Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwicowa

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nerwicowa

  1. Drogi JamesRS, Niestety nie mam doswiadczenia w braniu roznych lekow. Ja od poczatku dostawalam Lexapro i zawsze skutkowało. Natłok myśli oraz myśli, że sobie coś zrobię są mi niestety dobrze znane...Nie powinieneś się tym przejmować. Zwykła reakcja mózgu, chociaż bolesna. Dzięki terapii potrafię na to spojrzeć z dystansem, ale nie zawsze wychodzi. Psychiatry nie polecam, ponieważ nie sa dobrymi terapeutami. Psycholodzy dużo bardziej rozumieją nerwice. Takie przynajmniej jest moje dozwiadczenie. Ja chodzę do psychiatry raz w m-cu aby kontrolować dawki leków ale problemy omawiam u psychologa. Jezeli lęki sa uciazliwe to najpierw wycisz je lekami a potem szukaj wlasnego wyjscia. Kazdy ma inny sposob, ja swojego jeszcze nie odnalazlam (a trwa to 10 lat), ale wytrwale szukam. Zycze wytrwalosci
  2. Michale, Nie sądziłam, że tak dołująco mogę brzmieć. Przepraszam, jeśli kogoś to wpędziło w większą bezradność. Ale niestety to jest moja prawdziwa historia. Cały czas chcę wierzyc, że będzie lepiej, ale jest gdzięś głeboko zakorzeniony lęk, który jak diabełek siada na ramieniu i się ze mnie śmieje. Czytam wypowiedzi osób i widzę swoją chorobę w różnych stadiach i mam nadzieję, że najgorsze mam za sobą. Teraz może być już tylko lepiej :)
  3. Witajcie, Moja "choroba" prześladuje mnie już od ok. 10 lat. Jestem na etapie 3 terapii. Niestety zawsze kiedy już mam odstawione leki i zaczynam się czuć lepiej, kończę terapię i myślę, że nerwicę mam już za sobą, ona powraca jak bumerang. Dzięki terapiom mogę funkcjonować, ale co to za życie...Owszem chodzę do pracy, w weekendy uczę się a w wolnym czasie spotykam z ludzmi. Jednak LĘK jest zawsze obecny. Nie wiem co zle robię. Często myślę, że mam lepszy dzień, czuję się spokojnie a tu nagle atak...Cały czas walczę z natłkoiem myśli, który chyba najbardziej mi przeszkadza, bo do objawów biologicznych już się przyzwyczaiłam. Prawdopodobnie fakt, że jestem "chora" od wielu lat nie pozwala mi się do końca pozbyć lęków. To wszystko jest tak głęboko zakorzebione, że naprawdę trudno jest z tego wyjść. I tutaj rada dla osób, które dopiero zaczynają zmagać się z nerwicą. Nie lekceważcie problemu, bo im dłużej będziecie zwlekać z terapią tym ciężej będzie w przyszłości. Kujcie żelazo póki gorące. Na szczęście mam pomoc męża, który jest zawsze przy mnie i nigdy nie narzeka (chociaż ma powody!). Jednakże blokada, której sama nie rozumiem, nie pozwala mi na to aby cieszyć się życiem. Czuję się ograniczana. Jest tyle rzeczy, które chciałabym robić a nie mogę bo po prostu się boję lub nie chce mi się. W tak smutny sposób tracę najlepsze lata mojego życia. Chcialabym mieć dziecko ale się boję, że przez nerwicę uszkodzę płód. Chciałabym sie rozwijać zawodowo ale boję się, że będę się za bardzo stresować, przez co ataki będą się częściej pojawiać. Cały czas studiuję, mam duży potencjał ale często nie chce mi się po prostu uczyć. W zasadzie to boję się wszystkiego... Cały czas wierzę, że będzie lepiej. Widzę poprawę, ale wystarczy mały stres, niewyspanie, zmęczenie aby nerwica głośno się przypomniała. Cieszę się, że odnalazłam to forum. W jakiś sposób uspokaja mnie fakt, że nie jestem sama i że to co przeżywam nie jest obłędem... Walczmy. Ja do tej pory się nie poddałam, czego i Wam wszystkim życzę. Pozdrawiam
  4. Londinka, nie martw się. Niestety te objawy są normalne. Ja walcze już od wielu lat z napadami lęku...walka jest ciężka ponieważ już długo trwa ta choroba. Co do sytuacji w Londynie, to owszem trudniej o specjalistę. Ja znalazłam ogłoszenie psychiatry na Londynku. Chodziłam do kobity prywatnie przez rok. Niestety na wiele się to nie zdało ponieważ przeprowadzała ona psychoanalizę, która jest mało skuteczna przy lękach. Miałam identyczą sytuację w pracy i przez bardzo długi okres nie pracowałam ( bądz pracowałam po 15 godzin tygodniowo). Z mojego doświadczenia wiem, że pracodawcy w Anglii są bardziej wyrozumiali. Ja mówiłam na czym problem polega i spotkałam się z ogromnym zrozumieniem. Gdzie w Polsce muszę ukrywać się z moją chorobą, bo pewnie by mnie zwolnili. Od GP bez problemu dostaniesz zwolnienie oraz przepisane leki. Mało realne abyś dostała sie do psychologa lub psychiatry. Na początku kierują Cię do pielęgniarki (czekasz przeważnie 3 m-ce) a potem ona może łaskawie stwierdzi, że potrzebujesz leczenia. Przechodziłam to i wiem jaka sfrustrowana byłam, nie otrzymując pomocy. Oczywiście w Polsce nie jest lepiej. Bez prywatnych wizyt nie ma mowy na skuteczne leczenie... Poleciłabym psychologa bo pomaga (terapie cognitywno-behawioralną) ale ja np jednocześnie chodzę do psychiatry, który kontroluje przyjmowanie leków. Ja również boje się piguł ale jakoś się przełamałam widząc, że mi pomagają. Pozdrawiam
×