Skocz do zawartości
Nerwica.com

Polaco90

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Polaco90

  1. No wlasnie, moze zabrzmi glupio, ale te dwie czynnosci wywoluja u mnie silny niepokoj, przy czym jesli chodzi o tablice, to jest to wrecz panika, z calym swym lancuchem fizjologicznym (kolatanie serca, pocenie, sztywnosc miesniowa, czasami drzenie itd.). Jest to o tyle dziwne, ze dzieje sie to tylko w tych dwoch przypadkach, a w innych jesli juz, to nawet nie zbliza sie do poziomu. Naprzyklad, jesli jest jakas dyskusja na lekcji na jakis temat, to nie mam zadnego problemu z dyskutowaniem i argumentowaniem moich racji publicznie. Jesli nauczyciel pyta mnie o jakies zadanie/zagadnienie, to jesli mam je wytlumaczyc czy opisac z "glowy" (nawet jak nie jestem calkowicie pewien) to czuje wzgledny luz, natomiast gdy mam przeczytac to co (dajmy) napisalem, to zaczyna sie ten dziwny stres. Co jeszcze dziwniejsze, jak siegam pamiecia, to wczesniej nie mialem tych problemow. I co smieszniejsze, wtedy bylem duzo bardziej niesmialy niz teraz. Czy ma ktos jakies rady co z tym mozna zrobic, bo przyznam ze dobija mnie to, a na dniach zapewne bede musial wyjsc do tablicy, co mnie wrecz przeraza. Z gory dzieki za pomoc!
  2. Polaco90

    Napady stresu/leku

    Miewam czasami takie dziwne napady stresu/leku, ktore dosc usilnie uprzykrzaja mi zycie, i nie bardzo wiem co mam z tym zrobic. Te napady leku/stresu nie zawsze maja te sama sile, i nie zawsze sa przypisanne do jakiejs czynnosci (tzn. raz moge ja robic (czynnosc) i wszystko gra, a drugim razem przy tej czynnosci pojawia sie lek/stres). Np. dzisiaj siadlem do nauki, i mialem zamiar sie uczyc na sprawdzian, ale mialem ten napad, ktory niemal sparalizowal mnie, i nauka oczywiscie w takiej sytuacji odpada. Czym to moze byc spowodowane, i jakies domowe sposoby na opanowanie tych stanow? Z gory dzieki za pomoc!
  3. Polaco90

    Male literki

    A czy "przesadne" oswietlenie tez moze byc szkodliwe? Mam lampke, ale jak ja wlacze i skieruje na tekst, to czasami mam wrazenie jakby ten tekst "swiecil". Czy to jest szkodliwe?
  4. No dobra, ale jakies metody na ograniczenie tego perfekcjonizmu/pedantyzmu ? Ja perfekcjonista bylem od dziecka, tyle ze jego ewolucja w cos szkodliwego na pewno z niczego nie przyszla. Oprocz "presji" mamy (i nie tylko), to jeszcze majac 6-12 lat moja mama byla z gostkiem (gdy mialem 8-12 lat, to mieszkalismy z nim) ktory ja bil, a mnie maltratowal psychicznie. Do tego gosciu byl strasznie... hmmm malostkowy (?). Potrafil zrobic awanture o nic. Glupie drzwi od samochodu zamkneles za mocno (w jego mniemamiu) i juz wonty do ciebie. Moze to smiesznie zabrzmi, ale w tamtym okresie , gdy jechalismy samochodem to mialem caly czas stresa, bo balem sie ze niezamkne potem tych drzwi "odpowiednio". Warto dodac, ze to tylko jeden z przykladow, takich "sytacji stresowych" bylo duzo wiecej. Heh, mowta co chceta, ale jakbym mial pewnosc ze nie dostane za to kary, to bym wrocil na chwile do Polski i gosciowi kazal swoj wlasny grob kopac Niestety to niemozliwe
  5. Polaco90

