Skocz do zawartości
Nerwica.com

ecik1983

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ecik1983

  1. Ja pracę traktuje tak bo wiem że tam nie ma kolegów.. Niestety nie mogę pojąć czemu słabszy psychicznie ma mieć gorzej i dlaczego muszą się z niego naśmiewać,,, Staram się jak mogę zrobić co trzeba w robocie.. a ON mnie na najgorsze roboty wysyła wiedząc że wszystkiego jeszcze nie wiem i że się boję...
  2. Witam. U mnie ogólnie ataki w większości ustąpiły.. lecz nie całkiem.. Nadal bardzo się denerwuję złośliwościami w pracy. To znaczy złośliwością sztygara i kilku osób z oddziału. Pracuję pod ziemią od pięciu lat i kolesie zauważyli że jestem słabszy psychicznie i to wykorzystują Od jutra zaś na rano i znów złośliwości w moim kierunku... Lecz zręcznie przemyślane bym nikogo o mobbing nie podał.. Jestem słaby psychicznie i nie wstydze się tego... Do moich nerwów doszła śmierć mojej mamy 7 maja tego roku oraz fakt że moja żona znalazła pracę w kfc i shiz że mnie zostawi kiedyś wrócił.... Kurde ciągle jakieś nerwy.. Koniec końcół najbardziej się denerwuję jednak tym sztygarem.. Nic nie mogę zrobić bo nadsztygarzy są "Z NIM". Jak czegoś nie potrafię zrobić to słyszę głupkowate teksty zamiast chęci pomocy... Pracy nie zmienię bo mam dużo przywilejów oraz pracę stałą i pewną... Lubię tam pracować mimo tego że to ponad 1000m pod ziemią... Jak już po tygodniu idę na inną zmianę to jest wporządku bo TEGO sztygara i jego :przydupasów: nie ma.... Co mi radzicie ?? już mam stresa bo jutro na rano
  3. Kurde znów mnie chciało wziąć.. Dziś u mnie na sląsku wielki upał i poszedłem z synusiem i zonką na odpust ale okręzną drogą. Tak duszno, że chyba podświadomie zacząłem się bać że coś mam z sercem i zaczęło mnie lekko pokłuwać w mostku i duszno się robić.. Kurde jutro do pracy na rano i już się nerwuję czy gdzieś mnie nie oddelegują. Śmieszne ale jestem elektrykiem i nie dość że pracuję na dole to jeszcze przy 6 tyś Volt i tego sie nię boję.. ale jak już mam iść gdzieś dalej to panika, duszności, zawroty głowy itd. itd.... Najlepsze jest to że niektóre nasze rejony w które chodzę są nawet 5km od szybu i tam chodzę ... eh... nic już nie wiem...
  4. witam. dziekuje serdecznie za wasze odpowiedzi. przepraszam za chaos w mojej odpowiedzi ale pisze z komórki. a że jest nowa to nie bardzo mi to idzie hehe. czyli mowicie ze rzucenie kawy i alkoholu pomoze? kawy kiedys pilem 3 dziennie z trzech kopiastych łyżeczek. od wlasnie 3 tygodni pijam jedną dziennie i z dwóch łyżeczek :). co do alkoholu to z nim różnie bywa. w praktyce wygląda to tak, że pije ok 4 puszek piwa tygodniowo. pomaga to nie tyle na pragnienie ale rowniez pomaga wyplukiwac pyl weglowy i kamienny z nerek. co do stresow dochodzi u mnie również stres zwiazany z chorobą mojej mamy. stratą dziadka w zeszłym roku plus dodatkowo złośliwości sztygarow w pracy. aha zapomniałem dodać że ja jeszcze z natury jestem zyczliwy i pomocny dlatego rowniez oprocz rodziny i znajomych ogolnie przejmuje sie ludzmi. dzis nie mialem ani raz ataku bo caly dzionek poziomowalem miejsce pod garaz. ktory stawiam. pracowalem w pelnym sloncu. moja rodzina wie i mnie wspiera jak tylko moze. no i to chyba tyle narazie. trzymajcie sie i podsuwajcie jakies pomysły jesli takowe macie. pozdrawiam i dziekuje serdecznie -- 16 cze 2012, 20:49 -- witam ponownie. zapomnialem przez to wszystko zapytać jeszcze o jedno. CZy wy również macie problem ze zmuszeniem się do czegoś odkąd macie problemy z nerwami? pytam bo szczerze to ja od kilku dobrych miesięcy nie potrafię się zmusić do rzeczy. ktore sobie planowalem. myślałem że to może przez brak czasu po narodzinach mojego synusia, ale