Piszę mój pierwszy post oprócz tego na powitanie.Poczytałam trochę "JęCZARNI" i chyba też pojęczę,chociaż czuję się troche nieswojo.Jesteście już rochę na forum,znacie sie,a ja obca...No ale dobra.Sama nie wiem od czego zacząć.Może od tego,że mam kochanego synka,który za 3 dni skończy 19miesięcy i tak sobie żyjemy z jego tatusiem.Dawno już nie miałam takiej pustki w głowie,pisanie szło mi bez problemu,a dzisiaj po prostu mnie coś blokuje.Czuje się dziwnie,mam straszną huśtawkę nastrojów,raz wszystko jest spoko,raz do bani(częściej do bani) i nie daję sobie z tym rady.Mam dość sama siebie,a co dopiero ludzie,którzy muszą funkcjonować ze mną na co dzień?Sama nie wiem czego chcę,nie potrafię znaleźć sobie miejsca w życiu,mam ochotę uciec gdzieś daleko daleko...Gdyby nie synek to nie wiem co by było.Jestem dla niego. Najśmieszniejsze jest to,że moje studia związane były z samą prawie psychologią,egzaminy zaliczałam bardzo dobrze,a z własnym życiem nie mogę sobie poradzić.Bywło ze mną już tak źle,że w środku nocy jeździłam na pogotowie,bo myślałam,że się prekręcę-ciśnienie 160/100,nie mogłam złapać powietrza,panicznie czegoś się bałam,no i szprycowali mnie tam czymś na uspokojenie,po czym przez dwa dni chodziłam jak naćpana.Mówili,że to depresja,nerwica...że mam iść do poradni zdrowia psychicznego,ale ja zawsze znalazłam powód,żeby tam nie trafić,w końcu wybrałam się do psychologa,ale ten chyba sam potrzebował specjalisty,no i zaczęłam leczyć się na własną rękę oksazepamem,relanium,afobamem.Ale czuje,że po tym jest ze mną jeszcze gorzej.Jak przestaję brać tabletki-mam straszny mętlik w głowie,nie wiem co ze sobą zrobić,nie mogę spać.Dłużej tak nie mogę.Strasznie to męczące...