Równie dobrze terapią wstrząsową mogłem nazwac swoje pójscie na kurs prawa jazdy - zwłaszcza teoria. Nowi ludzie. 2 Godziny trwały danego dnia zajecia z teorii - ledwo wytrzymywalem. Wiem ze tak samo bylo by w wojsku. Nowe miejsce. Nowi ludzie. A do tego wojsko same z siebie jest stresujace. Wiadomo do wojska mi nie spieszno, ale nie chodzi mi tutaj o to by za wszelka cene uciec od wojska - zeby nikt tak nie pomyslal. Chodzi mi oto ze wiem, ze bardzo by mi moja nerwica dokuczala, a owa nerwica nie jest jeszcze zdiagnozowana przez zadnego lekarza, poniewaz nie bylem. Ale chyba sie przejde w tym roku zeby nie byc skazanym na meczarnie w wojsku.
Podam przyklad. Lekcja matematyki - dobre oceny mam. Niby to sie nie denerwuje, ale sie denerwuje. Bardzo czesto musze sie wysilac na matematyce by dotrwac do konca lekcji i by udac sie do ubikacji.
Sadze, ze wojsko jest o wiele bardziej stresujace. Dziekuje za wszystkie wypowiedzi. Mysle ze dowiedzialem sie czego chcialem. Pozdrawiam
PS
Chcialbym miec twoj problem zamiast swojego