Od dłuższego czasu nie mogę się dogadać z moją znajomą, myślę, że ona ma problemy, jakieś zaburzenie. Opisze to jakoś od początku...
nadmierny lęk społeczny, który nie znika wraz z zacieśnianiem znajomości i kojarzy się raczej z paranoicznymi lękami, niż z negatywnymi sądami na swój temat
brak bliskich przyjaciół lub powierników innych niż krewni pierwszego stopnia
podejrzliwość i nastawienia paranoidalne
dziwne wierzenia lub myślenie magiczne
niedostosowany i ograniczony afekt (osoba wydaje się chłodna i oddalona)
ona to zdecydowanie ma. mówi, że jest tylko nadwrażliwa, ale to przechodzi zdecydowanie zdrowe pojęcie... ona nie śpi po nocach bo zastanawia się co powiedziala o sobie komuś na gg, czy nie za dużo, kasuje te rozmowy, analizuje, jestem jedyną osobą spoza jej rodziny, której powiedziałą coś więcej, i to dopiero po 3 latach znajomosci, a znamy sie 4. ona nie ma ŻADNYCh dużych sekretów, o to chodzi, że to wszystko jest wymyślone, jedyne co niby ma to ze zakochala sie w jakims chlopaku.... no blagam was, co to jest? robi wielkie mi afery ze mam pokasowac, ze musze to usunac etc. jest bardzo niepewna siebie, i to jest wszystko bardzo niezdrowe
a najgorsze ze nic sobie nie da powiedziec, odbiera wszystko jako atak na siebie, raz napisałam jej żartobliwie, "no nie zauwazylas tego? coś mało spostrzegawcza jesteś" a ona "nie obrażaj mnie" i od razu wielki foch, to 1 z miliona przykladow
pewnei jakby wiedziala ze to pisze to by dostała szalu, ze jakos wyjdzie ze to niby ona O_o