Skocz do zawartości
Nerwica.com

alienor

Użytkownik
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia alienor

  1. Dziękuję kochani! Macie rację,trzeba dalej szukać,prochy dają kopa ale nie wyleczą choroby.. Boję się znowu zaczynać terapię otwierać przed kimś od nowa...ech.. Pozdrawiam Was!
  2. Dzięki za odpowiedzi. Dodam tylko,ze mieszkam w Niemczech i trudno tu o uczciwych terapeutów. Miałam raz godzine próbną u jednej pani psycholog,Polki z pochodzenia,w centrum Berlina,w jedenym z najbardziej "posh" miejsc w mieście.Powiecdziałam kobiecie,że nigdy nie spaląm z facetem (mialam 26 lat).Ona się zaśmiała i powiedziała,ze nie dziwi się ,że mam depresję. Bardzo mnie to dotknęło,oczywiście,więcej do niej nie poszłam. Do tego doszły te 2 sytucaje, które opisałam,i jeszcze jedna,gdzie terapeutka się wsciekła bo dostałąm pracę w innym mieście(bylam rok bezrobotna i szukałąm pracy jak sie da,nie miałąm już na czynsz..) i musiałąm przerwać terapię grupową. Zjechala mnie przed grupą,ze była umowa że mam chodzic 2 lata do niej i ze zawiodłam grupę,bo mi zaufali.Normalnie schiz.Wylecialąm z tamtąd z rykiem. Bedę łykać dalej leki,ale z psychologami koniec!
  3. W grudniu zaczęłam terapię indywidualną u Lekarza psychiatry-psychologa. facet ma ok 60.Ja mam 30.Za pierwszym razem jak u niego byłam to miałam wrażenie ,że mi się gapi w dekolt. Wzięłam to na siebie,że jestem przewrażliwiona. Współpraca ukłądała się dobrze.Ter.mowil dużo o moim niskim poczuciu wlasnej wartości.Po jakimś zdarzyło się kilka razy,że żegnając się i podając dłoń,brał moją dłoń i trzymał jakies 30 sek.,patrząc się w oczy i podchodząc straaasznie blisko. Myślałąm,że może chce być serdeczny,taki ojcowski..Ostatnio,na dzieńdobry jak go mijałam w przejsciu obok gabinetu,to podałąm dloń i zrobiałąm krok do przodu.On dalej trzymał moją dłoń,aż się ześlizgnął na palce,i tak jakoś uscisną jakby to miało coś znaczyć.Jak rozmawialiśmy o tym,że mi jeden chłopak ostatnio powiedział,ze jestem ładna,to on sam z siebie powiedział,ze nie chce przekraczac swoich uprawnień,ale,że zrobilam od początku na nim wrażenie... Na koniec spotkania,znow wziął moją dloń,podszedl blisko,i jako,ze byłam w stresi i rozsypce,zaczął cicho mamrotać jak by to on mógł mi ten strach na siebie przejąć..(dłoń zabralam po kilku sekundach..bo było mi glupio) Ludzie kochani.Ja sama nie wiem czy jestem przewrażliwiona,czy takie zachowanie nie jest w porządku.Zostawiłam mu wiadomość na sekretarce,że więcej nie przyjdę. Dodam tylko,ze jakies 4 lata temu chodziłam do psycholożki prywatnie,co po kilku wizytach przestała brać pieniądze,mówiła,ze mnie potrzebuje jak koleżanki,zaprosiła do domu(wlasciwie spędziłąm z nią caly dzień).Po wypiciu butelki wina,zapytała się czy się masturbuję..wtedy coś mi zaczęło świtać i zwiałam do domu a z nią zerwałąm kontakt. Co o tym myślicie? al.
  4. Alienated, jak jesteś z terapeutą na Ty,to wlaściwie już nie ma terapii.Nie bez powodu terapeuta MUSI zachowywać odpowiedni dystans.Przyjażń,jest w tej sytuacji wykluczona,związki są nieetyczne.
  5. Małgorzata77 Słyszałam,że terapia grupowa jest tą najskuteczniejszą ale zarazem najtrudniejszą.Rany niestety trzeba rozdrapać,by się pogodzić z przeszlością.
  6. Slyszałam ,że to ziolo jest bardzo skuteczne,powoduje jednak nadwrażliwość skóry na słońce,więc należy unikać opalania. Czy zmniejszyly się wam objawy depresji?
