Tajemniczyuśmiech, byłam dzisiaj u lekarza.. o znamieniu na ręku nic nie mówiłam bo wczoraj pojawił się poważniejszy problem, który sprawił, że przestałam przejmować się pieprzykiem na ręku. Otóż wczoraj ku przerażeniu zauważyłam, że moje znamię zaczerwieniło się, przyczyną prawdopodobnie ramiączko od stanika.. niestety Niesamowicie się wystraszyłam, zamiast spać do późna oglądałam zmianę i prosiłam 1000 razy narzeczonego, żeby ocenił czy coś mi jest na jego oko. On powiedział, ze to wygląda jak krwiak, jakby rozlana czerwona kropeczka. Nakręciłam się niemiłosiernie, spałam jak na szpilkach a z samego rana modląc się nieustannie pojechałam do lekarza. Byłą moja pani doktor, której kiedyś już uwierzyłam (rany.. jak to brzmi . Pani doktor zadawała mi pytania więc uwierzyłam, że jest zainteresowana, pokazałam jej zmianę a ona powiedziała, że jest rzeczywiście znamię, że jest podrażnione, że to podrażnienie zejdzie (to zaczerwienienie) i że nawet znamiona mają prawo czasem zmienić się ale to znamię ma wszystkie cechy łagodności.. zapytałam o dermatoskopię (podpowiadając, co powinna mi zalecić ;p) ale pani doktor powiedziała, że z tym znamieniem to nie, że w ogóle nie nadaje się do diagnozowania w ten sposób ani wycinać tym bardziej nie trzeba. W tamtej chwili uwierzyłam. Wyszłam z gabinetu i odetchnęłam z ulgą aż puściły mi nerwy.. po powrocie do domu chciałam spojrzeć na znamię (jakby inaczej;p) i przestraszyłam się ponieważ było zasłonięte stanikiem - pomyślałam, że pani dr mogła zobaczyć inne, znajdujące się w pobliżu i nie budzące nawet moich podejrzeń. Ale z drugiej strony, wtedy może nie było zasłonięte, może widziała właściwe, w końcu widziała, że jest zaczerwienienie.. jak myślicie?? Myślę, żeby jeszcze gdzieś to skonsultować. Tajemniczyuśmiech, nie przejmuj się, ja też widzę, że moje gadanie w kółko o tym samym nie robi wrażenia. Właśnie omówiłam się na wizytę. Ja kiedy się martwię mam tak jak Ty - czuję jak bardzo kocham życie i niektórych ludzi, wpadam w rozpacz i rozżalenie ale mam siłę zweryfikować swe obawy konsultacją lekarską. Mogę Ci powiedzieć, że to najlepszy sposób. Jeżeli jesteś w stanie mi zaufać i to Ci pomoże choćby w uspokojeniu się na tyle,żeby iść do lekarza ze znamieniem powiem Ci, że dwa lata temu zamartwiałam się podobnym znamieniem do tego, które Ty opisujesz- moje było ciemne, prawie czarne a w środku miało czarne kreseczki i kropeczkę.Byłam przerażona. Byłam u tylu lekarzy, ze nie uwierzysz, w końcu uwierzyłam pani dermatolog , którą w "nagrodę" nazwalam "moją panią dermatolog" ;p i wszystko było dobrze. Po jakimś czasie zjaśniało, te kropeczki jakby zniknęły, w miejscu tej 'której się bałam' wyrósł włos. Nie bój się, idź do lekarza- tak będzie najlepiej :) masz nerwicę, której prawdopodobną przyczyną jest depresja - może miałaś jakieś ciężkie przeżycia, ktoś z rodziny chorował albo nie masz poczucia bezpieczeństwa ze strony bliskich, może nie radzisz sobie z codziennymi problemami i po ich rozwiązaniu uciekasz w chorobę, uciekasz przed życiem, które czasem Cię przerasta a przecież wiesz jak potrafi być piękne? To okropnie skomplikowane, cała nasza psychika, a ja nie jestem lekarzem. Ja wyciągam głębokie wnioski ze swoich doświadczeń, analizuje swoje reakcje, emocje ogólnie to co czuję i zawsze staram się szukać przyczyn - to mi pozwala spojrzeć z dystansem, trzeźwo (w miarę) na to co stanowi dla mnie problem. Wiem, że dasz radę :) już prawie dałaś. KTOŚ MĄDRY napisał dużo prawdy o znamionach i o tym, że hipochondrycy wyolbrzymiają wszystko. Naszym wrogiem jest dr google i to jego powinnaś się obawiać :) ja też. Doktor google jest moim asystentem niestety przy każdym problemie zdrowotnym. Czasem to się wymyka spod kontroli więc nie powinnyśmy korzystać z jego usług. Ja jak teraz okaże się, że wszystko dobrze to go zwalniam, koniec z nami :) Główka do góry, umów się do jakiejś miłej pani doktor, która da Ci poczucie bezpieczeństwa i nie zwlekaj -0 szkoda życia. Potrafisz doceniać piękno tego świata, a niewiele osób jeszcze to robi (takie wrażenie odnoszę) więc daj sobie szansę na szczęście i pamiętaj, że (może to paradoksalne ale...) przez te obawy uświadamiamy sobie pewne rzeczy, wartości dla nas istotne, doceniamy to co naprawdę ważne, odwróćmy negatywne skutki hipochondrii i wyrwijmy jej wszystko to, co dobrego możemy - doceńmy te aspekty i nie dajmy się. Jesteśmy przewrażliwione - to fakt - ale poza tym, że obawiamy się o najdrobniejszy problem z naszym zdrowiem to dostrzegamy najdrobniejsze piękno świata, życia - po to być może też jesteśmy i teraz naszym zadaniem jest opanować "wrażliwość" czy przewrażliwienie jak kto woli i skoncentrować wrażliwość na tym co pozytywne :) Do lekarza i bierz z życia to co Ci podtyka pod nos W razie czego porozmawiaj z psychologiem :) to dobry pomysł Buziaki :)