Skocz do zawartości
Nerwica.com

sqnik

Użytkownik
  • Postów

    48
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sqnik

  1. no własnie muze isc prywatnie.. nie wiem kiedy bd miał wolne terminy ale zrobie wszystko zeby przyjał mnie w tym tyg.. dłuzej nie wytrzymam:(( wiem ze nie jest łatwa, nie chce zeby było jeszcze gorzej.. choc momentami sie zastanawiam czy moze byc jeszcze gorzej..
  2. strasznie mnie to męczy.. patrze na synka , mówie mu filipku to oczywsicie masa mysli ze paskudne imie, ze glupio brzmi, nie tak jak peirwszego syna , i w ogole patrze na niego to pojawia sie w głowie inne imie.. mysle o tym od rana do momentu az zasne, kiedy budze sie aby nakarmic małego znow to samo.. i nerwy okropne i ucisk w głowie jakbym miała mega kaca i dohodzi do tego derealizacja;/
  3. mam właśnie zamiar isc sie zarejestrowac. bd musiała isc prywatnie , bo na nfz u mnie dopiero na styczen terminy;/ przed porodem normalnie mówiłam filipek a teraz nie jestem w stanie tak powiedziec, cos mnie hamuje, wpadam w panike:/
  4. własnie że byłam z tym u psychologa. zamierzam w tyg isc do psychiatry, ale musze małego odstawic od piersi, żeby móc wrocic do leków. to nawet nie chodzi o brak uczuc do małego , bo codziennie widze że jest lepiej jesli chodzi o więź. natomiast dziwi mnie i wkurza strasznie sprawa z tym imieniem jego, jak ja mówie do niego Filip to jeszcze w miarę chociaz wpadam w nerwy ale jak usłysze jak ktos o nim tak mówi to normalnie cos mi sie dzieje.. nie wiem co jest grane:/
  5. Witam. Mam na imię Ola. Jestem matką dwóch synków. Jeden ma 17 miesięcy, zaś drugiego urodziłam miesiąc temu. W ciąży bardzo cieszyłam się na drugiego synka. Miałam rózne wyobrazenia jak bawia sie razem za njakis czas, widziałam siebie szczesliwa i usmiechnieta, placzacą ze wzruszenia ze mam dwóch wspaniałych smyków. Cierpie na nerwice natrectw od 2,5 roku. Podkoniec ciązy stany lękowe i derelaizacja sie nasilily. Miałam mysli ze bede wsciekła na nowonaroodzonego syna że zabiera mi czas ktory mogłabym spedzic ze starszym, w ogole zaczynałam watpic ze bd szczesliwa. Urodziłam zdrowego synka. Jednk mój stan wcale nie był ok. na porodówce i na położnictwie byłam totalnie odrealniona. bałam sie mojego synka, był mi obcy , niby usmiehcałam sie do niego ale to było wszystko jakieś dziwne. wspominalam jak to było przy pierwszym synku kiedy tryskałam szczesciem.. i do dzis jest dziwnie. jak mówie do starszego synka :chodz popatrzec do braciszka to mam wrazenie jakbym mówiła o obcym dziecku, jakby to był kolega mjego syna a nie moje drugie dziecko.. poza tym w ciazy myslałam ze bd miał na imie filip i tak tez go zarejestrowałam w usc. od tamtej pory nie zwracam sie do niego tym ieminie.. ciagle mam wrazenie ze nadąłm mu brzydkie imie, ze ma głpie zdrobnienia, ze kiedy byłam w ciazy to pod sercem nosiłam Filipka ale on nie jest taki jak sobie wyonrazałam, placze ciagle i jest strasznie absrbujacy.. i jest to inne dziecko niz to co nosiłam w ciazy:( ciagle mam w głowie imię tymuś.. nie wiem skad sie ono wzieło:/ patrze na synka, raz widze w nim filipa, raz tymka a raz jeszcae kogos innego. przy tym popadam w derealizacje.. zrobiłam sie strasznie wybuchowa, mój starszy syn równiez mnie irytuje, czesto na niego krzycze.. w ogole widzac moje dzieci za np 2 lata widze straszego normalnie natomiast mlodszeo jakby był on kolegamojego starszego syna, widze go obcego.. boje sie ze rak juz zostanie.( prosze o pomoc
  6. widzisz, Ty płaczesz że nie jesteś w ciązy a ja mam ciulowe myśli, że dziecko ograniczy, ze bede udawac milosc itd.. no własnie coś za cichoo tu..
