Skocz do zawartości
Nerwica.com

Migotka

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Migotka

  1. Myślę że nikt w szkole nie zauważył moich dziwnych zachowań, albo przynajmnej nie zwrócił na nie szczególnej uwagi. Ale to dlatego, bo w miejscach publicznych staram sie panować nad swoimi natręctwami lub je ukrywam. Chociaż np. moja koleżanka zauważyła, że dziwnie myje ręce (pare razy) ale to wtedy kiedy była u mnie w domu. Ale nie przywiązała do tego szczególnej uwagi na szczęście. A rodzina oczywiście zauważała moje dziwne zachowania, ale chyba nie skojarzyła tego z nn. I obawiam sie niestety ze nawet nie wiedzą co to jest ta nerwica natręctw. Więc żyje sobie tak sama z tym. Ostatnio powiedziałam o tym siostrze, ale ona tez nie traktuje tego poważnie. Ale co tam, radziłam sobie tyle lat (wcześniej nawet nie wiedząc że to jest choroba) to będę sobie dalej radzic. A ty rozmawiałaś o tym rodziną? I zamierzasz iść z tym do lekarza? Bo ja dopiero niedawno dowiedzialam sie że jest dosyć dużo ludzi z takim problemem jak mój i że korzystają z pomocy lekarza. Chociaż ciekawa jestem jakie niby działanie mają te różne tabletki przez niego przepisywane? Jaki wpływ mają na umysł ludzki?
  2. Gdzieś wycztałam że ma to 1% ludzi. Ale w moim otoczeniu chyba tylko ja. I masz racje że mając drugą taką osobę przy sobie byłoby łatwiej. A o mojej nn to mało kto wie. A jak ktoś wie, że to mam , to nawet sobie nie zdaje sprawy na czym to tak naprawde polega i z pewnośvią nie uważa tego za chorobe.
  3. Czy lekarze mogą pomóc? Trudno powiedzieć. Może. Ja nie wiem i nic nie wskazuje na to że sie dowiem. Jakoś sobie radze. W miejscach publicznych sie pilnuje. Ale masz racje ze ta przypadłość może nieźle człowieku zatruć życie. Zachowania czasem są śmieszne. A ja moge ze swoimi żyć. Ale najbardziej przeraża mnie to że nie moge sie skupić, złaszcza nad lekcjami. Mój umysł jest wtedy owładnięty wieloma beznadziejnymi myślami. Mówiłam rodzinie ze mam duże problemy ze skupieniem sie, ale chyba uznali to wyłącznie za moją niechęć do nauki. A ja czasem naprawde chce sie uczyć, ale nie potrafie dłużej niż pół godziny. I tak co chwile robie sobie przerwy. Ostatnio coraz później z tego powodu chodze spać. Napoczątku liceum chodziłam o 23, teraz chodze o 1/2 rano, kiedy inni z mojej klasy chodzą już o 22. A potem śpie na lekcjach. Albo np. na polskim jak babka czyta nam jakiś wiersz to ja nawet nie zauważam kiedy odlatuje, chociaż staram sie słuchać!!!! I to mnie już wykańcza.... A ja zazwyczaj powtarzam swoje czynności 3 razy, ewentualnie 7. 6 zawsze mnie denerwowało
  4. U mnie w sumie wszyscy uważają to za wymysł, za coś co nie stanowi problemu. Dlatego też zaczęłam tu pisać . I w sumie to dopiero niedawno zdałam sobie sprawe, że to jest choroba. W sumie natręctwa towarzyszą mi odkąd pamietam. Tylko, że jak byłam młodsza to głównie były to głupie zachowania. A teraz najbardziej przeszkadzją mi obsesyjne myśli. Najgorzej jest kiedy chce sie pouczyć. Ucze sie wtedy tylko chwile, a potem napadają mnie różne głupie myśli (najczęściej wyobrażam sobie siebie w różbych sytuacjach). I nie moge poprostu przestać, chociaż sie staram. I przez to poprostu nie wyrabiam z nauką. Ale nikt nie zdaje sobie sprawy z tego jak ja sie mecze zeby sie nad czyms skupić. Potrafie jedno zdanie czytać 10 razy, bo nie moge sie nad nim skupic. Rozpisąłm sie troche nie na temat. Ale to tak propos tego co wcześniej pisała Needles .
  5. Ja też mam problem z zarazkami, ale nie w aż takim stopniu. Też pare razy szoruje ręce i pare razy je spukuje. Ale zazwyczaj ogranicza sie to do 3 razy. A potem żeby otworzyc drzwi naciskam klamke przez rękaw od bluzki albo nogą. Ponadto mam kota, którego nie dotytykam. Chociaż on jest taki kochany. Ale nie chce mi sie po każdym głaskaniu go myć rąk, więc poprostu go nie dotykam. Ewentualnie głaskam go rękawem, albo nogą (jeżeli leży na ziemi). Co do twojego nowego problemu dotyczącego całowania medalika, to nie miałam nigdy z czymś takim do czynieia. Ja jakoś sobie radze. Moge z tym żyć. Czasem wystarczy samozaparcie lub ewentualnie akceptacja mało przeszkadzających natręctw. Ale twój problem wydaje sie poważniejszy, więc myślę że najlepszym dla Ciebie rozwiązaniem jest mimo wszystko odwiedzenie lekarza.
  6. A ja miałam kiedyś takie głupie natręctwo, że musiałam wąchać każdą książkę jak ją otworzyłam (zazwyczaj 3 razy). I kiedyś na przykład zrobiłam coś takiego na lekcji. Otworzyłam jakąś lekturę i ją powąchałm. I zobaczyła to moja koleżanka i... też powąchała swoją, ale chyba nic nie wyczuła i sie troche zdziwiła. Ale to było dawno, chyba w podstawówce. Teraz jestem już w ogólniaku. A to wąchanie książek już mi prawie przeszło (teraz wącham tylko te stare).
×