to mnie troche uspokoiles. dziekuje :) najgorsze to jest to, ze mieszkamy w malym miasteczku w anglii, w ktorym nikogo nie znam. maz jest calymi dniami w pracy, a ja siedze sama z synkiem. ze znajomymi mam jedynie kontakt przez internet i telefon. duzo pomagaja mi rozmowy z mama, ktora kiedys brala doxepin ale rozmowa przez skypa to nie to samo co spotkac sie z kims i porozmawiac. dzis na przyklad bylam juz tak strasznie zmeczona, ze chcialam malego polozyc do drzemki i usiasc albo polozyc sie na sofie, zeby odpoczac. wiem, ze i tak nie zasne ale nawet chwila lezenia z zamknietymi oczami uspokaja mnie troche. jak na zlosc on tak strasznie krzyczal i skakal po calym lozeczku, ze pomyslalam sobie jak kiedys "ja cie chyba diabelku udusze" i wtedy przyszly leki, czy rzeczywiscie w chwili zlosci moglabym go skrzywdzic, zwlaszcza teraz, gdy nie do konca wiem co sie dzieje do okola i czasem czuje sie jakbym byla w moim ciele ale jako widz, a wszystkie rzeczy, ktore robie robilabym automatycznie, bo tak juz mam zakodowane. musialam isc do lazienki umyc buzie w zimnej wodzie i dopiero wtedy dotarlo do mnie jakie te leki byly banalne. nie zmienia to jednak faktu, ze wczesniej nigdy bym nawet o czyms takim nie pomyslala. nie tyle boje sie tyle o mnie jak o to, ze moge cos zlego komus zrobic albo np zemdlec na spacerze, a ktos mi ukradnie synka. wiem, ze to glupie i nie powinnam dopuszczac do siebie takich mysli ale jednak to robie. wiem, ze to dzialanie lekow, bo zanim zaczelam je brac to tylko zle sie czulam i nie mialam zadnych zlych mysli ale mimo wszystko denerwuje sie i czekam, az to przejdzie. moze byloby troche lepiej gdybym brala srodki nasenne ale nie moge ze wzgledu na to, ze sama calymi dniami siedze z synkiem i musze byc przytomna. mam nadzieje, ze leki i bezsennosc przejda niedlugo i bedzie lepiej :) szkoda tylko, ze na to nie ma leku jak antybiotyk, ktory zaczyna dzialac od razu :)