Skocz do zawartości
Nerwica.com

robercisj23

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez robercisj23

  1. No właśnie jakie to typowe myślenie, "kobieta seksowna" to; prowokatorka, bielizna koronkowa, wysokie obcasy, etc...tylko dlatego że tak się przyjęło, tak się utarło, zdecydowana większość facetów przychyla się do tego, jednak nie wiadomo ilu robi to tylko dlatego żeby nie wyjść na dziwaka, tak jak za czasów Baroku, promowane były kształty rubensowskie i wtedy taka kobitka była jakże seksi. Nie znoszę jak się uogólnia, to są tak indywidualne sprawy, każdego coś innego kręci... Jeśli chodzi o mnie to popieram, większość seksapilu ukryte mamy w mózgu.. ale jakże seksowne, urocze mogą być drobiazgi, jak subtelne pieguski czy dołeczki w policzkach i wiele, wiele innych.. a najbardziej seksi jest coś, z czego nigdy nie zdawaliśmy sobie sprawy, a właśnie nas to dotknęło i bardzo zaskoczyło, któż to wie co to będzie???
  2. Tak zgadzam się, jednak o wiele więcej ciekawych wniosków wyciągnąłem choćby z tekstu SamiraQ, który jest nie bagatelnie krótszy a ile bardziej wartościowy. Z ciekawością i przyjemnością czytałem a ona jeszcze miała obawy że się rozpisała....
  3. Ten tekst to masło maślane, może dlatego że jestem zwolennikiem konkretów, choć czasem pofilozofić lubię usilnie chciałem przebrnąć do końca nie dałem rady, prawie zasnąłem he, dobre na bezsenność nie wiem już kto to napisał ale chyba zgadzam się, ewidentne zaproszenie do sekty
  4. No to jest już nas dwóch im więcej tym lepiej, w grupie lepiej się myśli, więcej pomysłów
  5. A tak, tak zgadzam się z Tobą sandały i skarpety lub sandały i te stopy...podobnie z kobietami, nędzny widok.. choć nie jestem pedantem i metroseksualny, uważam że pewne elementy higieny są po prostu nie zbędne aby człowiek nie był obrzydzeniem jeśli chodzi o drugą część Twojej wypowiedzi także zgadzam się ale już tylko w 50% dlatego bo, o ile wiadomo kiedy kobieta jest inteligentna, o tyle nie dla każdego ta sama kobieta może być obdarzona urodą i myślę że wszystkie kobiety są piękne, nie wszystkie jednak muszą się wszystkim podobać wszystkie są seksi, nie koniecznie dla wszystkich a najważniejsze jest to "coś" a jeśli chodzi o mnie uwielbiam zadbane dłonie u kobiety, naturalne zdrowe pazurki, tipsy - fujjj... oczęta zielone i mam odlot
  6. robercisj23

    zadajesz pytanie

    diesel to auto na, potocznie mówiąc na ropę, napęd na gaz to zupełnie co innego, na benzynkę to jeszcze inna para kaloszy. o ile w przypadku benzyny i gazu zazwyczaj zastosowanie jest w jednym samochodzie, tak w przypadku ropy czyli diesla jest nie możliwe łączenie tych dwóch paliw gdyż są to silniki wysokoprężne trzeba by się zagłębić w kwestie techniczne (konstrukcyjne). jeśli chodzi o zmianę biegów tutaj także inaczej to wygląda w przypadku benzynki a inaczej w dieslu, głównie chodzi oczywiście kolejność jest taka sama, jednak sama częstotliwość zmiany trochę inna, zależy to od wskaźników wysokości obrotów umieszczonych na desce rozdzielczej. ale z reguły większość kierowców nie spogląda na zegary, robi to automatycznie na słuch Jak zaczyna Ci autko po prostu zbytnio wyć, to jest sygnał że trzeba zmienić bieg. Piąty bieg raczej ma zastosowanie ze względu na ekonomię i używa się go głównie w na długich odcinkach drogi
  7. hahahaa zabawnie to zabrzmiało... można by tu rozwinąć dyskusję, bo niby jak je tam zmieścić???
  8. Rozumiem, przyzwyczajenie to przyzwyczajenie, mi jednak chyba akurat to, nie grozi. Słyszałem że są męskie stringi.. a fujjjjj......
