Skocz do zawartości
Nerwica.com

siemano12

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez siemano12

  1. Ostatnio męczą mnie strasznie natretne myśli, z najgordzych chwil mojego życia, największych głupot jakie zrobiłam i których żaluje..nie moge tego zatrzymać, poprostu cały czas mam te widoki przed oczami. Jak sobie radzicie z natrętnymi myślami?
  2. hmm, najlepiej byłoby się zgłosić do psychologa, psychiatry. Możliwe że masz nerwice natręctw jeżeli wmawiasz sobie coś nieprawdziwego..
  3. hmm, nie sądze żeby aż do tego stopnia mogło dojść, czytając forum okazuje się, że mam to od dobrych 7 lat jak nie więcej. Jakoś mi nic się nie powiększa, może myśli są czasem straszniejsze. Należało by spytać psychiatre, może poszperać w internecie?
  4. OOO, chyba na Krakowiaka trafiłam. Domyśliłam się, bo coś o Warszaffce dużo mówi hahaha, to z remontem nie trafiłam, wiadomo płci pięknej co innego sprawia przyjemność, niż płci brzydkiej Hm, to zapewne żyjesz imprezami kolego, jak w akademiku mieszkasz, więc ciesz się młodością i nie pozwól się "dupcyć", jak to mówią krakusy życiu! Będziesz miał jeszcze czas zamartwianie się na starość, a miłość, powracając do tematu znajdzie się szybko, masz duuużo czasu :)
  5. tynka92, nie przeszkadza mi ta "dolegliwość" żyłam w nieświadomości przez tyle lat więc chyba nawet już za późno :) Chciałam tylko się upewnić czy to moje chore myśli czy naprawde mam nerwice hehe. Dzieki
  6. Czytając forum, zastanawiam się czy nie mam takich objawów Nie wiem czy to sobie wmawiam czy co, ale Wy się znacie lepiej, i mam nadzieje że mi doradzicie A więc odkąd pamiętam, mam jakiś "schizy". Gdy byłam mała(teraz tez)wydawało mi się, że w mojej głowie siedzi ludek który mówi mi co mam robić. Nadal borykam się z nim, np. przychodzą mi jakieś dziwne myśli: "Jak nie przejdziesz przez te słupki jeszcze raz to coś Ci się stanie" albo, "Jak nie przełączysz na ten kanał to coś Ci się stanie" Takie głupoty Albo siedząc przy komputerze mam wrażenie,że ktoś za mną stoi i co chwile się odwracam. Wiele jeszcze bym mogła podać przykładów. Muszę coś sprawdzić kilka razy, np zamknięte drzwi, godzinę, chociaż wiem że przed chwilą to robiłam i wszystko jest w porządku. Moim problemem też są myśli typu wyobrażeń co stanie się za chwile (nie wiem jak to opisać), czyli wyobrażam sobie np jak leży mój tata to że wstaje i mu wyrywam pilot haha Czasem mnie to bawi, a czasem jest to uciążliwe. Nie mogę spać w nocy bo nachodzi mnie tysiące myśli, mam wrażenie że ktoś mnie obserwuje, że jak otworze oczy wyskoczy mi jakaś straszna twarz.Odkąd pamiętam zawsze takie coś miałam, więc zdążyłam przywyknąć. Czy to nerwica natręctw? Jak myślicie? :)
  7. In_love_and_death, na pewno się nadajesz, gwarantuje Ci :) Miłość pozwala nam uciec od szarej rzeczywistości, przemieniając najzwyklejsze chwile w te najpiękniejsze. Nie możesz sobie wmawiać że miłość nie jest dla Ciebie. Rozumiem,że od dzieciństwa zależy przyszłość, ale staraj się zapomnieć o tych złych chwilach a wspominać te dobre. Wiem że to trudne, ale dasz rade. Może czas na jakieś zmiany w życiu? Pomyśl co mógłbyś zmienić, może jakiś remont mieszkania, zmiana stylu, nie wiem. Życie jest piękne, ale przez tą głupią,szarą zime trudno to dostrzec. Co do naszych podobnych problemów, ulżyło mi gdy wyszłam wkońcu na dwór, mimo brzydkiej pogody. Nabawiłam się przy tym zapalenia oskrzeli, ale "depresja" tak jakby zniknęła :) Wierzę w Ciebie i trzymam kciuki
  8. In_love_and_death, czytając to co piszesz, widzę siebie kiedyś. Miałam takie same problemy, ale byłam winna sama sobie. Może przez to doszły inne fobie, dolegliwości? nie wiem. Ale sobie z tym poradziłam. Radzę Ci wyjść do ludzi, spotykać się z przyjaciółmi, odnawiać stare znajomości. Bardzo mi to pomogło, dzięki temu może poznasz też miłość..Przestałeś wierzyć w Boga? Może życie to tylko próba, taki egzamin. Musisz go zdać, nie możesz tak poprostu olać. Pomyśl co jest przyczyną Twoich problemów, dlaczego tak się czujesz? Ja kiedyś też nienawidziłam ludzi, czułam się samotna, miałam wrażenie że nikt mnie nie rozumie. Rozumiem co czujesz. Zaopiekuj się babcią, ale nie zapominaj o sobie. Miłość? Na Twoją też przyjdzie czas, możesz pomóc losowi :) Może jakiś portal randkowy? Wierzę,że dasz sobie rade
  9. siemano12

