Hej. Chciałbym się was zapytać co sądzicie o mojej sytuacji. Liczę na radę odnośnie ojca. Może po krótce wyjaśnię skąd moje wątpliwości. W połowie grudnia byłem u psychiatry (właściwie mama mnie tam zaciągnęła). Nie mówiłem wszystkiego całkiem szczerze bo mama była tak przejęta że musiała wejść ze mną. Ona prawie nic nie wie o mojej sytuacji, nie potrafię z nią rozmawiać o wszystkim. Wielkim problemem było dla mnie nawet to, żeby powiedzieć jej o mojej depresji nie mówiąc już nawet nic o rozgryzaniu z nią przyczyny. Wiedziałem że wcześniej czy później będę musiał jej o tym powiedzieć ze względu na to jak mi szło na studiach. Zawaliłem wszystko co było do zawalenia przez brak koncentracji. Jest z nią tak źleże tego posta pisałem na brudno na kartce bo miałem problemy z zebraniem myśli. Lekarz potwierdził że to depresja a ja naściemniałem że nie widzę żadnej przyczyny mojego stanu mimo że może być ich kilka. Dostałem Cital (20 mg/dobę) i wróciliśmy do domu. Wtedy stało się to czego obawiałem się najbardziej - musiał dowiedzieć się o tym ojciec. No i dowiedział się od mamy. Potem przez kilka dni gapił się na mnie jak na świra. NIgdy nie miałem z nim idealnych kontaktów, bo to jest człowiek-władca i Pan Wszystkowiedzący. Zawsze serwował mi jakieś głupkowate i absurdalne komentarze na mój temat, ale tłumaczyłem sobie że to co mówi to jakiś absurd, śmiałem się z tego i to olewałem. Tym razem nie wytrzymałem kiedy "dowiedziałem się" od niego że sam jestem sobie winien tego że zachorowałem. Bardzo mnie to ruszyło. Przeleżałem u siebie w pokoju koło dwóch dni nie robiąc nic. po tym incydencie (a było to w święta) unikam jego obecności. Kiedy jest w domu, siedzę cały czas u siebie. Boję się tego że znowu mógłby mnie zgnoić. Kiedy jest w pobliżu drżą mi nogi i trzęsą się ręce. Nie wiem czy dobrze robię izolując się od niego. Nie wiem co powinienem zrobić w tej sytuacji, może powinienem próbować przełamać mój strach? Nastrój po lekach mi się poprawił ale lęk przed ojcem nie mija.
Chciałbym się jeszcze Was zapytać czy waszym zdaniem mam również nerwicę. Od dawna notorycznie bolał mnie brzuch (taki ból promieniujący na plecy) a czasem miałem rozwolnienia przy których bóle całkowicie pozbawiały mnie sił, kiedy szedłem do łazienki i zrobiłem co miałem do zrobienia ból miajał jak ręką odjął. Mam odruchy nerwowe - zagryzanie warg i rozdrapywanie wszystkiego co mi wyskoczy na twarzy. Mam zawsze spocone ręce, ale to już od podstawówki. Zawsze mam napięte mięśnie. Podejrzewam że mogę mieć fobię społeczną ale to co mnie zastanawia to że nie mam objawów panicznego lęku, ale po prostu izoluję się od ludzi pomimo poczucia że potrzebuję tych kontaktów. Coś mnie blokuje. Zawsze wychodząc gdzieś mam wrażenie że ludzie się ze mnie śmieją. Faktem jest że czasami ma to miejsce naprawdę, ale ja każdy usłyszany śmiech traktuję jako wymierzony we mnie. Mam kłopoty z załatwianiem czegokolwiek, nawet przez telefon. Zawsze język zaczyna mi się plątać a słowa nie układają się zdania.
Zastanawiam się też nad narwica natręctw (o ile możliwe jest chorowanie na wszystko na raz :/). Mam zawsze czarne myśli kiedy mama lub brat jadą z ojcem na dłużej. Obawiam się wtedy że zginęli w wypadku albo w najlepszym razie są ranni. Tak jak wcześniej mówiłem, nie wiąże się to z atakami panicznego lęku. Kiedy ja jadę z nimi to nawet dobrze mi z tą myślą, że w każdej chwili może się coś stać i nareszcie skończy się moja męka. Mam też jazdy z liczbami. Ciągle widze na zegarku godziny typu 12.12, 12.21 i z minutami 36. 36 kojarzy mi się z czymś konkretnym ale ani złym ani dobrym. Mam ogólne wrażenie że to coś znaczy.
W końcu wszystko z siebie wyrzuciłem. Oczywiście przy najbliższej wizycie u lekarza o wszystkim opowiem ale chciałbym wcześniej wiedzieć czy myślicie że to może być też nerwica. No i czy dobrze postępuję z toksycznym ojcem.
ps. Mam też męty przed oczami, czytałem o tym w dziale o nerwicy. Nie wiem czy iśc z tym do okulisty bo mi to właściwie wcale nie przeszkadza...
ps2. W dziale 'oferty' pytałem się o sprawdzonego psychologa z Łodzi, przypominam się tu bo tam może zagląda mało osób, jeśli ktoś zna jakiegoś dobrego to mógłby dać znać? Znalazłem tamtylko sprawdzonego specjalistę od nerwic, może uważacie że jednak mam też nerwicę. W takim wypadku wybrałbym się do niego. Pytam się bo nie chciałbym trafić do przypadkowego gabinetu jakiegoś oszołoma.