Widzę że jesteście w temacie więc może i ja dostanę od was jakąś pomocną radę jak wybrnąć ze związku który umiera, którym jestem zmęczona i który mnie przerasta.....Ja jak i Jarosław32 czuję się zmęczona związkiem ,Cofając się kilka lat do tyłu moja druga połowa podjęła decyzję że zmienia pracę,jednak czas szukania wypełniał piwkiem i tak to trwało około roku w tym czasie wiele się zmieniło, nie wiem za bardzo dlaczego, ale faktem tym iż zaczął pić obarcza mnie, że to ja jestem temu winna.Potem doszło brak zrozumienia i możliwości rozmowy bo gdy wracałam z pracy moja połowa nie była w stanie do prowadzenia jakiejkolwiek konwersacji,i tak mijał dzień za dniem. Do tego doszło że do mnie raczej to on nic nie czuje prędzej traktuje mnie jak siostrę lub koleżankę a niżeli widzi we mnie żonę.Swoje potrzeby seksualne załatwia sam ze sobą,z tego co zaobserwowałam szuka kobiety.Kiedy oto zapytałam odpowiedział iż chciałby spróbować czegoś nowego,nowych doznań.Gdy zaproponowałam aby się wyprowadził i przemyślał o co Mu chodzi ,niby szuka i nie znajduje więc czegoś nie rozumie....o co biega....albo w prawo albo w lewo....na chwilę obecną nie wiem na czym stoję i co przyniesie kolejny dzień...Zastanawiam się że może skoro on nie potrafi podjąć decyzji to może ja powinnam się wyprowadzić...Pozdrawiam...