  7. u mnie różnie..jakoś próbuje sobie tłumaczyc że to myśli, ale ciężko..najgorsze jest to że teraz mam myśli zw.z ciążą.. boję się tego ślubu
  8. witam. no więc u mnie jest tak.. myśli nie dają za wygraną, powiedziałabym , że atakuję jeszcze mocniej..a dzisiaj byłam u lekarza- 6 tydz. ciąży .. przerasta mnie to wszystko..z jednej strony się cieszę a z drugiej chciałabym uciec..jeszcze te wszystkie formalności związane z weselem..
  9. hejka kochani.. dziś u mnie nie za ciekawie..:/ źle.. myśli dot. tylko i wyłacznie rozstania po to by się bawic, miec kogoś innego, czule patrzec na kogoś itd.. nie mam ochoty całowac, dotykac, baaaa! rozmawiac nawet..:/ źle.. ten stan utrzymuje sie juz ponad tydz:/
  10. inka87, leki biorę od końca maja.. jak na razie Anafranil 10mg rano i 25mg na noc.. jeśli chodzi o psychoterapię, to na NFZ musiałabym czekac z 3 miesiące..na prywatne nie mam pieniędzy. A jeszcze teraz może trzeba będzie wyjechac za granicę..dlatego nie chcę rozpoczynac czegoś na szybko..boję się strasznie wyjazdu.. dziś wymyśliłam znów, że skoro nie idę w tym roku na studia, to mogę znalezc sobie pracę (jak najbardziej racjonalne myślenie), po to żeby się uniezależnic od Kamila, wtedy nie bedzie mi potrzebny, wtedy będę mogła sobie pozwolic na wszystko a on mnie nie będzie ograniczał. Co do częstotliwości zbliżen narzekac nie mogę.. oceniłabym na 8 ( żeby nie przesadzic).Wszystko by było pięknie i kolorowo gdybym podczas seksu nie myślała, że z kimś innym by było lepiej..albo że to się znudzi prędzej czy później..
  11. hello wszystkim :*:* nie było mnie chwilę, dzięki za troskę inka87 :* w sumie u mnie można powiedziec, że jest nieciekawie, myśli więcej niż zazwyczaj, dlatego nawet nie chciało mi się tego tutaj pisac, bo jestem tym już strasznie zmęczona..co do Twojego pytania inka87, to podobnie jak kini. mam myśli że jestem sztuczna, czasem denerwuje mnie to, że mój K. ma ochotę na coś więcej, przytula mnie, dotyka..wtedy mam ochotę odpowiedziec na to wszystko : ODWAL SIĘ! sam zauważył, że kiedyś byłam bardziej chętna, sama rozpoczynałam te zabawy, a teraz ciężko mi pierwszej wyjśc z inicjatywą:/ ostatnio wieczorem przytuliłam się do K. kiedy spał, patrzyłam na Niego, wzruszyłam się, mówiłam sama do siebie jak bardzo Go kocham ( choc automatycznie pojawiło mi się, że nie kocham- to jest zajebiście wkur*******, bo nie panuje nad tym, takie przyzwyczajenie). Moja radosc nie trwała długo, bo już rano pojawiły się myśli, że życie nie ma sensu, jest nudne, że niedługo wyjdę za mąż, a potem to już tylko dom, praca, dzieci, dom praca, dzieci i tak w kółko, że wtedy właśnie całkowicie gdzieś zgubi się uczucie do K. Może powinnam zrezygnowac, wyszalec się itd. Czasem pojawia się myśl, że moja nerwica jest spowodowana tym, że jestem z K. Mówiąc " chcę by ten koszmar się skończył " zaprzeczam po chwili, mówiąc że wcale mi na tym nie zależy, że skończy się kiedy zerwę z K. Czasem myślę, że nie chcę takiego