szczerze mówiąc to chyba g... prawda. dokładniej chodzi mi o to, że ja amatorsko zajmuję się grafiką 3D, grą na gitarze elektrycznej oraz tworzeniem strojek www. dodam ze kiedys mialem nawet swoją kapelke. kurde jakoś nie potrafię się zmusić do tego wszystkiego spowrotem. gimnastyka, którą kiedyś robiłem regularnie również odpadła. zacząłem natomiast pisać ostatnio stronke ale idzie to pomałui pozornie bo wszystko robię sam. http://www.e-gitarowego.pl chciałbym stworzyć portal w którym ja jako amator uczę kogoś i uczę się jednoczesnie również itd. itd. kurde przez ten stres nie mogę się do niczego zmusić. macie też tak? proszę o rady i pomoc -- 16 cze 2012, 20:51 -- e-gitarowo.pl miało być hehe
  5. Praca pod ziemią = nerwica ?? Proszę o pomoc w diagnozie !! Witam serdecznie Mam na imię Grzegorz i piszę do was w konkretnej sprawie. Tekst mój jest przydługawy ale proszę o odczytanie go. Całe życie rodzice wmawiali mi że praca pod ziemią jest zła itd. itd.. No i jak się można domyślać wylądowałem pod ziemią jakieś 3 lata temu. Oczywiście nadal boje się tzw. "ścian" i "przodków" ale ja pracuję jako elektryk przy 6 tys volt w poza przodkach. Dodam tylko że na poziomie 1030m pod ziemią. Często u mnie w oddziele oddelegowują do tzw "kablówy" polega to na tym że idzie się do ściany czy do przodka z brygadą np. 30 ludzi i niesie się na plecach rozwinięty kabel żeby dajmy na to zasilić kombajn... No i często sztygarzy wiedząc że się boję wkręcają mnie że tam pójdę... I tak co chwilę... Mój problem zaczął się jakieś 3 tygodnie temu. Razem z kolegami szliśmy w pracy z poziomu 830m pieszo na poziom 525 z cieżkimi głowicami na plecach, Tak w połowie drogi "pikło" mnie coś w plecach i zakuło w mostku. Chwilę później przystanąłem bo zaczęło mi się robić ciemno przed oczami.. Aż wkońcu upadłem na ziemię. Serce mi waliło mocno... myślałem już że mam niedotlenienie czy coś bo objawy podobne są ale w plecy po drodze wiał zimniutki wiatr z pod szybu to nie mogło to być niedotlenienie... Wróciłem do domu i po 2 dniach szedłem z synem na dwór... Było duszno na i ja sobie pomyślałem że fajnie że już mnie to nie bierze... i tu nagle znów się zaczęło... taka panika... taka walka że nie mogłem ustać na nogach i upadłem.. Obserwowałem tylko czy wokół mnie jest ktoś kto mi pomorze.. po kilkudziesięciu sekundach przeszło.. Na drugi dzień szedłem z żonką i synem znów na spacer.. i znowu chciało mnie dopaść.. To samo jak ćwiczę w domu ... wszystko OK do czasu aż nie skończę gimnastyki i zacznę sobie przypominać... i już duszno mi się robi.. Poszedłem w końcu teraz w poniedziałek do lekarza.. Zrobiła EKG, zmierzyła ciśnienie i kurde wszystko jest OK. Powiedziała że to nerwica i kazała się zgłosić do psychiatry.. Powiedziałem jej że ojciec też cierpiał kiedyś na to i dziadek też.. Ale oni brali lorafenki po 15 lat i przeszło... Wizyte mam dopiero na 18 lipca... i nie wiem co robić... Dziś znów mnie dopadło bo mam ostatni dzień L4 i znów w poniedziałek do pracy. W dodatku na rano.. a wtedy najczęściej oddelegowują bo jest wiecej ludzi... Jakąś godzine temu dopiero wstałem z łóżka bo kurde jak szedłem z wózkiem dziś to znów mne dopadło ale tak troszeczkę tym razem... Prosze o jakieś rady jak do wizyty sobie z tym poradzić.. Boje się isc do pracy i gdziekolwiek w obawie że się przekręcę... Wsumie już nie proszę.. ja błagam... mam 8 miesiecznego syna i super żonę :) i nie chcę ich stracić... Dodam że pracy nie zmienię bo tylko ja pracuję.. i cięzko było się na kopalnię dostać...Tym bardziej że teraz też mnie znów bierze nawet poza pracą.. Troszkę zagmatwałem sprawę i może czegoś nie dodałem ale piszę w chaosie...i stresie..
