Skocz do zawartości
Nerwica.com

załamana1000

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez załamana1000

  1. Biorę 15 dzień setaloft. Jadłowstręt i senność minęły, nudności coraz mniejsze, ale zauważyłam, że od 3 nocy bardziej się pocę. Budzę się w nocy i całą szyję mam mokrą. Dziwne.... Czy ktoś też tak miał? Że jedne skutki uboczne minęły a pojawiły się następne? Nie ukrywam, że panicznie się boję, bo jakiś czas temu wkręciłam sobie chłoniaka. A nocne poty to jeden z objawów. Choć 3 lekarzy zapewniało, że chłoniaka nie mam.
  2. Po jakim czasie u was ustąpiły skutki uboczne brania leku? Biorę 3 dzień, mam mdłości i jadłowstręt. Mam już niedowagę, więc boję się, że waga poleci jeszcze w dół. Czy te skutki uboczne będą się utrzymywać przez cały okres leczenia?
  3. Mam pytanie odnosnie leku SETALOFT. Po jakim czasie minęły skutki uboczne? Biorę od 3 dni, mam jadłowstręt, ciągle nie mdli, chce mi się spać. I tak ważę już za mało i nie chciałabym schudnąć. Dlatego pytam czy skutki uboczne utrzymują się przez cały okres leczenia czy mijają po kilku dniach?
  4. HIPOCHONDRIA - do tych, co się zmagają/leczą i prośba o pomoc Przeczytałam dużo o tej chorobie i myśle, że problem mnie dotyczy. Bardzo martwięsięo swoje zdrowie, odczuwam paniczny lęk o to, że kiedyś poważnie zachoruję a zwykłe przeziębienie rośnie do rangi mega wielkiego problemu. A zaczęło się niewinnie od powikłań po 2 przechodzonych grypach. Ale od początku..... W listopadzie ubiegłego roku znalazłam nową pracę. Przechodziłam jedną grypę, w grudniu drugą. Na przełomie stycznia i lutego rozłożyło mnie tak, że przeleżałam tydzień w łóżku, brałam jeden antybiotyk, poźniej drugi. W trakcie brania drugiego antybiotyku wyczułam za uchem zgrubienie. Pomyślałam o węzłach chłonnych. Zanim poszłam do lekarza o chłoniaku wiedziałąm już wszytsko. Paniczny strach. Laryngolog stwierdził, że węzeł owszem wyczuwalny, ale nawet nie jest powiększony. Zapewniał, że czujęgo bo jestem b.szczupła. Nie dowierzałam, zrobiłam bad. krwi - morfologia, ob, crp - w normie. A węzełk nie znikał. Zrobiłam usg - w opisie "po stronie lewej wzdłuż naczyń widocznych kilka węzlów chłonnych do 10mm, o charakterze odczynowym". Dwa tygodnie później zrobiłam kolejne usg u innego radiologa (bo poprzedni mogł się pomylić) - w opisie - węzły szjne i obojczykowe niepowiększone, usg w normie. Minęły dwa miesiące, zgrubienie za uchem dalej jest a ja dalej umieram ze strachu. Fizycznie czuję się dobrze, gorzej psychicznie. Ciągle czytam o chłoniaach i umieram ze strachu:( Proszę podpowiedzcie czy to hipochondria? Czy robić jeszcze badania? Czy jeśli to hipochondria to mam szanse na wyleczenie tego u psychologa? Jak wygląda psychoterapia? Czy tylko psychiatra i leki przeciwlekowe pozostają? Proszę podpowiedzcie coś, bo zwariuję
  5. Witam! Jestem tu nowa, ale czuje, że dobrze trafiłam. W skrócie opiszę swój problem, liczę na Wasze wsparcie, pomoc, doradzenie w podjęciu decyzji. Otóż mój problem zaczął się 3 lata temu. Problemy w małżeństwie. Przerażał mnie kompletny brak odpowiedzialności ze strony męża. Wszystko na mojej głowie. Mój organizm zaczął się buntować - omdlenia, bóle i zawroty głowy, napadowy częstoskurcz komorowy serca. Tysiące badań, które niczego nie wykazały. Psychoterapia, która pomogła. Rozwiodłam się z mężem. Objawy nerwicy ustąpiły, ale pojawił się nowy problem - paniczny starch o swoje zdrowie. Zaczęło się w styczniu od zapalenia oskrzeli - jeden antybiotyk, drugi. Kaszel dopiero po długim czaie ustąpił, ale po infekcji wyskoczył mi węzeł chłonny za uchem. Laryngolog stwierdził, że to nic takiego. Badani krwi ok, na usg wyszło, że węzeł nie jest powiększony (radiolog zapewniał, że jestem b. szczupła dlatego jest wyczuwalny), ma niecały 1 cm, ma charakter odczynowy. Po tej stronie co wyskoczył węzeł mam dwa chore zęby. Nie dawało spokoju, poszłam do drugiego radiologa, który powietrdził, ze węzł nie są powięksozne. A ja nadal panikowałam, do tego stopnia, że potrafiłam pół dnia przepłakać bo naczytałam się o chłoniaku. Później zdałam sobie sprawę, że to może objaw hipochondrii. Poszłam do psychiatry. Lekarka kazała wyleczyć zęby i zapewniała, że węzeł zniknie. A ja dalej sobie chłoniaka wkręcam, macam co chwile, raz mam wrażenie, że robi się mniejszy, a za pare minut mam wrażenie, że rośnie w oczach. Psychiatra zapisała lek PAROGEN w dawce - 1 tydzień 10mg, a później po całej tabletce, czyli po 20mg. Powiedziała, że kuracja na 3 miesiące. Lek wykupiłam, ulotkę przeczytałam i jestem przerażona. Proszę podpowiedzcie, czy warto brać ten lek, czy próbować sobie jakoś inaczej poradzić? Do psychologa mam szansędostaćsię dopiero w maju, a na prywatną wizytę mnie nie stać. Proszę napiszcie co robić, jak sobie poradzić, bo jestem kompletnie załamana. Panicznie boję się, że to chłoniak:(((((((((((((((((((((((((
×