chłopaka jak on, pragnę czegoś innego, ale nie wyobrażam sobie że miałabym Go kiedys spotkac na mieście z kimś innym. Dobra tyle na dziś.. napiszę Wam więcej moich myśli, bo muszę to z siebie wyrzucic, ale nie dzisiaj bo by dnia nie starczyło. Hmm, zapomniałabym ! inka87, mówiłaś, że zastanawia Cię ta obawa o picie K. Otóż, on łapie dziwne fazy po tym.. czasem jest agresywny, czasem po prostu męczy mnie jego gadanie wtedy itd..Poza tym mój ojciec jeszcze kiedy był policjantem, wracał pijany a potem awanturował się. Mój brat również po alkoholu był niebezpieczny, bałam się o swoje zycie kiedy zbliżał się do mnie w takim stanie.. Myślę, że to też dlatego. Aha, właśnie wczoraj mój K. dostał do zapłaty 8000 zł odszkodowania policjantowi (sprawa sprzed 2 lat ) strasznie się załamał i chce byśmy wyjechali za granicę zarobic, żeby to jak najszybciej spłacic.. strasznie się boję, że tam się wszystko posypię. Myslałam że pojedzie sam, ale chyba możecie się domyslic jakie mnie dopadły chore jazdy. Z tego wszystkiego wczoraj powiedział (troszkę się napił) że Jego to czeka tylko stryczek, że ma ochotę się walnąc z mostu . Ja powiedziałam żeby tak nie mówił ( ale zaraz dopadło mnie, że jestem dziwnie obojętna na to co mówi bo nie zapłakałam :/) . W ogóle to ostatnio ni z tego ni z owego potrafię wydrzec się na niego, nie chce mi się jego słuchac, jestem dla niego chamska.. Nie wiem czego tak mam, Jemu jest strasznie przykro z tego powodu.. Mam mysli, że już przestał mi imponowac, że może to wszystko to prawda, bo przecież zdarza się że to co kiedyś nam się podobało, może z czasem zacząc drażnic, znudzic się.. Często myślę, że nie mam o czym z nim rozmawiac, że wcale mnie nie bawi, nie jest dowcipny itd itp. No to tyle.. Przepraszam za te smuty, ale w końcu musiałam nadrobic zaległosci pozdrawiam Was myszki :*:*
  12. inka87, pierwszy raz w sumie zdarzyło się się miec takie silne napięcie przed wyjazdem, w sumie miałam te myśli i lęk już w drodze na miejsce, ale jakoś nie analizowałam tego, próbowałam zachowywac się normalnie.. później jakoś samo odpuściło, kiedy zaczęliśmy rozmawiac, napiliśmy się, śmialiśmy itd.. jednak na drugi dzień było źle, K. napił się i był strasznie męczący.. denerwowało mnie zachowanie jego, odzywki i wszystko..miałam ochotę zerwac.. dziś jest już lepiej choc sama nie wiem co jest prawdą a co nie..
  13. hallo, słuchajcie, dziś jadę pod namioty z K. i znajomymi.. wszystko fajnie, cieszyłam się na ten wyjazd, ale dziś ogarnia mnie jakaś panika, czuję zdenerwowanie, wewnętrzne napięcie. Boję się o coś tylko sama nie wiem o co :/ wymyślam, że się poklócimy, że K. będzie pijany, będzie odstawiał szopkę, że będzie jakaś bitka..:// K. jest troszkę z reguły grandziarzem, ale nigdy nie odczuwałam przed jakimiś wychodnymi takich neg. emocji :/ Powiedzcie, czy Wy też tak czasem macie?.. Co w ogóle u Was? Coś rzadko tu zaglądacie :)) pozdrowionka :* -- 28 sie 2011, 20:31 -- jest źlee, bardzo źleee......