    Male literki

    KeFaS, czyli wersja papierowa jest bardziej "zdrowa"? Ta czcionka w tej wersji (to poprostu wydrukowany e-book) jest naprawde mikroskopijna, ale z przeczytaniem jej nie mam wiekszych problemow; nie musze ani nurkowac nosem, ani nic w tym stylu. Tyle, ze ekspertem nie jestem, stad tez pytanie na temat wplywu czcionki na wzrok (wiadomo, oczy sie bardziej "mecza"). Dzieki za odpowiedz.
  6. Polaco90

    Male literki

    Eee, moze to zabrzmi dziwnie, ale czy czytanie tekstow z mala czcianka pogarsza Ci wzrok? Mam ksiazke (600 stron), ktora mam ochote przeczytac i... mam dwie "wersje"; jedna to na komputerze w formie e-booka, i druga to w formie papierowej, tyle ze z super malymi literkami. Mam tez krotkowzrocznosc, i nie za bardzo chce nadwyrezac moj wzrok, dlatego bylbym bardzo wdzieczny za rozwianie moich watpliwosci. Z gory dzieki za pomoc!
  7. Cale sedno problemu. Zapewne mozna sie z tym uporac przez terapie, ale czy ona jest konieczna? Co z "domowymi sposobami" (tj. bez interwencji psychologa/psychoterapeuty)? Mowiac inaczej, czy mozna sie samowyleczyc z tego nadmiernego perfekcjonizmu? I jesli tak, to w jaki sposob? Moze nie koniecznie w takiej formie, ale... brzmi znajomo.
  8. Z jakiego powodu wystepuje, jak z nim walczyc, i czy jest mozliwe pozbycie sie go? Bylbym bardzo wdzieczny, gdyby ktos zechcial przyblizyc mi ten negatywny aspekt ludzkiej psychiki. Pozdrawiam!
  9. paradoksy, mozliwosci jest wiele. Zostales powaznie postrzelony, pomocy w poblizu brak, wiesz ze za kilka chwil Ciebe nie bedzie; wypadek samolotowy; zawal serca; samobojstwo, itd. Co wtedy sie czuje? Zal? Smutek? Ulge? Pustke? Radosc? Obojetnosc? Szczegolnie to z tym samobojstwem mnie nurtuje, jako ze sam czesto o tym myslalem i mysle ze w koncu sie doigram. Zycie nie ma dla mnie sensu bez sukcesu, nic mnie nie cieszy i praktycznie wszystkie stare zainteresowania wygasaja; i wiem, ze jesli nie osiagne sukcesu finansowego (?) (jedyna rzecz ktora daje mi ochote by wstac z lozka) to pewnie pewnego dnia skads skocze. Dlatego intryguje mnie co moga czuc tacy ludzie. Moze byli jacys samobojcy, ktorym sie nie udalo, i powiedzieli co czuli?
  10. Jak sądzicie, o czym myśli człowiek, który wie, że za kilkanaście sekund umrze?
  11. Pomianowska Za cieplo Jesli chodzi o terapie, to czas i koszt jest wazny, ale przedewszystkim efektywnosc jest najwazniejsza. Jesli w jakims modelu leczenia spedze wiecej u psychiatry niz u innych (byle to nie zajelo 50 lat ), ale to w nim bede mial wieksze (lub jedyne) szanse na trwale wyleczenie mojego problemu, to wybiore oczywiscie ten. Mowiac bez bicia, narazie nic nie zrobilem w tym kierunku, od mojego ostatniego postu. Czesto odkladam zrobienie pewnych rzeczy na pozniej, by zrobic je na 100%, a pozatym, ostatnio w pewnym sensie czuje sie nieco lepiej w pewnych aspektach. Ale sa dwie rzeczy, ktore mnie nurtuja, szczegolnie ostatnio: uzaleznienie od porno i perfekcjonizm. Z tym porno to zaczynal byc problem. Ostatnie tygodnie/miesiace to niemal codzienie (gora jeden dzien przerwy). I to mimo wielu prob przerwania. Czesto poprostu, gdy tego nie zrobilem to czulem sie zle. Czy to lek, czy to bol glowy, czy to brak koncentracji, przygnebienie/smutek