  9. Drodzy forumowicze, Od kilku dni jestem uczestnikiem tego forum, przeglądam i czytam różne wątki, śledzę historie wielu osób. Pomimo że nie byłem jeszcze u specjalisty, chyba raczej jestem pewien że mój stan w którym obecnie znalazłem się to mieszanka nerwicy i depresji. Bez wątpienia to skutek różnych traumatycznych wydarzeń z przeszłości, jednak i teraźniejszość nie jest łaskawa, konkretnie chodzi mi o brak pracy (zajęcia) i ogromne trudności z jej znalezieniem. Jestem przekonany że po za farmakologią, psychoterapiami, itp. ważnym czynnikiem do osiągnięcia pełnej zdolności prawidłowego funkcjonowania jest właśnie praca - kontakt z ludźmi. Od trzech lat, po utracie własnego biznesu borykam się właśnie z tym problemem, oczywiście podejmuję jakieś krótkotrwałe prace dorywcze. Pewien splot okoliczności spowodował że przerwałem szkołę średnią, pozostając z wykształceniem podstawowym. Teraz próbuję to uzupełnić. Pomimo że mój bagaż doświadczeń jest dosyć przyzwoity w branży rozrywkowo - gastronomicznej, handlowej w szerokim rozumieniu. W przeszłości byłem inicjatorem wielu trafionych projektów, pomysłodawcą wielu inicjatyw. Posiadam jeszcze wiele umiejętności, tak jak: znakomita topografia Polski (17 lat prawo jazdy B, ponad 5 mln km bezwypadkowej jazdy), dobra znajomość obsługi komputera i podstawowych pakietów. Swoją wiedzę głównie czerpałem za pomocą samouctwa, własnych doświadczeń. W chwili obecnej zanim przedrę się przez proces rekrutacji, zanim dostanę szansę spotkania oko w oko z pracodawcą, zazwyczaj skreślany jestem w pierwszej fazie z racji niskiego wykształcenia, po prostu jestem tylko nazwiskiem. Oczywiście podjąłbym pracę każdą fizyczną, ciężka praca nie jest mi obca. Kilka razy próbowałem na budowach. Jednak tutaj także jest problem, szanująca się firma przyjmuje tylko fachowców, zważając na jakość swoich usług. Choć szybko przyswajam wiedzę i młotkiem krzywdy sobie nie zrobię, fachowcem nie jestem. Pozostały tylko firmy takie gdzie nie koniecznie ważna jest jakość usług, tam też z reguły nie jest ważna jakość samych pracowników. I do takich firm kilkakrotnie trafiałem. Długo jednak nie zagrzewałem miejsca, głównie ze względu na złe relacje ze współpracownikami, raczej nie mogłem liczyć na pozytywne referencje od "brygadzisty", tylko dlatego że nie chciałem brać udziału w różnych procederach, działających na szkodę firmy, już nie mówię o notorycznych ćwiarteczkach zanim pracę rozpoczęto. Jestem z okolic W-wy ale gotów jestem na zmianę miejsca zamieszkania, chociażby z chęci uwolnienia się od ojca. W związku z powyższym może macie jakieś informacje, pomysły o potrzebie dodatkowych rąk do pracy? Może sami jesteście pracodawcami? Może macie informację o szkoleniach/kursach, wiem że dużo jest w spieranych środkami unijnymi, kurczę tylko nigdzie żadnych konkretów. Przepraszam jeśli ten temat nie bardzo pasuje do tego forum, może także powiało tu zbytnim egoizmem z mojej strony, chcąc wykorzystać to forum dla osiągnięcie własnych korzyści, kurczę ale próbuję wszędzie. Tak bardzo potrzebna jest mi praca!! A może nie tylko sobie pomogę, taki przepływ i wymiana różnych informacji, ogólny dostęp, przydatna będzie również innym. dzięki za cierpliwość w czytaniu pozdrawiam
  10. robercisj23

    zadajesz pytanie

    No i w moim przypadku jest zupełnie odwrotnie, mam fobie na leki.. Co w życiu jest najważniejsze??
