Skocz do zawartości
Nerwica.com

marek123

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia marek123

  1. Gdy już wyzdrowieje będę żyć tak jak każdy dzień miałby być moim ostatnim.
  2. Ja też się z tym mecze, gazy, biegunka. Nie wiem jak u was ale mi np pomaga ruch, siłownia , jakieś zajęcia ruchowe Poza tym bardzo mi się nasiliło jak przytyłem :/ wczesniej np nie kotlowalo mi sie w brzuchu a teraz masakra. Trzeba dużo się ruszać zdrowo jest. Ostatnio poszedłem do fizycznej pracy 8-9 h dziennie i muszę przyznac ze nastąpiła ogromna poprawa, teraz siedze w domu i znow mnie goni :/ Tak ogolnie podstawa mojej diety jest ryż - hamuje biegunki , nie wzdyma, do tego mozna jakies gotowane mięsko. Trzeba z tym żyć, zawsze sobie mówie ze ludzie mają gorzej np rak, woreczek na odchody :/
  3. Na wiosne miałem nawrót depresji i stanów lękowych, zanim zaczołem brać leki (seroxat) to byłem w takim stanie, że w ogóle nie mogłem wyjść z domu, ale moja dziewczyna mi pomogła zajmowała się mną itp, a teraz kiszka w wakacje zaczęło się psuć między nami (jesteśmy ze sobą 4 lata znamy się 5) i ona ze mna zerwała. I zaczeło się. Znalazłem se jeszcze prace przez jakiś czas naprawde było super zaczołem wychodzić z dołka ale to że nie jesteśmy razem powoli mnei wyniszcza, nie mogłem spać , ciągle się denerwowałem na początku jakoś było bo w sumie człowiek pare dni się podenerwuje czy nie pośpi to nic się nie stanie ale jak taki stan trwa dłużej to coraz gorzej jest. Coraz gorzej śpie, ostatnio z nerwów mam bardzo silne bóle brzucha, biore caly czas leki antydepresyjne ale czuje ze one nei dzialaja (zreszta nie o leki tu chodzi). Dzisiaj rano moje zmeczenie osiagnelo zenit i wyzygalem calem sniadanie, nie mam sily pracowac , na nic nie mam sily, chcialbym wyjsc do ludzie ale wiekszosc moich kumpli ma dziewczyny albo nei ma tyle czasu, nie chce sie kazdego narzucac, jestem sam jak palec a cholernie potrzebuje kogos. Z byla dziewczyna utrzymuje kontakt i caly czas sie staram ja odzyskac, strasznie ja kocham. W pracy mam narazie wolne ale już nie mam sily pracowac jak nei spie , zygam i brzuch mnie mnie boli (a bardzo bym chciał pracować). Chce żyć normalnie wychodzić gdzieś , robić coś a nie mam co robić nie mam sily , powoli jak widze ze zapowiada sie na siedzenie w domu to mam ochote się zabić, nie widze perspektyw i takie bledne kolo sie robi. Nie wiem może jakis wolontariat, terapia grupowa. z moim lekarzem jest taki problem ze czeka się poltora miecha na przyjecie. Znacie moze jakiegos dobrego lekarza z trojmiasta gdzie nie czeka się tyle?
  4. Szukam kogoś z trójmiasto (gdansk, sopot , gdynia), tak do pogadania na gg może jakieś spotkanie, czuje się trochę samotny, lecze się na depresje , natrectwa lęki , zapraszam na pw :)
  5. Witam Czy ktoś może słyszał lub chodził do tego Pana? http://www.republika.pl/marek_zawadzki/ Chciałbym zasięgnąć opini :)
  6. marek123

    Depresja a SEKS....