czy ... podniecenie (nie wiem czy to odpowiednie slowo). Pytanie jest tylko takie, czy te objawy byly spowodowane czyms innym, a porno i masturbacja miala na celu ich pozbycie sie; czy tez, te objawy sa efektem uzaleznienia. A moze i jedno i drugie? Na to nie potrafie odpowiedziec. Tak czy inaczej wczoraj, zainstalowalem jakis program anti-porno i wyrzucilem haslo do niego. Mam nadzieje, ze zadziala. Narazie (mimo, ze nie minelo 24 godziny od ogladanie ostatni raz), juz czuje potrzebe ogladania. No ale, ze jest program, nie ma hasla, to jakos wytrzymuje (jestem troche podenerwowany, nie wiem czy to przez to?). A masturbacja bez porno sie nie liczy (chyba jednak uzaleznienie ) wiec jest nadzieje, ze moze dojde do mego celu (30-40 dni minimum bez masturbacji ani porno). Czy taki mini celibat moze, wedlug was, troche mnie "podreperowac" i zmniejszyc me uzaleznienie od tego swinstwa? I co wazniejsze; jakies symptomy odstawienia, w przypadku uzaleznienia od porno, wystepuja, czy tez nie, i chodzi tu jedynie o silna wole? I druga sprawa, odnosnie perfekcjonizmu. Myslalem troche, i to chyba eskalacja tego fatum, doprowadzila do tego, ze tak spadlem w szkole (coz, nastepne 3 miesace bede mial pracowite- egzaminy, poprawki i matura ). Dam wam przyklad. Mam sprawdzian w ten poniedzialek. Teoretycznie mialem zaczac sie uczyc w srode (sporo czasu, w tamtym roku gora 1-2 dni przed sprawdzianami i niemal zawsze swietne noty). Sprawdzian sklada sie z dwoch czesci; analize zdan i literature (25 stron o autorach i pradach w hiszpanskiej literaturze w 1885- 19..- co za nuuuuda, dobijcie mnie!). No wiec, zdania meczylem do... soboty. Nie dlatego, ze ich nie umialem. Skadze. Poprostu dazylem do perfekcji, stanu, w ktorym bede wiedzial co, jak i dlaczego. Wszystko. Pozatym, uczylem sie zazwyczaj krotko przez te dni, bo co chwila robilem przerwe, albo opoznialem nauke, bo nie bylem na 100% przygotowany (lub przerwa na porno ). I tak doszlismy do niedzieli. Brakuje jeszcze ta literatura. Zabralem sie wiec do nauki, i w miare jak sie posuwalem dalej, coraz mocniej doskwieraly we mnie mysli typu; "a bo zapomnialem cos sprzed 3 stron",itp i tak wracalem, zaczynalem tez miec mysli, ze nie oplaca mi sie tego juz uczyc, bo w jeden dzien i tak sie nie naucze wszystkiego, a do tego pewnie to szybko zapomne (czasami jak sie ucze jakiego przedmiotu, moze mi sie skojarzyc jakis temat czy sprawa, ktora sie uczylem w tamtym roku i nie pamietam- czesto sie wtedy rozkojarzam i moja wydajnosc spada na leb). I w koncu zrobilem to co robie od poczatku roku; ten sprawdzian olewam (tzn. zostawiam go na poprawe),a zaczynam sie uczyc od jutra/nastepnego tygodnia. A wiec teoretycznie juz mam dzien wolny, bo od jutra zaczynam "dzialac" (nie tylko sie uczyc). A najgorsze, ze chodz wiem, ze to co robie jest absurdalne i smieszne, to jak narazie nie potrafilem tego zatrzymac (czesto sie dekoncentruje, irytuje jak cos nie jest perfekcyjne, albo tak jak zaplanowalem). Czy to perfekcjonizm? I jesli tak (lub nie), to jak mozna sie go pozbyc, zmniejszyc? Domowe sposobym, jak i tez metody psychoterapeutyczne mile widziane. I czy jest mozliwe, ze problem z perfekcjonizmem (lub z jego wzmozona aktywnoscia), wiaze sie z mym uzaleznieniem od porno? Dzieki za przeczytnie, i jestem wdzieczny za kazdy post, ktory mi pomaga zrozumiec te problemy.
