Skocz do zawartości
Nerwica.com

monis000

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez monis000

  1. gorzka prawda a czy moglabym prosic o nazwiska?
  2. Witam. Moja historia( wydaje mi sie) ze zaczela sie od 2008r kiedy wlasnie przezylam zatorowosc plucna mialam wtedy 20 lat. objawialo sie u mnie uciskiem w klatce piersiowej dusznoscia wrecz problemem z oddychaniem ale nie takim jak mam teraz( tzw klucha w gardle i uczucie jakby takiego zatkania) ale taka dusznosc z wnetrza organizmu nie potrafie inaczej tego wyjasnic ale roznica jest mniejsza o to. pamietam ze w piatek szlam do szkoly, bieglam na autobus a raczej podbieglam i tak strasznie sie zmeczylam i mowie sobie ale mam slaba kondycje no nic bylam wrocilam, w sobote wyszlam z psem zrobilam kolko na okolo bloku i zaczelam strasznie kaszlec poza tym ten ucisk w klatce i oddech jakbym przebiegla spory odcinek, w domu usiadlam pare glebszych oddechow i tak sobie mysle pewnie mam zapalenie oskrzeli albo pluc w poniedzialek pojde do lekarza nie chcialam panikowac bo moja mama zawsze mowi ze jestem przewrazliwiona na swoim punkcie, hipochondryczka i w ogole tym bardziej ze pracowala wtedy za granica to po co dzwonic i ja martwic. na miejscu byl moj chlopak i jakos mnie wspieral. niedziela- caly dzien przelezalam ciezko mi sie nawet mowilo bo jak mowilam to sie strasznie meczylam. w poniedzialek wstalam umylam zeby z trudem ubralam sie i poszlam do przychodni ktora mam w odleglosci 300m od domu szlam jak babulka conajmniej 90letnia czyli po pol kroczku az w koncu stanelam bo tak mi si ekrecilo w glowie i niestety zrobilo sie glucho ciemno a juz upadku nie pamietam, pamietam jak mnie kobieta za reke szarpala i pytala czy mi pomoc ale najpierw to uslyszalam taki moj ciezki oddech ludzie wezwali karetke pojechalam mierzyli cisnienie chyba nie bylo najgorsze za to serce bilo za szybko puls byl 125 jak lezalam dali mi na miejscu tabletki, zastrzyk i kroplowke na uspokojenie serducha po czym za ok 10 15 min mialam juz ok 40 i ponizej bo im prawie odjechalam( i "dzieki" temu incydentowi mam wielki strach przed braniem jakiegokolwiek leku oprocz witamin i lekow ziolowych ew. p/bolowych). po 10 dniach wyszlam ze szpitala ale dopiero zaczela sie moja historia ciagle badania (oczywiscie caly czas na lekach) leczylam sie w akademii medycznej poradnia hematologii w kazdym razie nie postawili mi jednoznacznej diagnozy stwierdzili ze najprawdopodobniej bylo to od tabletek antykoncepcyjnych. kazdemu lekarzowi jak mowie o przebytej chorobie to robie wielkie wrazenie a tym samym daja mi do zrozumienia ze tak na prawde nasza medycyna nie jest na tyle rozwinieta zeby mi postawic diagnoze. przepraszam ze sie rozpisalam ale teraz po krotce napisze o dalszych mych losach... W 2009r mialam przypuszczenia tetniaka mozgu tzn nie ja sobie wymyslilam tylko lekarze bo przyjechalam do nich z anizokoria(czyli nierownoscia zrenic) moja byla na prawde duza wiec mnie tym przypuszczeniem zalamali. przez te incydenty zaczelam byc akltycznie przewrazliwiona na swoim punkcie czesto mierzylam sobie cisnienie jak bylam poza domem to liczylam sobie puls, patrzalam w lustro to sprawdzalam czy zrenice sa rowne, nie zamykalam sie w lazience jakbym np zemdlala, balam sie zamykac oczy przy myciu glowy i tak sama po malu sie rozkrecalam w tych moich lekach. w tym roku wyjechal moj chlopak za granice na 2 miesiace ja bylam w domu z mama ktora malo ze mna rozmawia z reszta nie jest nawet przecietnym sluchaczem:) oczywiscie chodzilam do pracy lecz od 2010 r mialam problemy z kregoslupem i dostalam sie w koncu na rehabilitacje na ktora dostalam 2 tyg zwolnienia podczas ktorego zlapalam infekcje goraczka zatoki zawalone kaszel itp. i od tego zaczela sie moja nerwica nasilac nie moglam spac to gralam w luxora zeby sie zajac czyms innym dusznosci nagle pocenie sie panika i oczywiscie lek przed zatorowoscia i smiercia. teraz od ponad miesiaca jest moj chlopak i ciagle mnie wspiera i mowi mi ze to sa nerwy i ze to co sie dzieje to jest we mnie i nie powinnam brac lekow bo to nie jest wyjscie i ja go popieram poniewaz jesli sami sobie z problemem nie poradzimy to tabletki juz tego na pewno nie rozwiaza a moga uzaleznic. moim problemem jest tez to ze jak o tym opowiadam to placze i ogolnie duzo placze, 8go bylam u pani psychiatry i przez 3/4 wizyty plakalam ale wiedzialam ze tak bedzie bo jestem wrazliwa osoba i nie powiem zebym nie uzalala sie nad soba. poza tym w moim zyciu na prawde duzo sie dzialo ojciec bil matke, mama przeszla 2 depresje z proba samobojstwa i ja przy tym bylam chociaz bylam moze za mala zeby kumac ale gdzies to w glowie zostalo, czesto matka ze mna spala bo bala sie ojca ze ja pobije jak wroci, uciekala z nami do kolezanek na pare nocy w koncu sie rozwiedli ale nie raz budzilam sie z koszmarem ze matka krzyczy. moj brat od 8 roku zycia jezdzil do szpitala mial bardzo duzo operacji i na niego skupiali sie rodzice dziadkowie wujostwo nawet kiedys powiedzialam ze tez chciala bym byc chora zeby wszyscy mnie tak kochali teraz wiem ze dziecku ktore jest chore poswieca sie wiecej uwagi ale dzieci nie musza tego rozumiec i czuja sie odepchniete. pewnie wiekszosc z Was nie przeczyta mojej historii i jeszcze duzo moglabym tutaj pisac ale zawsze sobie tlumacze nawet tej psychiatrze ze sa osoby ktore maja gorzej i daja rade, wiem ze nie mam az tak zle ale czasami czlowieka przerastaja problemy i czara goryczy sie przelewa... pozdrawiam
  3. Witam. Milo wiedziec ze jest takie forum na ktorym jest tyle ludzi z podobnymi ale w sumie roznymi problemami. Przywitalam sie a teraz poszukam tematu dotyczacego takze i mnie..
×