Od stycznie chodze na terapię indywidualną.Od stycznia zarzuciłam leki(sertralin,wcześniej citalopram,bralam to wszystko ponad rok)
Nie chcę brać leków,chce za przez terapię wyjść z tego gówna.Mam czasem doly,na terapii się rozklejam.Babka mi już ktoryś raz sugeruje leki!Dzisiaj z kolei radziła mi bym zdobyla dezipam krople na lęki(?).Powiedziała,że moje lęki hamują terapię(nie tymi slowami,zasugerowala to,i pytała się czy ja uważam ,że terapia dziala.Powiedziałam,że wewnętrznie nie widzą zmian,tyle tylko co zaczęlam wychodzić z domu,jestem bardziej aktywna.moje lęki,obawy,emocje..wszystko siedzi k..w środku.Nie wiem co robić.
Na dodatek,mowila,że jestem bardzo zaleknioną,nerwową osobą.To zostaje odbierane przez innych jako bycie agresywnym,tak tlumaczy moje niedogadywanie się z profesorami,znajomymi itd.
No żesz k...
Ta terapia mnie dobija,doluje.Czy tak ma to wyglądać???