  12. Chodzi mi bardziej o pewne nakierunkowanie, abym wiedzial mniej wiecej w jakim kierunku szukac specjalistow. I jaka szkola (sposob leczenia) do tych problemow jest najbardziej skuteczny. Niestety, ale nie moge sobie pozwolic na chodzenie i szukanie mojego specjalisty. Musze wiedziec juz mniej wiecej co szukam. Czas mnie goni (zaklada sie, ze w wrzesniu mam isc na studia, a ja chcialbym pojsc na jakies niezle, i mam ku temu mozliwosci- niechcialbym tego zaprzepascic przez moj problem). No i do tego cena. Zakladajc, ze jedna wizyta kosztuje srednio 50 euro, a dobrze by bylo brac przynajmniej 1 na tydzien, czeka mnie wydatek 200 euro na miesiac (plus dojazdy jesli bym chcial znalesc sobie specjaliste w stolicy -moze wyjsc nawet 250 euro). A to w sytuacji, gdy nie pracuje nie jest takie proste. Mamie juz o tym powiedzialem z dwa miesiace temu, niby powiedziala, ze da, ale jest sceptyczna z tym pomyslem lekko mowiac. Jesli chodzi o psychologie to ona i moj ojczym to kompletni ignoranci. "Masz za malo roboty!" To rozwiazanie na moj problem, wedlug nich A najgorsze, ze jak sam szperalem, to tak naprawde nic nie wyszperalem na co mam isc. Bo z jednej strony to moze wygladac na lekka nerwice natrectw, moze na depresje, mozne na to co powiedzialas, moze to uzaleznienie od porno mnie tak rostroilo, albo jeszcze na cos. Hmm, jaka jest roznica miedzy psychologiem i psychoterapeuta? Dzieki za pomoc! P.S Ale to nie problem, bo hiszpanskim wladam dosc biegle.
  13. Czesc! Nie jest latwo zwiezle i jasno opisac swoj problem, gdy wystepuje on w liczbie mnogiej i do tego liczony jest w latach; ale postaram sie zrobic to najlepiej jak potrafie, majac nadzieje, ze mi pomozecie. Krotka historia: Mam 20 lat. Ojca nie widzialem juz pewnie z 15 lat, i to mimo tego, ze przez pewien okres mieszkal w tym samym miescie co ja. Miedzy 6 a 12 rokiem zycie moja mama chodzila ( od 8 roku zycia mieszkalismy u niego) z facetem, ktory ja bil. Mnie nie bil, ale maltratowal psychicznie (jesli istnieje wogole takie slowo). Do tego mial corke. Czulo sie, kto byl tym "lepszym". Rodzina w tradycyjnym tego slowa znaczeniu (dziadkowie, kuzyni, itd) praktycznie dla mnie nie istnieje- jej jednosc zlamala sie juz dawno temu (kiedy mialem 13-14 lat). Wtedy tez (14 lat) problemy zaczely sie (albo inaczej- zaczely mi przeszkadzac). Niska samoocena, niesmialosc, i zapewne tez fobia spoleczna. W 2006 zaczely sie stopniowo zmniejszac. Od 2006 zaczalem sie uzalezniac od pornografii. Masturbowac zaczalem sie, bedac mlody (9-11 lat), w czasach gdy mieszkalismy z tym gosciem. Masturbowalem sie duzo, jednak dopiero w 2006 w polaczeniu z pornografia, problem zaczynal sie stawac powazny. W miedzyczasie mama ozenila sie z pewnym gosciem (2005 rok). W porownaniu z poprzednim gosc jest nawet spoko, nie bije, ani tez nie teroryzuje psychicznie, co nie zmienia faktu, ze ojczymem bym go nie nazwal (ma chyba tylko 9 lat wiecej co ja...). No i raz mi wyrzucil komputer przez okna, raz tez (gdy mialem 16 lat) zaprawadzil nawet do burdelu (nic nie zaszlo, ale czulem sie podle- ten