  14. inka87, troszkę się bałam, że zacznę analizowac, bo wiedziałam po wcześniejszym razie jak to wyglądało i jak męczyło..jak jechałam samochodem w tamtą stronę to taki stan nerwicowy się utrzymywał, ale próbowalam sie przełamac..hmm, dawac coś od siebie, uświadamiac sobie, że to tylko myśli przez choby usmiech do K. czy jakieś gesty.. no jakoś czasem odpuszczało i chociaż przez parę chwil mogłam poczuc się normalnie.. Wiecie co, wspomniałam już raz chyba tutaj że w tamtym roku w sierpniu rozstaliśmy się bo K. zauroczył się inną..Wczoraj widziałam ją i normalnie mnie flakami darło..wróciłam do domu i się rozpłakałam..przytuliłam K. i powiedziałam, że już nigdy nie chcę żeby ktokolwiek mi Go odebrał..po czym stwierdziłam, że kłamię i oszukuję o.O . Ale chyba to dowód mojej miłości , czyż nie ? Pozdrówka dla Was ;*
  15. inka87, powiem Ci, że dosc odpoczęłam mimo tego wszystkiego..Ciebie nie dopadają na spacerach, czy na jakichkolwiek wyjściach takie myśli?;> eh, ja właśnie bardzo lubię takie wyjazdy, gdzie jesteśmy razem, mamy się czym zając..własnie mam czesto myśli, że mało spacerujemy mało wychodzimy do znajomych, na żadne klubowe imprezy i że takię zycie w domu nam się znudzi, albo że mnie zacznie ciągnac do takich rzeczy i Go zostawięę.. U mnie to tak różnie, szczególnie ostatnio co napisałam Wam o sytuacji z moim ojcem.. nie wiem, czasem kocham, czasem mam ochotę to wszystko zostawic za sobą i zacząc coś nowego..
  16. hallo , czy któraś z Was bierze jakieś leki czy jedziecie na samej terapii?:> hmm, coś tu cichoo..z jednej strony to dobrze, widac ze u Was lepiej :):)
  17. witam :) wczoraj wróciłam z weekendu ze Słowacji :) byłam z moim misiorkiem i teściami wszystko było fajnie( może nie do końca pogoda) gdyby nie dokuczające myśli..przede wszystkim patrzyłam na inne pary i cały czas twierdziłam, że oni się tak strasznie kochają, ciumkają się co chwilę, nie analizują nic, są tacy prawdziwi, a ja udaję swoje uczucie, udaję, że jestem zakochana..widząc z kolei starsze pary, nawet powiedziałabym 'dziadków', którzy nadal idą za ręke i obciskują się w basenie to tak strasznie chciałam, żebym i ja z K. za paredziesiąt lat tak się zachowywała :) potem pomyślałam że za rok jak pojedziemy gdzieś znów na wakacje już wszystko będzie ok, a potem że za rok będę z kim innym i będę tak strasznie zakochana w kimś, bez pamięci..potem, że bardzo chciałabym się podobac tym wszystkim panom na basenie, że za rok muszę tak i tak wyglądac itp, itd..jak sobie przypomnę coś jeszcze to dopiszę.. no w każdym razie ZGROZA! Z kolei kiedy wracaliśmy do domu samochodem, przypominałam sobie chwile z moim K. kiedy to woziliśmy się samochodem, siedzieliśmy razem godzinami, nie szczędziliśmy sobie czułości i non stop porównywałam czy tak samo przypominam sobie chwile z takim jednym, w którym byłam zakochana przed K.. Potem wyobraziłam sobie, że mogłabym stracic K. nie daj Boże coś by mi go odebrało i normalnie łzy napłyneły mi do oczu.. miałam ochotę wykrzyczec wszystkim jak bardzo Go kocham..oczywiscie zaraz powrównałam to do tamtego czy też bym tak ubolewała gdyby coś mu się stało.. jednak nie miałam takich emocji przy tym jak myślałam o tamtym.. hmm, wspominałam czas w tamtym roku, kiedy rozstaliśmy się na 3 dni bo K. zauroczył się inną i ja tak strasznie walczyłam o nas, płakałam, wiedziałam jak bardzo kocham, że moje życie bez Niego jest niczym..Stwierdziłam, że między nami jest silne uczucie , skoro z tylu sytuacji trudnych wyszliśmy razem i coraz to silniejsi..a