Skocz do zawartości
Nerwica.com

ontop

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ontop

  1. Dzięki gusia za wsparcie i za szczerość. Mój mąż nie ma problemów w pracy, nie jest też zdystansowany i chłodny. Przynajmniej nie był. Zalicza (ł) się raczej do kategorii przylep. Zupełnie inaczej niż jego rodzice. Dlatego przeżywam szok. Bo skoro nie jestem obleśna, nie znudziłam mu się po kilku latach, kocha mnie nadal, to o co chodzi? Mówi, że jest zmęczony. Można być tak zmęczonym, żeby nie mieć siły przytulić zony i powiedzieć, że się ją kocha i że jest najcudowniejszą osobą na świecie a on najszczęśliwszym facetem pod słońcem.? Hm? Yh! To wszystko wina tych babć, naczytały się nam książek, naopowiadały bajek o księciach, a nie powiedziały, co z księcia zostaje po ślubie :-) I stąd takie oczekiwania. Może to dlatego, że jesteśmy oboje skoncentrowanii na sobie a nie na drugiej osobie? Może, to też przez to, że ciągle myslę: ja jestem sama, ja jestem smutna, mnie brakuje tego, tamtego... itd. Egoistka? Ale staram się. Obiadki, kolacyjki, rozpieszczanki dzienne, nocne (jeśli jest w ogóle zainteresowany), a przy tym pracuję, ciągle się uczę języków też, robie tysiąc rzeczy, żeby miał w domu milutko, ale się mnie nie wstydził pokazać i może trochę był dumny. Marudzę strasznie. Ale to, że mili ludzie odpowiadają na mój post, pozwala mi się bardziej otworzyć i wyrzucić to z siebie. Naprawdę KOCHANI JESTEŚCIE, dziękuję Wam za otuchę i rady. To bardzo pomaga. Pozdrawiam cieplutko. Trzymajcie się też mocno.
  2. Dzięki za wsparcie. Nie wiem, co z tego będzie. Rozmowa? Nie dość,że to jesttakie trudne, to jeszcze zawsze mam wrażenie dejavu. Coś mówię, mój mąż przyznaje mi rację, że coś jest nie tak, staramy się dogadać co zrobić, żeby to poprawić i... nic się nie dzieje. Albo inny wariant... zaprzeczanie. Eh! Niech mnie ktoś przytuli....
  3. Mam to samo. Właśnie siedzę z kieliszkiem wina przed kompem. Już tyle razy próbowałam. Obiecywałam sobie: nigdy więcej! I nic. Nie mam siły.
  4. Kocham mojego męża, jak nikogo na świecie. Jest wyjatkowym człowiekiem. Ma pecha, bo trafił na taką żonę. Jestem beznadziejna. Niestety. Wcale mu się nie dziwię, że nawet nie chce mnie dotknąć. Kto by chciał grubą krowę? Gdy sobie to uświadomiłam, przestałam spać. Jestem jak w pancerzu z kolacmi. Cierpię, ale kłuję. Mam 29 lat i jestem 2 lata po ślubie. Znamy się 9. Do ślubu wszystko było ok. Co się dzieje? Co? Nawet nie potrafię z nim rozmawiać! Chciałabym nic nie czuć. Tak byłoby o wiele łatwiej.
×