Witam. Mieszkam od tygodnia z z lokatorką, obcą studentką, kilka razy użyłem jej szczotki do włosów, bo nie miałem swojej jeszcze, Ona błędnie myśli, że używałem też jej szczoteczki do zębów, a ja ją po prostu strąciłem, spadła na ziemię, więc ją umyłem i odłożyłem. Rano zostawiła mi kartkę ze z***ami, poszedłem do apteki kupiłem nową szczoteczkę, najdroższą jaka była, odpisałem na ten gówniany list i zostawiłem na szafce w łazience na jej półce, położyłem też 40 zł i napisałem, że ma kupić sobie nowe szczotki (nie jestem jakimś brudasem, wręcz przeciwnie). Wybaczyłybyście mi? Kupić jeszcze kwiaty? Poza tym z*********m w domu, myję naczynia, sprzątam, wszystko robię ja,
Dodam, że jestem narkomanem uzależnionym od benzodiazepin fizycznie, opiatów (na razie psychicznie), Mefedronu i jego pochodnych, oraz alkoholu, łączę wszystko często razem, jestem naćpany od nie pamiętam od kiedy już, ale to mi pomagam, wyleczyłem się i usamodzielniłem dzięki temu, ale w życiu sobie radzę zarabiam, jestem samodzielny i zamierzam iść do Monaru, bo lekarz mi dał rok życia. Jestem znerwicowany, musiałem walnąć morfinę dożylnie i piję wódkę.