  6. witam. Jest u mnie zakładowy psycholog, ale on jest jakby to powiedziec lekko stuknięty i boje się do niego iść... Boje się, że on powie, że ja się wogole na dół nie nadaję.. Jutro znów do pracy i boje się, bo podobno znów ktos ode mnie z oddziału ma iść do tzw. Kabla.. czyli do przeciągania na plecach kabla w rejony ścian i przodków... a ja wlasnie nie boję się kabla i pracy fizycznej tylko panicznie się boję przodków i ścian.. Jak idę do pracy i nie ma oddelegowywania i jadę normalnie na 1030m to cała szychta przelatuje spoko, bo dziubię przy elektryce, coś tam przeniosę, podłączę itd. itd... Ale jak już zaczyna się złośliwość i wysyłanie do ścian to się boję... Fakt, że okulista mnie nie chciał puścić na dół z powodu zeza, ale do poza przodkowego oddziału gdzie zapylenie jest małe się nadaję.. Nie wiem już co mam robić... pracy nie zmienię, bo mam kredyt i dziecko w drodze.. No i umowę na czas nieokreślony... proszę o pomoc i radę
  7. Witam serdecznie. Nie wiem czy pisze w odpowiednim dziale, ale mam nadzieję, że tak :) Opiszę może co się dzieje i z czym sobie nie potrafię dać rady... Kilka lat temu, miałem bardzo poważne shizy to znaczy moja była mnie zdradzała i potem nie potrafiłem zaufać obecnej partnerce (już mojej żonie :) ).. Chodzi o to iż wszędzie widziałem zdradę... śniła mi się, bałem się podjechać wcześniej po zonę do pracy bo bałem się że jak przyjadę bez zapowiedzi mogę ją zastać z kimś innym itd. itd... było tego mnóstwo i aż dziw, że żona mnie nie zostawiła... mówiła tylko tak : "to że dorota cię zdradzała nie znaczy że każda inna to robi".... Wmówiłem sobie, że to prawda i 3 lata krzywdzenia żony shizami nie mają sensu.... Teraz mamy w drodze dziecko i już się na dobre z tym uspokoiłem... To BYŁ jeden z wczesniejszych problemów... Jeszcze wcześniejszym był mój pobyt w wojsku gdzie nie radziłem sobie z rozłąką z rodzicami... ale to też przeżyłem. Teraz mam jak dla mnie najpoważniejszy problem.. Mam 28 lat i nie potrafię sobie poradzić ze stresem i sytuacją w pracy. Pracuję w górnictwie. Jestem elektrykiem. Pracuję pod ziemią w oddziele poza przodkowym na poziomie 1030m... Jak przyjmowałem się to mówiłem że boję się śnian i przodków, ale jestem dobrym elektrykiem i mogę robić gdzieś bliżej... Zapisano mnie do oddziału poza przodkowego i pracuję już tam 2 lata.. Ogólnie to okulista ze względu na zeza powiedział mi, że na dół się nie nadaję, ale do poza przodków czyli też na dół mogę iść śmiało... Wszystko było ok do czasu jak nie zaczęło się oddelegowywanie "młodzieży" do ściany .. do tak zwanej kablówy.. Chodzi o zbieranie ludzi z innych oddziałów i bierze się kabel na plecy i wszyscy razem targamy np. ok 300m kabla w ścian czy przodków... Jak tylko mi ktoś o tym wspomniał że mam tam iść to ogarnęła mnie panika... Tętno skacze do góry drastycznie... nie potrafię się wysłowić... chce mi się płakać.. itd. itd.... Raz zrobiłem scenę przy kierowniku to przestał mnie odsyłać na jakiś czas... Ale jak to na dole złośliwość (zwłaszcza jednego ze sztygarów) przeważa.. W zeszły poniedziałek była akcja kabel znów i sztygar mówi " wali mi to, że mu okulista zabronił.. pójdzie i koniec" no i jak odmówię, do zagonią mnie robotą albo nadsztygar coś bedzie kombinował... Na dole jest ogólna złośliwość... nie wiem czym to jest spowodowane... Cwaniactwo wygrywa, a ja nie mam takiej natury więc mam przesmolone.. Wiedzą, że mam problemy i mimo to robią jakieś akcje... głupkowate "wciepki" typu "Jutro zaś na ścianę idziesz"... Ja nie wiem co mam robić...jak odmówię to bedę miał przerypane a jak pójdę tam i mi się coś stanie to jeszcze bardziej... Strasznie sie boję ścian i przodków a do nikogo to nie dociera.. Przenieść się nie mogę gdyż spłacam kredyt i mam umowę na czas nieokreślony... no i dziecko w drodze.. Nie daję już rady.. jutro zaś ten lęk i strach... to mnie już dobija... Ogólnie praca przy 6 tys volt jest spoko chociaż bardzo odpowiedzialna z powodu metanu itd. itd... ale daję rade...Lecz jak zaczyna się oddelegowywanie to już nie daję rady.. Czy ktoś zrozumiał o co mi chodzi ?? może ma ktoś podobnie ?? Byłbym bardzo wdzięczny za pomoc i nie bluzganie mnie Pozdrawiam serdecznie..
×