyną. Nie wiem czy można to zaliczyć do nerwicy natręctw, bo występują sporadycznie, ale zdarza mi się: - kiedy na ulicy są np. czerwone i niebieskie płyty chodnikowe, przechodzę tylko po czerwonych. - mam myśli w stylu "jak zrobisz coś, to stanie się coś tam" - wmawiam sobie choroby, np. raka Z mamą rozmawiam szczerze, od samego początku i mam w niej ogromne oparcie. Opowiedziałam jej o stronie nt. nerwicy natręctw i ustaliłyśmy, że pójdziemy do psychiatry. Proszę o pomoc i rady; czy jestem nienormalna? czy mam szansę się z tego wyleczyć? ja wygląda wizyta u specjalisty? Pozdrawiam.
×