  11. Wiem, wiem nie wszystkie noszą...stringi to rzecz za którą nie koniecznie przepadam, a to drugie to masz na myśli pantalonki?? To prawda nie są zbyt seksi, chociaż ukochana i w pantalonkach może robić pożądany efekt. Jeśli chodzi o facetów to nie będę się wypowiadał, lepiej jak pozostawimy to płci przeciwnej. Mogę tylko napisać że nigdy nie będę metroseksualistą, choć podobno w obecnych czasach jest to seksi, i dużą ilość kobiet to kręci..taki już jestem sobie stereotyp
  12. Hmm...kiedy kobieta jest seksowna, tutaj mógłbym pisać i pisać...postaram się krótko Myślę że nie da się tak po prostu tego zdefiniować, nawet chyba nie wskazane..na każdego faceta co innego działa. A ja to w ogóle chyba jestem jakiś lewy. Pamiętam, jak kumple ślinili się na widok kobiety w mini, im bardziej prowokująca, im większe walory, tym bardziej seksi. Owszem przytakiwałem, żeby nie wypaść na jakiegoś dziwaka. Prawda jest taka że kręcą mnie kobiety subtelne, delikatne, tajemnicze, silne intelektualnie, to jest dla mnie seksi... Tak na marginesie, nie znoszę stringów Kiedyś żeby można było zobaczyć pośladki trzeba było odchylić majtki, teraz żeby zobaczyć majtki trzeba rozchylić pośladki
  13. dzięki może i się przełamię na tą wizytę u specjalisty... Problem jest że nie mam kasy, czy przez NFZ mam jakieś szanse, wiecie coś jak to wygląda w praktyce. Jestem zarejestrowany w Urzędzie Pracy jako bezrobotny, więc chyba ubezpieczenie mam. Kolejny problem to jest taki że nie korzystałem z usług medycznych pewnie z piętnaście lat, w związku z tym nie wiem gdzie mam iść najpierw, czy do lekarza pierwszego kontaktu po skierowanie, czy jak??? -- 17 lut 2011, 18:04 -- Oczywiście, ze jest szansa............ Przy pomocy dobrego terapeuty da się zdziałac cuda - bez leków. Natomiast nie wierzę w to, że można się wyleczyć samemu - bez pomocy jakiegokolwiek specjalisty. Dzięki Linka, może Ty coś wiesz jak takie leczenie wygląda, napiszcie coś więcej... -- 17 lut 2011, 18:06 -- hahaha...bardzo śmieszne, chyba dam spokój z tym klasztorem
  14. dzięki kolego, że też dałem się wkręcić... mam nadzieję że jesteś dumny i masz ubaw, nie zapomnij pochwalić się kumplom o swoim genialnym poczuciu humoru
  15. jeśli to nie żart, to wiesz coś więcej na ten temat? Jakie kryteria trzeba spełnić? Gdzie się udać, itd. Kurczę, jestem gotów zrobić wszystko żeby żeby uwolnić się od ojca, odciążyć swoją matkę... Chwilka spokoju by mi się bardzo przydała, chciałbym się trochę jeszcze po-edukować, może maturka i jakieś studia... Jeśli masz jakieś konkretne informację, proszę napisz..
