Skocz do zawartości
Nerwica.com

ania36

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ania36

  1. Witam Przeczytałam wszytkie Wasze wypowiedzi. Szkoda że jestem jedyną żoną która trafiła na to forum. Powiem Wam że ludzie z depresją afektywną dwubiegunową są trudni w pozyciu małżeńskim. Ale od poczatku. Ja mam 36 lat. Mam męża 11 lat starszego od siebie. Mąż wykształcony człowiek obyty oczytany itp. Sam nazywa się erudytom. Ja zwykła dzieczyna bez studiów, ale zazwyczaj jednak pracowałam jako osoba zarządzająca w gastro. Jak braliśmy ślub miałam 24 lata on 35 lat. Był po rozwodzie ok 10 lat. Miał inne kobiety w między czasie żył bardzo luźno nie miał zobowiązań, żył z dnia na dzień zwiedzał itp. Potem ślub żona syn walka o mieszkanie (nie mogliśmy mieszkać u nigo bo teściowa wróciła z wojarzy po polsce - zawodowych dodam) Pracowała na odpowiedzialnym stanowisku. Ja zawsze uważałam ze jestem szara myszka nie mogę decydować że tak dobrze ze dorosły dojrzały facet jest mym męzem. Ale jest inaczej 1 nie powiedzieli mi że teść ma schizofrenie - nie znam go jest w domu opieki) 2. tuż po slubie mąż zapadł na nadciśnienie i dostał leki betablokery. Te leki spowodowały spadek libido i problemy z erekcją. Walczyłam by coś się zmieniło bo zupełnie stracił zainteresowanie sexem. Zaprowadziłam go do sexuologa - niski testosteron, cukrzyca, jakies problemy z nerkami. Nic sie nie zmieniło. Mój maz nie sypiał ze mną - ja młoda mężatka czasami robiłam awantury cała zrospaczona. Zawsze byłam puszysta a dowiedziałam się ze to przez to. Sexuolog wytłumaczył mi że to nie przez to tylko przez jego problemy zdrowotne. MIjały lata nasze życie intymne wyglądało w ten sposób że maz kupił mi wibrator czasem pomógł mi z nim - ale np zasypiał pieszcząc mnie. Znowu narastała moja frustracja. Póżniej juz unikał bym go nie die dotykała i starał się żeby nie dochodziło do żadnych inntymnych sytuacji. Zazdrościłam jego kobietą byłym - wiem że był czuły bardzo szarmancki sexualny ze mna nie. Potem doszła depresja. cdn -- 20 kwi 2011, 22:22 -- Gdy myslałam że jest lepiej namówiłam go żeby się rozwijał i skorzystał z zwolnień grupowych - myslał o rozwoju a wiedział ze w tej firmie dalej nie pójdzie Mieliśmy 8 miesiecy by znalazł prace - na tyle wystarczyło jemu kasy. Ale tak się nine stało. Tuż po zwolnieniu był naprzemiennie w mani lub depresji. Brał leki ale w ramach zwykłej depresji. Po paru miesiącach okazało się ze mąż odstawił leki i było gorzej. Zabrałam go do innego psychiatry. Tam lekarz zapytał go o mysli samobójcze - powiedział że ma - mieliśmy już cięzką sytuacje finansową. Poszedł do szpitala. Ja prowadziłam sklep i prace zawodową i on w szpitalu i syn 11 lat jeszcze sprawa rodzinna z młodsza siostrą 16 lat miała - dość skomplikowana. Było to ok 2,5 roku temu. Potem wyszedł z szpitala i wrócił na święta ponowie po 3 tygodniach bo próba samobójcza. Dla mnie szkok. Walka by nie wywieźli go do Gniezna. I znowu praca szpital święta i jego oskarżenia jaka to ja nie jestem agresja itp. Znowu 2,5 miesiąca w szpitalu. Powrót. Problem z cukrzycą odstawił lek na cukrzyce - cukier 2200 - inni tego nie przeżyliby. I po 10 latach małżeństwa 2,5 roku leczenia - a prawie 10 lat z problemami z sexem. Brak jego chcęci mocy. Typowy egoista bo kobiete można dopieścić inaczej. Ale on nie chciał. Odtrącał mnie. Do tego oszustwo na temat teścia. I jak ja jako żona kobieta mam się czuć? Czy zdrada to coś złego. Czy ja mam odejść i zostawić go by mi było lepiej? Tak zdradzam go - on wie - np ten mój znajomy pomaga mi w pewnych sytuacjach tecnicznych czasem pozyczy kasę - bo mąz nie pracuje - a męzowi to graj żona nie bręczy itp. A ja siadam psychicznie bo moim jedynym marzeniem jest obudzić się rano i móc się wtulić i kochac z kimś kto mnie pragnie. Czy to coś złego? Nie zdarzyło mi się z przyjacielem - bo on ma zone. Do tego wszytkiego maż jakby to toleruje. W domu bedac ja ide do pracy a on nie robi zbyt wiele wracam a tam bałagan jak był tak jest i nie wmawiajcie mi ze to tak musi byc. Gdy depresja jest ustabilizowana to moga byc cdn -- 20 kwi 2011, 22:34 -- gorsze dni ale jednak powinno sie mieć jakie obwiązki. Nawet taka fundacja chyba fontanny cos tak w tytule pomaga ludziom uczyc sie zyc z chorobą w realiach normalnych poprzez pracę obowiązki domowe dlaczego i ja nie mam od niego wymagać. Przeciez zrozumiem jak ma gorszy dzień ale nie rozumiem jak się olewa wszytko i czeka tylko na gotowe. Miałam znajomego co miał schizofrenie i nie pracował ale dom slnił bo on pomagał. Namówiłam męza by podniusł swoje kwalifikacje - studia podyplomowe - walczyłam jak lew by urząd pracy je przyznał. I wiele innych rzeczy robie by on funkcjonował. Dodam że po tych 2,5 roku mamy komorników na głowie musze sprzedać mieszkanie czasem brakuje mi na prąd - od zarabiał kiedys ok 80% naszego budżetu. Ta cała sytuacja czasem mnie przerasta. Czasem mam dośc i płacze że czuje sie zaniedbywana że brak mi czułości miłości zrozumienia że mam do czynienia z dzieckiem i jestem nianią męza a mamą 11 latka. I czasem spotkania z przyjacielem daja mi poczucie bycia kobietą taka małą namastke - i nie daje prawa by ktokolwiek mnie osądzał. Nie będąc w mojej sytuacji. A jeżeli mowa o rozwodzie to ciężka sprawa -moralna, jednak uczucie gdzieś się tli i marzenia o zmianie, problem z finansami - na meża są zobowiązania nie moge go z tym samego zostawić. Ale ja tez chce byc szczęścliwa. Stąd też drodzy mężowie z depresją spójrzcie na ta drugą stronę ze zrozumieniem. Co ona przeżywa jakie ma problemy co w życiu traci. Najgorsza jest samotnośc w związku. Nie życze nikomu. A ile mozna poświęcić siebie dla tej drugiej osoby? Sama zastanawiam się nad psychologiem bo brak mi sił. Dodam że jak kochanek pomógł nam finansowo było ok ale dzis mój maz powiedział że się kurwię. I co poradzić? -- 20 kwi 2011, 22:35 -- jak ktoś chce ze mna porozmaiwac gg 10340803
×