teraz trochę z innej beczki..zaakceptowałam to że wtedy się pogubił, ale kłocę sie z nim często o przeszłosc, o te wszystkie 'jazdy' które mieliśmy zanim byliśmy razem: a to że ta taka była, że ja miałam takiego itd itd itd.. powiedzcie mi czy wy też jesteście o takie rzeczy zazdrosne? albo np jak wasz popatrzy na inną np na basenie czy cos ;P bo ja straszniee! jak to z Wami jest ? sorki za takie smuty ale pisałam co mi przyszło do głowy pozdrawiam! -- 16 sie 2011, 18:12 -- eh i znów gorzej..a to dlatego, że ojciec znowu się wyniósł..spakował wszystkie swoje rzeczy..pewnie znów poszedł do niej ;/;/ i przez to ja mam nerwy straszne, ryczałam już dzis!! i K. wrócił z pracy i się mnie pyta : co Ty taka zła? . A ja : a bo jestem wkur****a.. . A on: na kogo? ja : na wszystko .. on: na mnie też? ja: TEZ!..Eh wszystko dzis mi się juz odechciało, znów obojetnosc...;/
  18. wiecie, ja jestem najmłodsza z rodzeństwa, nie mogę powiedziec że byłam rozpieszczana niesamowicie, ale dbano o mnie bardzo, wspominam ciepło wycieczki rowerowe z moim tatą, różne wyjazdy z rodzicami, głównie to ja jeżdziłam z nimi wszędzie, bo starsze siostry miały inne zajęcia :) nie mogę powiedziec, że słyszałam często od rodziców że mnie kochają, ale pocałunki czy takie rzeczy owszem. Tato zawsze mówił mi że jestem najmłodszym pisklakiem z tego gniazda i że jak tylko będzie mi coś trzeba to zawsze mogę na niego liczyc.. to było jakieś 3 lata temu.. i w 2010 roku wszystko uległo zmianie, tato nie był już tak opiekuńczy, nie pytał jak się czuję, jak w szkole..poczułam się mu obojętna, mówiłam mu że go potrzebuję, ale on był innym człowiekiem, wiedziałam że tamta kobieta ma dzieci i bałam się że one zastąpiły moje miejsce.. myślę ,że to miało ogromny wpływ na mnie i na mój obecny stan..
  19. zagubiona13,mycha, też mi się tak wydaje.. hm, ja niby mam skierowanie do psychologa w obrębie tej przychodni gdzie chodzę do psychiatry..tylko że na wizytę bede musiała czekac jakies 2 miechy ;/ muszę szukac jakies roboty to wtedy będę mogła aktywniej działac! ;D
  20. hej wszystkim :) fajnie, że przynajmniej tutaj wieje optymizmem. Bo u mnie to różnie..Wczoraj pokłóciłam się z moim i od razu myśl w głowie 'zerwij'. Chciałam zaznaczyc, że kiedyś faktycznie za każdym razem kiedy się kłóciliśmy miałam ochotę zerwac, bo oczywiscie mysli, że nie pasujemy do siebie itd.. byc moze tez mam problem z idealizowaniem związku, a raczej na pewno..pózniej było dużo lepiej, a szczególnie kiedy on poszedł spac, nagle poczułam przypływ miłosci wpatrywałam sie w Niego, mówiłam, a nawet płakałam ze szczęscia..towarzyszyły mi temu zaprzeczenia, ale nie zwracałam na to uwagi..A dziś znów mam problem..hmm, jakby to zacząc..otóż, mój tata w 2010 roku oznajmił nam, że kocha inną kobietę, że do nas nie wróci, bo nie widzi życia tutaj, tymbardziej teraz kiedy my już wiemy że prowadził podwójne życie..oczywiście moja mama strasznie sie załamała, ja i moje siostry robiłysmy wszystko żeby ją podtrzymac na duchu..rok 2010 zleciał, tato pojawiał się raz na jakiś czas, rozmawialiśmy z nim ale nie poruszaliśmy tego tematu..w Wigilię 2010 tato po raz pierwszy w życiu nie pojawił się..strasznie to przeżyłam..18 stycznia tego roku mama poszła jako świadek na sprawę sądową dot.mojego taty, był jako oskarżony, gdyż pomieszkiwał u jakiejś tam kobiety, grozili męzowi tamtej itd. sama nie wiem dokładnie o co w tym chodziło.. potem przyszedł do domu nabuzowany , zrobił awanturę mojej mamie, że za dużo powiedziała w sądzie, ze powinna