  7. Moniko, ja bralam citalopram,pomogł na kilka miesięcy, musialąm po jakimś czasie zwiększyć dawkę i bez zmian.Potem sertralina,nic a nic,a nawet gorzej,przytyło mi się z 5 kg.od stycznia nie boirę leków.Bylam jeszcze wczoraj u rodzinnej lekarki,terapeutka radziła mi poprosić o diazepam.Lekarka powiedzialą,że to jest absolutnie za mocne,silnie uzależniające,jestem jej w sumie wdzięczna za to.10 Maja idę do psychiatry,zobaczymy co powie.Ja jednak mam wielką wolę,żeby poradzić sobie bez chemii.
  8. To dziwne,ja czułam boża wole non stop na Sertralinie :'>
  9. Te utwory mi nie leżą,niby technikę mam dobrą,ale pojawia się takie jąkanie.To jest na tle psychicznym ja wiem to...Moja psychika mnie oszukuje.Po długiej rozmowie z siostrą,czułam się o niebo lepiej, i zaczęlo mi wychodzić to wszystko.Wniosek jest taki,żeby dobrze grać,trzeba mieć spokojny umysł.biorę się za siebie,tak być nie moze,zeby lęki rujnowaly mi życie! TO JEST WOJNA!!! dziękuję Asiu za pogadanie mogę spytać co Cię gryzie,że się znalazlaż na tym forum? W.
  10. Ta osoba której grałam jest mi wlaściwie obca..gadałam z koleżankami,owaszem,każdy ma blokady,ale nie słyszalam,żeby ktoś utworu nie mógł zagrać z danym problemem.Np.jeden kilka rzeczy na egzamin potrafię tak zagrać,że konkurencja leży.Przychodzi kawalek na punkcie którego mam fisia,i ludzie się pytają czy ja to wogóle ćwiczyłam... Ja miałam już to kilka lat temu,zaden prof .nie wiedzial jak to ugryżć.teraz znów.a za 3 tyg.mam konkurs do orkiestry...juz teraz siedzę i ryczę.
  11. Hej, moze właśnie chodziło o sektę..nie wiem. Wiktoria
  12. Cześć Asia, dzięki za komenty.Chodzę obecnie do psychoterapeutki.Może podszeba więcej czasu i cierpliwości..poczekam jeszcze.Ta poprzednia,byla psychologiem(z ogłoszenia w gazecie)co się pożniej okazało należala do związku heilpraktiker,coś w rodzaju medycyny naturalnej,w niemczech bardzo popularne.Niby skończona psychologia,ale teraz nie wiem czy to nie było wciskanie mi kitu.Ogólnie,po 3 tyg spotkań(czasem jedno trwało posiedzenie do 3 h!!!)powiedziala,że nie chce ode mnie kasy,i chce byśmy były przyjaciołkami!!Ze ona mnie potrzebuje i takie tam.Aha,mowila,ze powinnam ograniczyć kontakt tel.z rodziną.Myślę,ze bardzo mnie zdążyła zmanipulować,potrzebowala mnie do czegoś,boję się myśleć o co chodziło.Jak wspomniałam o tym siostrze przez tel.,siostra kazala mi spieprzać gdzie pieprz rośnie!
  13. To jest już chyba 3 podejście do terapii.Pierwsze, to były 2 miesiące spotkań z psycholożką z organizacji studenckiej,polegało na wygadaniu się,i pocieszaniu.Drugie,prywatnie,ok 6 tyg.babka zaproponowala mi przejście na "TY",zalila się,że ma podobne problemy,zaprosila do siebie,gdzie obaliłyśmy butelkę wina i drinki(ja byłam na citalopramie!),więc musialam spieprzać bo bylo to baaardzo dziwne.Taraz chodzę raz w tygodniu(choć ostatnio rzadziej,bo pani ma konferencje,i urlopy,więc przerwy dochodzą do 3 tyg..).nie potrafię nawet dokładnie opisać nad czym pracujemy.Ja zarzucam jakiś temat,opowiadam o minionych dniach.Mam większą świadomość,skąd się biorą moje schizki,ale samopoczucie się nie zmieniło.Poczucie winy,poczucie krzywdy,uczucie strasznej samotności..to wszystko dalej jest.Moja P.porzadziła zapisanie się na sport,wychodzenie itd.Ale w mojej głowie dalej jest lęk.Ja staram się działać,zmuszam się do szukania pracy,cwiczenia kilka h dziennie na instrumencie,ale moje beznadziejne samopoczucie jest i się nie zmienia..uf czy mieliście kiedyś wrażenie,uczucie ,ze wukarzacie swojego P.? Aha,chodzę od stycznia,mam 25 spotkań w sumie.
×