gosc przeciesz chodzi z moja matka!). Slowem, nie narzekam specjalnie, nie mam co chwalic tez. Pod koniec 2006 roku wyprowadzilismy sie z Polski do Hiszpanii. I wiecie co? Problemy zaczely stopniowo znikac, lub zniknely prawie wcale. Przez 1-1,5 roku ich nasilenie, w wielu przypadkach bylo naprawde minimalne. Niestety z czasem znowu zaczely sie nasilac. Znowu zaczalem ogladac pornografie w zwiekszonych dawkach, z nowu powrocila ta niepewnosc, czeste uczucie leku. Kryzys przyszedl na pierwsza polowe 2009 roku. Tylko to nie bylo juz to samo co wczesniej. To nie byla ta niesmialosc i siedzenie cicho. To bylo cos w radzaju jakis atakow paniki. Tzn. nagle zaczynasz sie pocic, serce bije szybciej, stajesz sie strasznie sztywny (czasami nawet trzesienie sie), niepewny (bezbronny?). Od drugiej polowy 2009 objawy znow zaczely sie mniejszac. Od 2009-pierwsza polowa 2010 to okres, w ktorym sa na przemian momenty lepsze i momenty gorsze (np. dwa tygodnie czujesz sie niezle, nastepny tydzien czujesz sie niepewnie, zestresowany,itd.).Od konca wakacji 2010 do praktycznie dzisiaj bardzo czeste uczucie smutku i nostalgii (depresja?), problemy z koncentracja, praktycznie codzienne ogladanie porno i czeste ataki paniki (choc akurat w ostatnim miesiacu-dwoch ich czestotliwosc stale sie zmniejsza) Do tego perfekcjonizm, ktory mimo ze zawsze gdzies tam byl, ostatnimi czasy (kilka miesiecy) przybiera forme patologii. Gdy nie moge czegos zrobic na 100%, to czesto nie robie tego lub odkladam zrobienie tego (efekty sa oplakane--> ze sredniej 8,4 na 10 w poprzednim roku spadek na 3,5). Czytanie (moja dawna pasja) przemienie sie w katorge- bo przeciesz cos zapomne, niezrozumiem,itd ! W ciagu ostatnich 6 lat (od 14 roku zycia) czesto tez mialem obsesje/mysli ,ktore bardzi trudno mi wyrzucic z glowy, i ktore na te chwile w ktorych je mam tworze ze mnie bezproduktywnego czlowieka. Do tego mam dosc cyniczne i negatywne/wrogie nastawienie do swiata (choc wcale nie chcialbym byc taki), mierzenie wartosci ludzkiej na podstawie ich sukcesow (to zapewne wina "otoczenia"- ostatni jak mama sie dowiedziala o moich ocenach to uznala, ze teraz jestem nikim ; ojczym lubi powtarzac, ze albo nauka czy praca lub ulica, itd. ) itd. Warto tez wspomniec, strach wobec dziewczyn/relacji? O ile majac 14-16 lat wobec dziewczyn bylem poprostu niesmialy, to teraz... nie wiem wlasciwie. O ile nie okazuje ona jakis znakow zainteresowanie, to jest OK. Jak daje do zrozumienia, ze chcialaby cos wiecej to zaczynam sie czuc ... niepewnie (choc nie wiem czy to odpowiednie slowo). I zawsze robie krok w tyl. I to bez roznicy czy dziewczynie mi sie podoba, czy nie podoba, itd. Sfrustrowanie tym wszystkim poteguja poczucie straconych szans. Byc moze to zabrzmi zle, ale... nie jestem glupi, nie jestem tez brzydki. Wielu by powiedziala , ze raczej na odwrot. Tyle, ze no wlasnie, to nie zmienia mojego samopoczucia... Bylem ostatnio u psychologa w publicznej, ale rozczarowalem sie mowiac krotko. Mysle nad pojsciem do prywatnego. Dlatego tu moja prosba do was; co sadzicie o tym wszystkim? Co wedlug was mi dolega, czy i gdzie powinienem isc, i czy psycholog/psychoterapeuta (prywatny) moze pomoc? Z gory dzieki za pomoc!
×