  16. jest lepsze od : zacznij się leczyc i coś z tym robić - to faktycznie nie wiesz nic o dawaniu rad. Autorce tematu dałam kilka konkretnych rad (poza "rzuć go")- ale skoro uważa że wie lepiej co jej pomoże ...trudno... Wcale tak nie uważam i nie ważę tego, nie wiem co jest lepsze.. Wiem jednak jak wyglądają wizyty u psychologa, może miałem pecha..Próbowałem trzykrotnie Pierwszym razem po za tym że mój portfel skurczył się o 70zł nic właściwie nie zyskałem, dwa zdania usłyszałem: że nie powinienem tracić więzi z synem i okazywać jak najwięcej uczuć. Po upływie 60 min i opowieściach o moich wydarzeniach, Pani psycholog wskazała mi drzwi, gdyż czekał następny klient. Za to że usłyszałem coś tak oczywistego zapłaciłem 70 zł. Innym razem, trafiłem do Centrum Pomocy Kryzysowej, pożyczyłem kasę od matki na podróż do Warszawy. Tam Pani poświęciła mi dwie godziny, wiesz że nie łatwo jest otwierać się przed obcą osobą, tym bardziej jeśli jest płci przeciwnej. Po upływie dwóch godzin i zapoznaniu się z moją historią, Pani psycholog powiedziała że chyba jest ośrodek bliżej mojego miejsca zamieszkania. Zapewne tę informację uzyskałem z wyłącznej troski, szkoda tylko że dopiero po wizycie u niej. A może moja wizyta służyła w celu wypełnienia statystyki, nie wiem.. Choć wzbraniałem się rękoma i nogami, kolejny raz postanowiłem spróbować, poszedłem do Opieki Społecznej. Swoją obecność poprzedziłem słowami, że nie przyszedłem po kasę. Chciałem uzyskać pomoc w zakresie ewentualnych kursów, szkoleń, projektów unijnych, etc.. Pani za wszelką cenę chciała poznać moją historię, kolejny raz musiałem opowiadać o swojej sytuacji. I znowu się zaczęło: Czerpiąc ogromną satysfakcję zaczęła doszukiwać się winy w moim postępowaniu, tak jak by chciała dopiec. Tak jak chciałaby się zemścić, być może za swoje niepowodzenia partnerskie. -- 17 lut 2011, 14:53 -- Może...nie wiem Kurczę tylko czasami jest tak że człowiek już nie ma siły, znajdzie się w tak przeklętym zaułku. Kurdę, w swoim otoczeniu, był czas że słynąłem chyba nawet zbyt niepoprawnego optymizmu. Potrafiłem się podnosić, wyciągać wnioski, w zasadzie nie dawałem poznać nikomu o swoich rozterkach. Ale wiesz jak jest trudno, gdy zaczynasz wypływać - łapać oddech, a ktoś Cię przytapia ze zdwojoną siłą. Próbujesz jeszcze raz i kolejny, za każdym razem dostajesz co raz mocniejszy cios.. W końcu stajesz się tak zamroczona, że poddajesz się...
  17. słuszna uwaga i sorry Kurczę ale mam takie wrażenie że trafiłem na forum na którym powinienem się znaleźć kilkadziesiąt lat temu, wtedy kiedy miałem kochającą familię, ciepłe łóżeczko, etc.. a moim problemem były traumatyczne wydarzenia z chwilą pojawienia się pierwszej zmarszczki..wtedy jak rzesz chętnie opowiadałbym o tym: jak dzielnie stawiłem czoło owemu problemowi, jak świetnie dałem radę, kwestia tylko chęci... przepraszam za ironię, nie wytrzymałem
  18. Agniesia - dziewczyno,zachowujesz się jak dziecko.Ktoś Ci powie coś nie po Twojej myśli,to od razu "jedziesz po tej drugiej osobie".....Nie wiem co niby takiego złego Linka Ci tutaj napisała,że tak reagujesz. Zal mi Ciebie. Aaa i poza tym,skoro Twój partner jest taki nieczuły.........eh zanim pójdzie się z kimś do łóżka,trzeba tą osobę dobrze poznać. I jeszcze jedno;dla mnie Linka jest bardzo dobrą moderatorką i dobrym człowiekiem. Wiecie co? Panie ex moderatorze i droga Linko, wnioskuję że w swoim życiu nie doznaliście ogromu prawdziwych problemów, nie macie o tym zielonego pojęcia, o ludzkich krzywdach. Jeśli się mylę to przepraszam. Jednak takie są moje odczucia Tak, przykład z kotem był głupi, choć chciałem żeby był inaczej zrozumiany, a pro po uwielbiam koty i inne zwierzaki. Nie znając bliżej osoby jej problemów potraficie radzić, oceniać!! Jest to żenujące.. Ale zaczynam się przyzwyczajać do tej przypadłości niektórych ludzi, którym z taką łatwością to wszystko przychodzi...
