Skocz do zawartości
Nerwica.com

juz4

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia juz4

  1. juz4

    Terapeuta

    Wiesz, ja uwazam że ta osobowośc terapeuty jest ważna, ale jednak ciężar terapi jest na mnie. Mysle że nawet słaby terapeuta jest w stanie przeprowadzić udana terapie, jesli jest szczery i powaznie podchodzi do tematu i przedewszystkim klient jest gotów na zmianę. Z drugiej strony, nawet dobry terapeuta nie przeprowadzi udanej terapi jesli klient nie bedzie na to gotów. Paradoksalnie moje wątpliwości moga byc pozytywną strona terapi. Uważam że moje "fochy" czy obiekcje moga byc szansą. Do tego zastanawiam sie nad repertuarem jej zarzedzi. Nie jest to tylko wiedza, ale także osobowośc i umiejetności interpersonalne. Ona czesto płacze, ale mam wrazenie że jakby chcąc tylko mnie rozmrozić. Jest w tym intencjonalnośc i jakaś forma nieszczerosci. Teraz jednak nie mam watpliwości, że było to szczere. Zupełnie logicznym jest też fakt, że ja bede chciał uciekać i bede mnozył wątpliwości im bliżej będe otwarcia emocjonalnego. Jest jasne że bede owe wątpliwości wyolbrzymiał, a nie wiem czy one są takie wazne. Jednak nie moge tego jej zachowania zrozumieć i zastanawia mnie sczególnośc tego przypadku. Tzn ja pierwotnie miałem lek związany z moja twarzą. Uwazałem że nie mam problemu z lekiem, tylko z tym że ten lek jest widoczny na mojej twarzy. Jakbym zupelnie z tym lekiem nie miał kontaktu i nie potrafił go zaakceptować. Uważałem że ten lek, który jednak odczuwałem nie był mną, że był mi jakoby niesprawiedliwie narzucony z zewnątrz. Uwazałem go za kare Boską i Boska interwencje. Ten Bóg karał mnie lekiem w mmomentach kiedy byłem emocjonalnie w swiecie, z innymi ludzmi itd...Lęk jednak okrajałem tylko do kwestii mojej twarzy i emocji na niech obecncyh. JA nie mam objawów somatycznych... mi nawet to przerazenie nie bardzo przeszkadza i samo odczuwanie leku jakby nie było problemem. Problemem była jego widzoczność. Przyjmuje to formę pewnego zakłopotania, zawstydzenia, wstydu, lęku... lecz jest bardzo intensywne i silne. Pomimo tego że jest to bardzo silne przyzycie, mi przeszkadza tylko jego zewnetrzna forma. Ja nie byłem gotów uznać obecności tego leku we mnie i takze nie byłem gotowy uznać że jest on widoczny na mojej twarzy. Nie potrafiłem go kontrolować, więc sie wycofałem zupelnie z wszystkimi emocjami. Mnie obchodził tylko brak tych przezyć i moich reakcji. MOgłem iśc na pustynie i siedzieć tak do konca zycia. Uznałbym to za błogosławienstwo, gdybym tylko nie musiał nikogo spotkać do konca życia i przez to mogłbym uciec od tego lęku. Jednak sprawy poszły za daleko i oprócz leku, stłumiłem wszytsko. Nawet sie masturbując staram sie jakby kontrolowac własne impulsy seksualne i chce nimi sterować. Społecznie byłem gotów na wszystko, zeby tego lęku nie było. Niech cała ludzkośc zniknie, lub niech ja jej znikne z oczu. Nie miało to zupelnie znaczenia... liczył sie tylko brak lęku. Więc sama widzisz, że mogę byc troche na te jej akcje przewrazliwiony. Poniewaz to co ona prezentuje to jest cos podobnego do mnie. Tylko że w małym procencie, ale jednak emocja której ja bym nie zaakceptował i jak szedłem na terapie to sobie wyobrazałem że bede gadał z kimś na tyle "silnym", że bedzie moim przeciwienstwem. Ja z takim czymś bym walczył bezwzglednie... a ona pyta rozbrojona "o co ci chodzi?". Ja mowie jakoby, że ona ma obsolutnie zaprzestac takich akcji i atakuje ta czesć. Ona czuje sie zraniona i jakby nie wie co sie dzieje. Jakbym robił jej krzywde. Może te akcje to jest ogólny problem terapii, ale może jeszcze wiekszym jest moj stosunek do nich. Mnie to jakby paralizuje i przenosze na nią wyobrazenia. Wyobrazenia tego co ona musi czuć i jak bardzo to przezywa. Jednak ona zdaje sie tego nie przezywać i to mnie wkorwia. Dla mnie jej takie w zasadzie delikatne emocje zmieszania zakłopotania, są nie do przyjecia. Ona je przycywa w kontakcie ze mną i ja sie czuje jakbym zrobił jej straszna krzywde, że ona to odczuwa. To troche tak jakby nienawidzic siebie i w wyniku tego nienawidzić i gardzic tymi co kochają ciebie. Podobne poplatanie Ps. Możecie mnie banować, ale i tak napisze co mam do napisania. W innych watkach sie nie udzielam i nawet ich nie przeglądam.
×