Skocz do zawartości
Nerwica.com

T'nel

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia T'nel

  1. T'nel

    Fobia szkolna

    Hej! Fobia szkolna męczyła mnie chyba już od podstawówki - a zaczęło się to w klasie IV. Najgorszym przedmiotem był WF - nie byłam dobra z tego, szczególnie źle mi wychodziły gry zespołowe i często dostawałam ochrzan od innych co źle znosiłam. Do tego przyczepiły się do mnie trzy dziewczyny z klasy - obgadywały mnie i rzucały czasem zgryźliwe uwagi, na które nie odpowiadałam i kładłam uszy po sobie, próbując je ignorować. Do tego dochodził lęk przed lekcją historii - nauczycielka była straszna. Darła się na wszystkich a jak brała do odpowiedzi i ktoś nie potrafił dobrze odpowiedzieć na pytanie to było jeszcze gorzej (szczególnie dla mnie, bo na mnie krzyk bardzo źle działa). Pewnego dnia rozbolał mnie brzuch przed historią - chociaż wtedy nawet nie podejrzewałam że może to mieć coś wspólnego z lekcją historii, myślałam że może zjadłam przeterminowaną bułkę, czy coś... Teraz się zastanawiam czy nie był to objaw fobii... Do szkoły chodziłam niechętnie ale na każdą prośbę opuszczenia lekcji mama kategorycznie odmawiała i kazała mi chodzić do szkoły i żebym "nie wciskała jej kitu i nie leniła się". Nadeszło gimnazjum - strach jak strach ale nie był taki potężny. Pierwsze dni były nawet przyjemne. Do szkoły chodziłam bardzo chętnie a o strachu nie było mowy. Aż do grudnia... Znowu zaczęłam odczuwać strach przed pójściem do szkoły. Nie było objawów typu ból brzucha ale ze strachu potrafiłam się popłakać w nocy, w poduszkę albo w dzień gdy nikogo w domu nie było (bo przykimś płakać nie potrafię...). Już nawet ze dwa razy "zachorowałam" - najciekawsze było to że gdy tylko dowiadywałam się że nie idę do szkoły, objawy po kilku godzinach mijały ale tydzień przeczekiwałam zawsze a gdy tylko dowiadywałam się że mam następnego dnia iść do szkoły... lęk powracał i to ze zdwojoną siłą. Ale od tego czasu, nie potrafię wypowiadać się na forum klasy, gdy nauczycielka pyta się mnie o coś w klasie nie jestem wstanie dać poprawnej odpowiedzi (denerwuję się, ręce mi się pocą i wgl...) a moje kontakty z innymi ograniczyły się do minimum - przebywam tylko z 4 przyjaciółkami przy których czuję się dużo lepiej. I zauważyłam że dużo lepiej czuję się na lekcjach jak są podziały na grupy a w każdym razie nie ma takiej liczby osób jak normalnie w klasie, czyli: na angielskim, niemieckim, fakultecie z matematyki, WF (ale tylko jak nie mamy złączonego z chłopakami) i informatyce. Na reszcie - lipa. Jak na razie były tylko lęki, płacz i gorączka. Ale wczoraj... Wczoraj byłam w szkole po długiej przerwie (ferie w końcu były). Nie mogłam zasnąć w nocy a gdy tylko wstałam z łóżka źle się czułam - ale poszłam, bo w końcu i tak były tylko 4 lekcje. 2 lekcje niemieckiego przetrwałam - właściwie to lubię Niemiecki więc tak źle nie mogło być. Na WF nie ćwiczyłam z racji tego, że źle się czułam. Chociaż szkoda było mi patrzeć jak dziewczyny biegają a ja muszę siedzieć, bo lubię biegać. Ale pod koniec WF rozbolała mnie głowa a na matematyce nie mogłam nic zrozumieć. Poszłam do domu i dostałam od mamy tabletki na ból głowy. Minęło ale na etykę (jako że nie chodzę na religię) już nie poszłam (właściwie to opuściłam już dość dużo tych lekcji - raz bo nie mogłam się przemóc pójść do szkoły, drugi bo zaspałam do szkoły a trzeci... właśnie dlatego że głowa mnie rozbolała (dużo, bo raz w tygodniu mam dwie godziny)). Dzisiaj... Też źle się czułam ale było gorzej - od samego początku zżerał mnie strach a na angielskim poczułam że się chyba popłaczę... Trochę lepiej się czułam jak wychodziłam na zewnątrz podczas przerw - nie mogłam już patrzeć na te otaczające ściany budynku, jakbym była w tej szkole uwięziona... Teraz na każde wspomnienie o szkolę źle się czuję... Nie otworzyłam zeszytów ani nic... Gorączkę nawet mam... Zastanawiam się czy pójść do szkoły ale obiecałam koleżance że będę... Mamie nic nie mówiłam - chociaż podsunęłam jej artykuł o fobii szkolnej i przy czytaniu mówiłam, tak by brzmiało to jak żart, że mam takie same objawy (żartem, bo zawsze gdy coś wyczytałam i mówiłam poważnie że mogę to mieć, to mówiła żebym sobie tego nie wmawiała i słyszałam ze 100 argumentów że nie mam ani tego, ani tego). Ale nic nie powiedziała. Obawiam się że to naprawdę fobia - i że będzie coraz gorzej. Ale ja nie chcę mieć żadnych spotkań z psychologiem - nie lubię się wygadywać i nie dam po prostu rady... Postaram się jednak pójść do szkoły - w końcu to tylko piątek a później będzie długi weekend...
×