Witam serdecznie wszystkich użytkowników na forum. Swoją drogą cieszę się, że tu trafiłam.
Moje problemy są bardzo podobne do Waszych.
Od dłuższego czasu nie mogę sobie poradzić z silnym lękiem. Czasem wydaje mi sie, że umiem go opisać (związany jest ze zdradą mojego byłego partnera i jego kłamstwami oraz dość ciężkim dzieciństwem), a czasami boje się mimo, że żadnego realnego zagrożenia nie ma i nie potrafie uściśnić dlaczego. Jestem w szczęśliwym dla mnie związku bardzo długo, a mimo to cały czas chodzi za mną zła przeszłość. Jestem chorobliwie zazdrosna, a raczej powiedziałabym, że panikuje i histeryzuje przy najmniejszej okazji i nawet bez okazji. Czasem zdarza mi się nie wsiąść z partnerem do tramwaju gdy zobacze, ze w środku siedzi jakaś ładna kobieta. Z resztą co tu dużo mówić sama o sobie mam bardzo niskie mniemanie.
Boję się, że zachoruje i umrę. To takie banalne i śmieszne, a jednak. Kiedy słyszę o jakiejś chorobie od razu odkrywam jej objawy u siebie i czuję, że za jakiś czas umrę. Zdaża mi się nawet powiedzieć o tym komuś i żegnać się z nim 'po raz ostatni' co nie wątpliwie wygląda komicznie.
Nie potrafie zasnąć jeśli przed snem nie wyobrażam sobie swojej śmierci lub wypadku.
Często wpatruję się w 'nicość' i w myślach rusuje pokrywające się linie, które mimo wszystko wydają mi się być nie pokrywające się.
Poranne czynności przed wyjściem z domu mam idealnie zaplanowane. Jeśli tylko jedna z nich zmieni się, zaczynam panikować.
Mam tendencję do 'zakładania się' ze sobą. Wygląda to tak, że mówię sobie w myslach np. jeśli następny samochód będzie zielony to będę długo żyła. To strasznie męczące tym bardziej, że zazwyczaj zakłady przegrywam :)
I jest jeszcze jedno takie małe natręctwo, które stało się nawet juz pośmiewiskiem rodziny tj. konieczność umycia grzywki przed jakim kolwiek wyjściem z domu nawet ze śmieciami. Po prostu stale mam wrazenie że jest brudna, nawet 10 min po myciu.
Bardzo przykre jest dla mnie to, że zawsze kiedy spędzam noc z moim partnerem i mamy okazje spać razem, to mimo, że strasznie się oboje cieszymy z tej wyjątkowej sytuacji, to ja zawsze nie mogę wtedy zasnąć, a jak uż mi się uda to budzę się nasłuchuje czy nie mówi jakiegoś imienia dziewczyny przez sen, albo budzę się i biegnę do ubikacji wymiotować, cała się trzęsąc. Jeszcze nigdy nie spędziliśmy nocy bez tych moich objawów.
No i do tego wszystkiego dochodzą męczące dolegliwości cielesne.
- ciągłe mdłości i bóle całego ciała od rana.
-budzenie się zlękiem w nocy
- trzęsienie się całego ciała
-wrażenie chęci wymiotowania
- duszenie się i wrażenie za małej ilości 'powietrza w powietrzu'
- nie umiem jeść niczego jeśli obok mnie nie stoi picie.
- Czasem nawet nie mogę przełknąć śliny wtedy panikuję że na pewno się udławie.
No to troszkę się rozpisałam :) jescze raz witam wszystkich i dziękuję , że mogłam się wygadać :)
czego się boimy? Lęk przed.................
w Nerwica lękowa
Opublikowano
Witam serdecznie wszystkich użytkowników na forum. Swoją drogą cieszę się, że tu trafiłam.
Moje problemy są bardzo podobne do Waszych.
Od dłuższego czasu nie mogę sobie poradzić z silnym lękiem. Czasem wydaje mi sie, że umiem go opisać (związany jest ze zdradą mojego byłego partnera i jego kłamstwami oraz dość ciężkim dzieciństwem), a czasami boje się mimo, że żadnego realnego zagrożenia nie ma i nie potrafie uściśnić dlaczego. Jestem w szczęśliwym dla mnie związku bardzo długo, a mimo to cały czas chodzi za mną zła przeszłość. Jestem chorobliwie zazdrosna, a raczej powiedziałabym, że panikuje i histeryzuje przy najmniejszej okazji i nawet bez okazji. Czasem zdarza mi się nie wsiąść z partnerem do tramwaju gdy zobacze, ze w środku siedzi jakaś ładna kobieta. Z resztą co tu dużo mówić sama o sobie mam bardzo niskie mniemanie.
Boję się, że zachoruje i umrę. To takie banalne i śmieszne, a jednak. Kiedy słyszę o jakiejś chorobie od razu odkrywam jej objawy u siebie i czuję, że za jakiś czas umrę. Zdaża mi się nawet powiedzieć o tym komuś i żegnać się z nim 'po raz ostatni' co nie wątpliwie wygląda komicznie.
Nie potrafie zasnąć jeśli przed snem nie wyobrażam sobie swojej śmierci lub wypadku.
Często wpatruję się w 'nicość' i w myślach rusuje pokrywające się linie, które mimo wszystko wydają mi się być nie pokrywające się.
Poranne czynności przed wyjściem z domu mam idealnie zaplanowane. Jeśli tylko jedna z nich zmieni się, zaczynam panikować.
Mam tendencję do 'zakładania się' ze sobą. Wygląda to tak, że mówię sobie w myslach np. jeśli następny samochód będzie zielony to będę długo żyła. To strasznie męczące tym bardziej, że zazwyczaj zakłady przegrywam :)
I jest jeszcze jedno takie małe natręctwo, które stało się nawet juz pośmiewiskiem rodziny tj. konieczność umycia grzywki przed jakim kolwiek wyjściem z domu nawet ze śmieciami. Po prostu stale mam wrazenie że jest brudna, nawet 10 min po myciu.
Bardzo przykre jest dla mnie to, że zawsze kiedy spędzam noc z moim partnerem i mamy okazje spać razem, to mimo, że strasznie się oboje cieszymy z tej wyjątkowej sytuacji, to ja zawsze nie mogę wtedy zasnąć, a jak uż mi się uda to budzę się nasłuchuje czy nie mówi jakiegoś imienia dziewczyny przez sen, albo budzę się i biegnę do ubikacji wymiotować, cała się trzęsąc. Jeszcze nigdy nie spędziliśmy nocy bez tych moich objawów.
No i do tego wszystkiego dochodzą męczące dolegliwości cielesne.
- ciągłe mdłości i bóle całego ciała od rana.
-budzenie się zlękiem w nocy
- trzęsienie się całego ciała
-wrażenie chęci wymiotowania
- duszenie się i wrażenie za małej ilości 'powietrza w powietrzu'
- nie umiem jeść niczego jeśli obok mnie nie stoi picie.
- Czasem nawet nie mogę przełknąć śliny wtedy panikuję że na pewno się udławie.
No to troszkę się rozpisałam :) jescze raz witam wszystkich i dziękuję , że mogłam się wygadać :)