Nie wiem czy zakładać nowy temat więc napiszę tutaj. <- w razie czego proszę o przeniesienie tego posta...
Mnie wciąż prześladują negatywne myśli. Gdy coś się wydarzy, czegoś się dowiem, usłyszę to nieraz zaczynam to maniakalnie analizować, prowadzę ze sobą wewnętrzny dialog, wszystko to bardzo w sobie przeżywam. A najgorsze że najczęściej na siłę znajduję w każdej sytuacji coś negatywnego i zaczynam to wyolbrzymiać i strasznie dokładnie analizować. Często nie dają mi spokoju w przeżytym właśnie zdarzeniu nawet najmniejsze szczegóły. Nieraz takie negatywne analizowanie doprowadza mnie do płaczu, tracę sens, ochotę życia (praktycznie już ich nie mam). Wciąż mam myśli że wszyscy są przeciwko mnie, że jestem beznadziejny, itd, itp. To jest okropne. Już myślałem że daję sobie z tym radę jednak te głupie myśli wciąż powracają. To wykańcza mnie. Praktycznie nie mam za bardzo przyjaciół, nie potrafię zawierać nowych, lepszych znajomości, nie potrafię ufać ludziom...
Jak sobie poradzić z tym? (i nie chcę żadnych leków jeśli nie są konieczne) Jak się od tego uwolnić?