  19. Ale niestety tak w życiu jest.Nasze błędy mają swoje konsekwencje. Z tego wynika to,że w życiu możesz liczyć tylko na siebie.Mój ojciec się właśnie o tym przekonuje,na swoją siostrę(skoro juz mowimy o siostrach) nie może liczyć,ona nawet go nie odwiedzi...choć ma 5 kroków dosłownie do jego domu(Ojciec jest chory na raka). a to co tutaj napisałeś jest ee.......nie podejme się nawet komentarza. Masz rację kolego...Ja przepraszam faktycznie nie powinniśmy wykorzystywać tego wątku nie zgodnie z tematem. Jednak muszę odnieść się do pewnej wypowiedzi: Ludzie ja zdaję sobie sprawę z tego że za błędy trzeba płacić i są konsekwencje. Nie byłem święty, i niektóre występki moje zasługują na wyjątkowe potępienie, z pokorą ponosiłem karę. Nie mam na myśli konfliktu z prawem nie aż tak bardzo. Jednak powtórzę jeszcze raz, Czasem dzieją się rzeczy na które zupełnie nie mamy wpływu, dzieją się krzywdy których nie możemy przewidzieć. No chyba że mamy jakiś dar proroczy. -- 17 lut 2011, 13:03 -- Dzięki Agnieszka, również życzę Ci uporania się z problemem. Masz męża, kochacie się. Przejdziecie przez to. Głęboko w to wierzę..Tak jak wcześniej pisałem nie udzielam rad bo się nie znam, nie mam pojęcia co mógłbym poradzić, tak, żeby nie zaszkodzić... Jeśli chodzi o Linkę, myślę że kobieta miała swoje problemy, sama o tym pisała..Szkoda tylko że nie potrafi zrozumieć innych, wczuć się w ich rolę..Ocenia ludzi przez pryzmat samej siebie, próbowałem to przekazać, że każdy człowiek jest inny, inne ma potrzeby, co innego może pomóc, inaczej odczuwa.. Dobra nie rozmazuje się nie ma sensu, spisałem maila jakby co Trzymaj się cieplutko
  20. robercisj23

    zadajesz pytanie

    Dobre pytanie. Sam często poszukuje odpowiedzi. Jednak po przemyśleniach dochodzę do wniosku że świat się bardzo zmienia. Zatracana jest większość ludzkich wartości, dominuje pieniądz i władza, zdobywanie dobrobytu pomimo wszystko. Pomimo że stare powiedzenie mówi: "Pieniądze szczęścia nie dają", co raz więcej ludzi chcę się o tym przekonać. Macie takie wrażenie, że Świat nas oszukał?
  21. Tak właśnie zauważyłem, Ty masz jeden punkt widzenia. Pamiętaj jednak że czasami nie mamy wpływu na tok wydarzeń a przynajmniej nie wielki. Według Ciebie ktoś kto ma kłopoty, nie ważne jakiej natury, pewnie są konsekwencją jego złego prowadzenia się w przeszłości.. Dlaczego Ty doszukujesz się innego dna?? Po raz ostatni powrócę do mojej siostry, nie wątpliwie swój sukces osiągnęła dzięki ciężkiej pracy, nie uważam ją za nadętego bufona, nie mam pretensji. Mam jedynie żal, że gdy ona była w potrzebie ja nie potrafiłem przejść obojętnie, teraz przewrotnie ja stanąłem w podobnej sytuacji jak ona niegdyś. Zapewniam Cię nigdy nie nadużyłem jej zaufania, nigdy nie dałem powodu do rozczarowań. Jeśli ktoś na tym forum moje wpisy odebrał jako użalanie się nad swoim losem, bardzo przepraszam. Nie to było moim celem, nie tego oczekiwałem... Jeśli chodzi o toksyczne związki, także nie jestem ich zwolennikiem. Jednak po za radykalnymi krokami, często nieodwracalnymi są jeszcze inne metody, nie znam wyników skuteczności. Jednak wiem że takie rozwiązania jak Ty proponujesz są ostatecznością. Linka, wiem że Twoje intencje na pewno są szczere i chcesz pomagać. Jednak każdy człowiek jest inny, inaczej odczuwa, każdemu człowiekowi towarzyszą inne emocje. Coś, co dla Ciebie wydaje się proste, dla innych może być przeszkodą nie do przebrnięcia. Iść tu, iść tam, zrobić to, zrobić tamto...jakie to banalne i proste I tu Cię rozumiem, kiedyś też było dla mnie wszystko proste. Gdybym opowiedział Ci z jakimi problemami w przeszłości uporałem się samodzielnie... myślę że zjeżyłby Ci się włos na głowie..zapewniam Cię nie były to kłopoty w stylu depresja po śmierci kota. Jednak przychodzi taki dzień że człowiek poddaje się, wtedy zaczyna rozumieć lepiej innych. Że wszystko to co przez kilkadziesiąt lat robiłeś, nie miało najmniejszego sensu. I z niegdyś normalnego, silnego zarówno psychicznie jak i fizycznie faceta wyłazi, totalna bezradność i nie moc. Wtedy tym bardziej ciężko jest pojąć co się dzieje.
