witam Was wszystkich. jakis czas temu trafiłam na to forum. do tej pory tylko obserwowałam. czytałam..czytałam.. az wkoncu postanowiłam dac cos od siebie. na to g..no jestem chora juz półtorej roku.od początku jechała na lekach, jednych, drugich trzecich, chudłam, tyłam, wymiotowałam...zreszta sami wiecie jakie są skuti uboczne brania tych cudownych tabletek. 2 tygodnie temu postanowiłam: koniec faszerowania sie. ktos tu słusznie zauwazył, ze leki jedynie maskują nasze lęki. po ich odstawieniu one (lęki) powracają. wniosek? - leki nie leczą. czuje sie teraz okropnie ...jak na glodzie ale wytrzymam to. podjelam decyzje ze bede walczyc ze swoimi lękami za pomocą swojej własnej psychiki a nie farmakologii. to przez tabletki zawaliłam studia, o malo nie straciłam swojej ukochanej osoby.na niczym mi nie zalezało dopiero teraz po ich odstawieniu to widze. nie moge sobie pozwolic na to by byc od nich uzależniona.. by je łykac po kilka, kilkanaście lat.to prowadzi tylko do jeszcze wiekszego roz..rzenia organizmu. przestancie narzekac i wezcie sie w garsc! wiem ze to cholernie cięzkie. sama nie jestem w stanie wsiasc do autobusu ale wiem ze bede z tym walczyc. w przyszlym tygodnu wyjezdzam na terapie na 2miesiace. mam nadzieje ze wróce tu do Was z usmiechem na ustach i powiem: stało sie. wygrałam z nerwicą walkę o samą siebie! pozdrawiam gorąco!