Stwierdzono u mnie depresję. Głównymi powodami szukania pomocy u psychiatry były problemy z pamięcią (nazwał to pamięć świeża), problemy z koncentracją. Oprócz tego wywyższanie się, wymądrzanie, wszechogarniająca kurwica, brak poczucia jakiekolwiek więzi rodzinnej, spowodowane dzieciństwem. Ciągle mam swoje zdanie, i nikt mi nie powie, że jest inaczej. Jestem ciężki z charakteru, można by na palcach u jednej ręki policzyć ludzi z którymi się liczę. Większość czynności jest dla mnie bezsensowna, wszystko jest głupie i wszyscy są głupi. Tylko dlatego, że jestem inteligentniejszy od reszty społeczeństwa, ale pomimo chęci zmiany, i wiedzy o moich wadach, nie potrafię się zmienić, choć mam dla kogo. Cudem jest to, że moja dziewczyna ze mną wytrzymuję, gdyż jednocześnie (zabrzmi głupio i żałośnie) kocham siebie, kocham swoje skurwysyństwo, a jednocześnie nienawidzę, ponieważ, mam ogromny potencjał, a nie umiem więcej z niego wyciągnąć. Potrafię kłamać i manipulować jak nikt inny, nie mając wyrzutów sumienia. A gdy jestem sam, jestem całkowicie inną osobą. Nie mam zbytnich perspektyw na przyszłość, bo zawsze mi się jakoś 'udaje', i jednym marzeniem jest uwolnienie się od ludzi którzy mnie otaczają. Myślałem, że to ADHD, lecz lekarz stwierdził inaczej. Biorę 3 dzień lafactin 75. Mam nudności, ziewam, dziwny zgryz, czasami podwójnie widzę, boli mnie głowa, jestem lekko przybity, ale i spokojniejszy. Czy widzicie sens drodzy forumowicze, brania antydepresantów? Z bólem ale i z nadzieją, zwracam się po pomoc.