  22. Linka czy Ty oby na pewno jesteś we właściwym miejscu?? Jakie to proste, oceniać ludzi, stawiać w jednym rzędzie. Gdy człowiek rodzi się niepełnosprawny - pewnie to jakaś kara bo wcześniej nabroił Gdy ludzie zapadają na ciężkie, czasem nie uleczalne choroby - to tez pewnie kara bo wcześniej nabroili Gdy ktoś traci dobytek np. w kataklizmach - to również kara za postępowanie Gdy ktoś kogoś okrada to także za karę???? Nigdy nie żądałem niczego od nikogo, co najwyżej PROSIŁEM, tym bardziej jeśli chodzi o najbliższą rodzinę Z tym, że tylko siebie mogę obwiniać za przebieg mojego życia, owszem zgadzam się z Tobą w 100%. Naiwność, wiara w ludzi, nadmierna ufność to właśnie mnie zrujnowało. Uważam jednak że takie podejście do życia jak Ty masz prowadzi do zatracenia wszelkich ludzkich wartości. Kiedyś nie mogłem przejść spokojnie obok ludzkich krzywd, często brałem udział we wszelakich akcjach społecznych, dla dzieci, dla dorosłych. Teraz co raz bardziej jestem zobojętniały, między innymi przez takie podejście do ludzi jak Ty masz. Powiem Ci coś jeszcze Linka, nie wiesz co Tobie przyniesie kolejny dzień, mam nadzieję że tylko szczęśliwe chwile, czego bardzo Ci życzę. Ale jeśli nie będą takie?? Czy to będzie kara?? Przemyśl to zanim kiedykolwiek coś napiszesz Pamiętaj, że słowo bywa czasem bardziej krzywdzące niż czyn, czasem gorzej rani. Nie mam na myśli siebie, ja już się w życiu nasłuchałem i pod tym względem nic mnie nie rusza..
  23. W 100% zgadzam się z Tobą, świat jest okrutny co raz więcej egoistów, hipokrytów i obłudy, a rodzina?. Kilkanaście lat temu moja siostra wraz z mężem klepała biedę, ja zaś prowadziłem nie źle prosperującą firmę. Nie mogłem spokojnie przyglądać się takiej sytuacji. Zaczęliśmy współpracować. Siostra z mężem odbiła, założyli własną firmę. Kilka lat temu w wyniku przestępczej działalności pewnej grupy ludzi straciłem wszystko, dorobek całego życia, wszystkie oszczędności, pozostały tylko olbrzymie długi. Prosiłem, błagałem siostrę o jakiekolwiek zatrudnienia, bez skutku. Wolała wciąż zatrudniać obcych. Od trzech lat mieszkam w przyczepie campingowej a ona właśnie dokonała zakupu luksusowej limuzyny. Taki jest obecny świat
  24. Przepraszam, chyba nawet żałuję że w ogóle pisałem, po prostu przepraszam.. -- 16 lut 2011, 20:01 -- Wiesz co? dzięki za takie rady! Czytaj uważnie i nie dołuj bardziej, nie stać mnie na świadczenia dla mojego syna a Ty mi wyjeżdżasz z jakąś zagranicą, gdybym wiedział co mam zrobić nie wyżalałbym się publicznie na forum, tylko bym to zrobił. Być na zero to jest wielki sukces.... pomimo wszystko dzięki...