    Przygnębienie

    In_love_and_death, masz rację, opowiedziałam o wszystkim mojej przyjaciółce, powiedziałam co mnie trapi i jak się czuję. Musze powiedzieć, że zrobiło mi się dużo lżej, od razu poprawił mi się humor :) Napewno skorzystam z Twojej rady, spróbuję naprawdę poznać siebie i swoją psychikę. To nie pierwszy w moim życiu, jak odczuwam takie przygnębienie, ale kiedyś potrafiłam sobie z tym poradzić. :))
  10. siemano12

    Przygnębienie

    uspiony, dobrze ale pieniadze nie sa najwazniejsze, liczy sie chyba zdrowie, prawda?
  11. siemano12

    Przygnębienie

    uspiony, Może i masz racje..ale nie każdy duchowny ma takie podejście do sprawy jak myslisz.Jesli mam psychologa w rodzinie to nie mam nic do stracenia, jedynie moge zyskac. zobaczymy jak to będzie..
  12. siemano12

    Przygnębienie

    hmm, dlaczego? [Dodane po edycji:] uspiony, może i masz troche racji, ale nie wszyscy. sa rzeczy ktorych nie powiedzialabym duchownemu. oni sie zajmuja raczej religia a o psychologi itp raczej duzej wiedzy nie posiadają.
  13. siemano12

    Przygnębienie

    dzieki za rade :) ale właśnie sobie przypomniałam że mam też w rodzinie psychologa, wiec może przy najbliższym spotkaniu rodzinnym porozmawiam z nim.. dzięki za wszystko, taki niby oczywiste czynności,rady a mogą pomóc a już miałam się faszerować lekami..
  14. siemano12

    Przygnębienie

    nie jestem pelnoletnia mam 16 lat. jeśli chodzi o terapie to nie jestem pewna czy to miałoby sens, wrzucanie moze pieniędzy w bloto? moze nic mi nie jest, to chwilowe przygnębienie..Jeśli chodzi o sprawy z rodziną, chodzi o to że nie mogę się z nimi ostatnio dogadac. Ale jeśli nie będzie innego wyjścia niestety będę musiała im powiedzieć.
  15. siemano12

    Przygnębienie

    Witam. Od jakieogoś czasu stało się ze mną coś dziwnego..Nie cieszy mnie nic, płaczę dość często..mogłabym leżec calymi dniami na lozku i nie robic nic.. nie chce mi sie nawet spotykac z przyjaciolmi ktorych powoli trace..Nawet nie pamietam kiedy się to zaczeło. Potrafie godzinami patrzec sie w telewizje, bez emocji..mysle ze zycie stracilo sens. Czasem mialam nawet mysli zeby z tym skonczyc, ale wtedy przychodzily mi mysli ze nie warto, ze nie moglabym tego zrobic..Myślałam zeby zacząc brac jakies leki na depresje, jak myslicie pomoglyby mi? Psycholog odpada, nie chcialabym zeby o tym dowiedziala sie rodzina..proszę o pomoc
×