    Witam Pisze bo nie wiem co już mam robić i zaczynam pękać. Leczyłem się na depresje i fobie (zanim zostały zdiagnozowane to była wieloletnie randevu po lekarzach debilach od których słyszałem różne teorie co się ze mną dzieje oczywiście nie miały one nic wspólnego z rzeczywistością). W końcu trawiłem do psychiatry i dostałem leki (seroxat) bardzo mi pomogły, z tym, że prócz brania leków nic ze sobą nie robiłem (przez depresje i lęki zawaliłem wiele ważnych codziennych obowiązków ), któregoś dnia lekarka powiedziała mi, że leki zrobili już swoje i nie muszę ich już brać ale za to pora żebym zaczął robić coś ze sobą. Przestałem do niej chodzić bo uznałem, że jej rola tutaj się kończy i jakiś czas później przestałem brać leki. Aktualnie mam 22 lata, nie uczę się , nie pracuje (zarabiam pieniądze w domu , można to nazwać chałupnictwem (mieszkam z rodzicami ale utrzymuje się w 3/4 sam i to uważam za jedyny sukces w moim życiu). Kiedyś uwielbiałem sport który dawał mi ogromne ukojenie, ale niestety przez kontuzje narazie nie mogę ćwiczyć (leczę się ale narazie efekty są mierne) i od tego też nie najlepiej się czuje (nie od kontuzji tylko od braku ruchu). Sytuacja wygląda tak że siedzę cały czas w domu, nie chce mi się iść do roboty (w końcu kasa jest )i w ogóle nic mi się nie chce. Czasem gdzieś wyjdę ze znajomymi, głownie spędzam czas z moją dziewczyną ale tutaj tez jest problem (ale to zaraz). Ogólnie to chodzę cały czas wściekły i mam pretesje do całego świata. Wszystko mija jak mam jakiś aktywny dzień - coś się dzieje , mam jakieś obowiązki. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że muszę zacząć wychodzić z domu , ale nie mogę się przełamać , zawsze wymyśle sobie jakiś zasrany powód i na tym koniec. Relacje z moją dziewczyną są coraz gorsze , jesteśmy ze sobą dosyć długo. Ona leczy się też u psychologa - ma początki bulimi + depresja, bierze coś na prozac'u. Prawie cały nasz związek wyglądał tak że ja ciągle siedzialem w domu i się do niej dowalałem , żeby schudła ,byłem bardzo zaborczy, zabraniałem jej kontaktu z innymi. W zasadzie jak zaczołem z nią chodzic to ona chciała, i ona była zakochana, ja nie , nie podobała mi się wtedy z wyglądu , ale miała właśnie bardzo fajny charakter i dobrze się przy niej czułem , miłość z mojej strony przyszła z czasem, ale wcześniej traktowałem ją jak szmatę (może trochę przesadzam , ale jak pisałem w kolko o coś się dowalałem i wyżywałem na niej za moje niepowodzenia, straszny choleryk był ze mnie, chyba własnie przez moją depresje lub przez to siedzenie w domu). Dodatkowo w zeszłym roku miała dosyć duże stresy (zainstniały pewne okoliczność, ale nie było to nic w naszym związku tylko problem " z zewnątrz") no i wtedy pękła , klasyczna deprsja + jedzienie z nerwów. Był okres, że nie chciała ze mną być , ale ja walczyłem o to czasem na siłe (bałem się zostać sam i jednocześnie wtedy zrozumiałem, że ją kocham - ja mogłem ją stracic). Nie była sobą, nie potrzebowała mnie , nic ją nie obchodziło (oczywiście w tym wszystkim ja też święty nie byłem), przestaliśmy uprawiać sex. Poszła do lekarza dostała leki i wszystko wróciło do normy, potem leki przestały działać , ale dostała nowe (własnie te na prozacu) i czuje niby czuje się lepiej. Acha i brała jeszcze kiedyś leki na fobie ale to pare lat temu. Mimo wszytsko ciągle się kłocimy , teraz chodzi o sex, ona w ogóle nie ma na to ochoty a ja mam bardzo duży temperament, czasem zabardzo na nią naciskam. Ogólnie to jest tak, że jak chce czegoś od niej (zeby schudla, sexu, czy jakieś rzeczy który wymagają się od niej zaangażowania) to ona się zamyka w sobie i ma przed tym lęki. Miłość fizyczna a raczej jej brak jest dla mnie dla dużym problem , jak już pisałem jestem takim człowiekiem który bardzo tego potrzebuje, chce kochać się tylko z nią , nie zdradzam jej , ale czasem mnie nosi, ona zrobiła się strasznie zimna , nic jej prawie nie podnieca nie lubi jak ją dotykam. Czasem czuje się jakbym ją gwałcił , to jest okropne jak osoba którą kochasz tak się zachowuje i odrąca ciebie. Piszę o tym bo nie wiem co ja już mam robić, zrobiłem z siebie potwora , wiem, że nie jestem w 100% powodem jej choroby (depresji) bo ma inne zmartwienia , ale czuje, że moje zachowanie w większości się do tego przyczynia i rujnuje jej życie. Byłem i jestem egoistą martwię się tylko o to żeby mi było dobrze (a nawet jak martwie sie o kogos to slabo mi wychodzi bo szybko trace cierpliowosc), czuje że niszczę moją dziewczynę. Ona się mi mówi że tak nie jest, ale ja to czuje że przezemnie się zamyka. Moge powiedziec że to wygląda jak przemoc psychiczna , najpierw mi sie zbiera potem robie jej awanture i wszytsko drąże a jak się uspokoje to mam wyrzuty sumienia i jestem do rany przyłóż. Nigdy jej nie uderzyłem co prawda , ale widze że ona przy mnie gaśnie. Kocham ją i to bardzo wartościowa dziewczyna i wiem, że ona mnei też - bardzo dużo dla mnie poświęciła i zawsze była przy mnie, nie wiem co mam robic nie chce taki dla niej być a nie potrawie się z nią rozstać, czasem to wyglądam jak taka chora zaborcza miłość. Jedyne z czym sobie narazie poradziłem to jej znajomi , staram się nie utrudniać jej konaktów i nie być taki zazdrosny. Mam teraz kilka pytań - czy ta niechęc jej do sexu jest przez depresje , czy przez to ze ja tak naciskam i taki jestem? - co mam zrobić jak się na nia wkurzam ? czasem siedze i sam jej robie awanture , nawet nie wyjde tylko się na niej wyżyje , jak mam się opanować? jak kiedyś nie siedziałem tyle w domu to nie miałem takich lotek - czy jest sens iść do lekarza bo jak mi powie ze mam coś zrobic sam a ja dalej bede w punkcie zerowym? czy macie tez takie problemy ze nie mozecie sie przemoc zeby wyjsc z domu i zaczac cos robic ze swoim zyciem? Ogólnie chodzi o to że wiem co sie dzieje tylko nie mam siły z tym walczyć nie wiem jak pomóc sobie i jej.
×