  25. Szanowni Państwo, Chciałbym zapytać gdzie mogę szukać pomocy, nie wiem gdzie się zwrócić? Mam 36 lat, jestem synem ojca - alkoholika, związane z tym faktem dzieciństwo moje, mojego rodzeństwa i matki nie było łatwe, mam na myśli przemoc za równo psychiczną jak i fizyczną. Jednak to tylko jeden z nie wielu moich problemów, nie wiem czy ma on związek z kolejnymi traumatycznymi wydarzeniami w moim życiu. W wieku 19- stu lat, zawarłem związek małżeński, w tym samym czasie urodził nam się syn. Oboje z małżonką pochodziliśmy z mało zamożnych rodzin. Fakt ten zmusił mnie do przerwania szkoły średniej, z jednej strony chcąc aby żona kontynuowała edukację, z drugiej strony zapewnić byt naszej młodej rodzinie. Podjąłem pracę, po kilku latach otworzyliśmy własną działalność. Powodziło nam się nie źle, byliśmy szczęśliwą, kochającą się rodziną. Wiedząc co przeżywała moja matka z mężem alkoholikiem, robiłem wszystko żeby być idealnym mężem i ojcem. Udawało mi się to, z tego faktu czerpałem nawet wielką satysfakcję, byłem dumny. W 2003 roku wspólnie z pewnym człowiekiem, ów czas uważanym za przyjaciela rodziny, postanowiłem zainwestować wszystkie zgromadzone środki w uruchomienie klubu bilardowego w jednym z podwarszawskich miast, ponadto zadłużając się w bankach. Kontynuowałem swoją życiową pasję bilardową, byłem zawodowym graczem, dużo angażowałem się społecznie, byłem współzałożycielem Polskiej Federacji Bilarda. W 2007 w wyniku przestępczej działalności wspólnika straciłem klub, oszczędności w zasadzie całego życia, straciłem także pasję i pięć lat ciężkiej pracy. Kilka miesięcy później żona złożyła pozew o rozwód, kompletnie mnie to zdruzgotało. Mając nadzieję że wyjaśnię wszystko, mając nadzieję na uratowanie małżeństwa, nie wnosiłem do sądu o podział majątku, zrzekłem się wszystkiego. Niestety małżeństwa nie udało się uratować, piętnaście lat poszło na marne. Na jednej z rozpraw rozwodowych dowiedziałem się że świadkiem ze strony żony będzie mój były wspólnik, ten który tak potwornie nas oszukał i okradł. Tak bardzo ją kochałem, kompletnie nie potrafiłem zrozumieć co się wokół mnie dzieje. W społeczeństwie, w sądzie zrobili ze mnie hazardzistę, alkoholika, oszusta i malwersanta, odebrali mi godność. Nie mogłem wrócić do domu, do ojca alkoholika, to by mnie zabiło. Zamieszkałem w użyczonej, przyczepie campingowej, zajmowałem się drobnym handlem, tudzież pracami dorywczymi. Nie dałem rady, po półtora roku zmuszony byłem zamieszkać z rodzicami z ojcem. W chwili obecnej nie daje rady już z niczym, nie mogę spojrzeć synowi w oczy, kiedyś byłem dla niego autorytetem. Teraz nawet nie mogę płacić świadczeń alimentacyjnych, nie mam pracy, zbyt niskie wykształcenie i brak udokumentowanego zawodu znacznie utrudnia podjęcie jakiejkolwiek pracy. Nie mogę pogodzić się z faktem utraty rodziny, utraty dobytku, pasji. Jak się podnieść gdy nie pozostaje nic pozytywnego, zupełnie nic, nic na czym można by się podeprzeć. Ojciec czy pije czy też nie, co dzień, każdego ranka życzy mi śmierci, wyklina i wyzywa, upokarza. Wstydzę się że jestem ciężarem dla mamy która ma pod opieką swoją 96 letnią matkę, z którą z kolei ja dzielę jeden pokój. Wstydzę się że jestem argumentem do codziennych awantur. Wstydzę się że tu piszę w końcu jestem 36 letnim facetem, w wieku nader produktywnym. Zawsze starałem się żyć w zgodzie z własnym sumieniem, nie potrafiłem obojętnie przechodzić obok różnych problemów ludzkich, ufałem ludziom. Teraz zastanawiam się jaki to miało sens? Dlaczego świat jest tak nie sprawiedliwy? Dlaczego Bóg tak mnie ukarał, skazując mnie na życie? Przeraża mnie moja bezradność, nie mogę poradzić sobie z bezczynnością i upływającym czasem. Poszedłem do szkoły żeby zdać maturę, jednak kompletnie mój mózg nie chce funkcjonować, chyba nie dam rady... Gdzie ja mam iść? Do kogo mam się zwrócić? Kto mi może pomóc? Robert M.
×