Witajcie, długo szukałam jakiegos forum, gdzie ktoś mógłby mi udzielić rady...
jestem na rozdrozu , jestesmy malzenstwem 6 lat, mamy 2 dzieci 5 latek i 7 mc, slub wzielismy z wielkiej milości, naprawdę byłam pewna , że to taka miłość na całe życie...nie wiem od czego zacząć...po prostu jjuż sobie nie radzę ze wszystkim..nie moge dogadać się z mężęm, czuje, że nic tak naprawde juz nas nie łączy, próbowałam rozmawiać, prosić, a on po prostu nic...jakby wszytsko było mu jedno...cały czas o wszytsko ma pretensje, ze zle jezdze samochodem, ze jest balagan, ze to ze tamto....non stop się kłócimy, wrzeszczymy juz na siebie, nawet lecą już wulgaryzmy....nie mam juz sił...od 4 dni nie odzywamy się do siebie ani słowem...między nami jest tylko agresja ...ja mam juz chyba dość jego wiecznych narzekan, marudzenia itd...co robić?