go chronic:/ taaaak, powinna .. powiedział,że wbiła mu nóż w plecy, nie widząc tego jak bardzo on ją skrzywdził ..no i wyszedł z domu, nie pojawiał się jakis czas w domu.. 3 dni póżniej w mojej głowie pojawiły się własnie te myśli które towarzyszą mi do dzisiaj.. Czy myślicie że to co się działo u mnie w domu mogło miec wpływ na mój terazniejszy stan ? (Wiem, że powinnam skorzystac z psychoterapii, ale jak na razie nie mam na to funduszy:( ) . Tak więc mijały te miesiące, mieszkaliśmy sami z mamą i moją siostrą.. przyzwyczailiśmy się do tego.. Jednak od 5 dni mój tato wrócił, zamieszkuje u nas, zachowuje się ok,powiedziałabym nawet że naskakuje, chce czuc sie potrzebny, chyba coś przemyślał .. i teraz pojawiła się myśl, że muszę wybrac miedzy tata a moim K.:/ oO a także że musimy natychmiast znalezc sobie osobne mieszkanie, albo się rozstac.. . Co wy o tym myślicie? Przepraszam za chaos ale pisałam co mi ślina na język przyniosła.. Pozdrawiam:*
  21. ojj mnie już całkiem wywiało..Jasło:p na południowym wschodzie także wszędzie mam daleko:D ja dziś znowu myślę, że mieszkanie wspólne nam sie znudzi, że za szybko to wszystko, cały czas myślę, że gdybyśmy mieli swój dom i mieszkali sami to by było lepiej:/ niestety, w moim przypadku budowa domu jest jak na razie nierealna..;/ a z drugiej strony nachodzą mnie myśli, że nie chce z nim sama mieszkac, gdyż nie poradzimy sobie z obowiązkami, nie bedziemy mieli o czym rozmawiac itd.. jakie Wy macie jeszcze myśli?
  22. matilda, niestety tak.. ja nawet mam takie myśli ze znajomymi chłopakami..jakimiś kolegami..i potem jak ich spotkam to od razu przypomina mi się to o czym myślałam, już tego tak jakby nie analizuję ale o tym pamiętam i tak jest ze wszystkim.. na każdym kroku coś lub ktoś przypomina mi że miałam z tym związaną myśl.. A powiedzcie mi, czy Wy idąc gdzieś, w jakieś miejsce gdzie byłyście ze swoimi, od razu przypominają Wam się chwile z nimi w tym miejscu? Bo ja tak mam non stop..
  23. ehhh, ja dziś też mam dziwny dzień.. mam myśli,że jestem ze swoim bo jestem, bo tak mi wygodnie, ale nie jestem pewna czy chcę byc z nim na zawsze..( patrze na te wszystkie pary na mieście jak chodzą za rękę, ciumkają się.. a my rzadko z moim chodzimy na spacery i mam taki żal ze nie mam już takiego związku pełnego takiego romantyzmu, że juz całe zycie tak będzie.. ja nawet kiedy wychodzę i trzymam mojego za rękę to non stop przypomina mi się myśl, że pare miesięcy temu uważałam że to głupie, że tak chodzą tylko zakochani, a ja w ten sposób okłamuję mojego K.
  24. inka87, ale czy często sama podczas choroby wspominasz przeszłośc, wasze początki i ubolewasz nad tym, że teraz jest tak jak jest? Bo ja tak mam często, i czasem czuję chęc powtórki, a nie raz nawet wyobrażam sobie nasze rozstanie i potem wielki powrót trochę to głupie i męczące ale skoro wiem, że nawet jeśli byśmy sie rozstali chciałabym wrócic to chyba kocham...
  25. inka87,kochana, mój K. dogaduje się na prawdę świetnie z moją mamą, moja mama strasznie Go lubi, traktuje Go jak syna. Mielismy sytuacje kiedy sie rozstalismy i moja mama nie mogła sie odnaleźc bez Niego w domu, mówiła, ze tak jakoś pusto, że strasznie przywykła do Jego obecności. Powiedz mi, czy Ty masz czasem wyobrażenia ze swoimi kolegami albo coś? a potem jak ich widzisz to pamiętasz o tym? Ehh, mam tyle pytań do Was wszystkich, ale najpierw to chyba zapisze je na kartce.. bo zapomne, tyle niestety tego jest;/;/ -- 08 sie 2011, 19:42 -- A czy często wspominacie przeszłosc?;>
×