Skocz do zawartości
Nerwica.com

klaudia_210602

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia klaudia_210602

  1. Wiesz co, miałam podobny problem jak Ty. Ja uczyłam się w liceum, nie byłam najlepszą uczennicą, w liceum nabawiłam się takich kompleksów, że aż mi siebie samej szkoda. Codziennie myślałam o sobie najgorsze rzeczy, bo starałam się mieć dobre oceny, a nic z tego nie wynikało. Każda następna zła ocena mnie bardzo zniechęcała, bo już potem nie wiedziałam po co się uczę. Przyszedł czas wybierania studiów i...dzięki mojej super szkółce, nauczycielom, którzy moją samoocenę wyzerowali, z przekonania, że jestem "debilem, tłukiem", nie złożyłam papierów na żadne studia, bo wiedziałam, że się nie dostanę. Najpierw myślałam o szkole prywatnej, a potem jednak tak się złożyło, że wybrałam szkołę policealną. Teraz już się tak tym nie przejmuję, zostało mi pół roku, skończę to, mam papierek, mam zawód i mogę zarabiać - a jeśli masz kasę i zdrowie, czym tu się martwić? Jednak przez pierwszy rok dalej byłam przygnębiona tym faktem, że wszyscy znajomi studiują, rozwijają się, a ja...jestem marną uczennicą studium. Dobrze Cię rozumiem. Ale na prawdę, nie warto przejmować się opiniami innych osób. Jesteś młody, masz dużo życia przed sobą, zawsze możesz iść na jakieś studia, dokształcać się. Nie rób tego dla kogoś, rób to dla siebie, żeby lepiej się poczuć. A nawiązując do tego, że "żadna cię nie zechce przez wykształcenie"...niby miłość nie wybiera. Ale mam ten problem też i akurat z tym nie mogę się uporać. Ale ja już postawiłam na jedną kartę, że wiem, że zawsze będę sama, bo jestem tylko fryzjerką. Po prostu już nie myślę, że ktoś mnie pokocha, jestem jakby pogodzona z tym faktem.
  2. Hej, dzięki za wasze rady. Trochę mnie podbudowały i w końcu czuję się zrozumiana, chociaż troche. Kasiątko, myślałam, żeby iść do psychologa czy psychiatry, ale kiedy wyobrażę sobie, że mam się żalić komuś obcemu i patrzeć mu w twarz i ktoś zobaczy, jaka jestem żałosna... nie umiałabym. Chociaż cały czas nad myślę, może w końcu się przekonam.
  3. Myślę nad studiami, w moim mieście jest jedna prywatna szkoła, myślałam nad pielęgniarstwem, ale nie wiem, czy w środku roku akademickiego będą otwierać ten kierunek. Na razie nie ma informacji. Boję się podjąć tego, bo boję się, że nie dam rady na studiach, a to są duże koszty. Planowałam też wyjazd do innego miasta, mam zapewniony pokój, ale nie mam gwarancji, że dostane pracę i znowu się boję. Wszystkiego w życiu się boję!!! Niedługo oszaleje. Najlepszym wyjściem dla mnie byłby staż, ale niestety urząd miasta nie ma pieniędzy! Chciałabym ze sobą skończyć wydaje mi się, że już nic w tym życiu mnie nie czeka. Mam wrażenie, że mimo że się staram, szukam pracy to wszystko w koło jest przeciwko mnie.
  4. Zupełnie nie wiem, co mam zrobić ze swoim życiem. Potrzebuję pomocy i nie wiem, do kogo się zwrócić więc muszę wygadać się tutaj. Otóż w tym roku skończę 21 lat. Przed maturą wyobraziłam sobie, że moje życie będzie wyglądać jak życie większości ludzi w tym kraju. Studia, stancja, imprezy. Miałam przenieść się do większego miasta, już wszystko było ustalone, mieszkanie wynajęte. Niestety, mój ojciec zachorował na poważną chorobę, dużo czasu wtedy spędzał w szpitalu, a matka odchodziła od zmysłów. Stwierdziła, że na studiach sobie nie poradzę, że to duży koszt, żebym lepiej wybrała jakieś studium. Więc po jej długich namowach wybrałam studium fryzjerskie, zostałam w swoim rodzinnym mieście, myślałam, że będzie łatwo znaleźć mi pracę. Niestety. Studium fryzjerskie nie jest dla mnie, w ogóle w tym się nie czuję dobrze, nie mam do tego drygu. Stałej pracy, po ukończeniu liceum, znaleźć nie mogę. Pracowałam dwa razy sezonowo, po 3 miesiące, gdzieś na czarno i czasem na produkcji, jednak tam już nie przyjmują. Od prawie 4 miesięcy siedzę w domu, a w weekendy jeżdżę do szkoły. Czuję, że się nie rozwijam i strasznie się marnuję. Ta szkoła w ogóle nie spełnia moich ambicji, to nie jest dla mnie, nie mam tej pasji co inne dziewczyny w grupie. Ogólnie postanowiłam ją skończyć, aby mieć papierek. A to jeszcze pół roku. Pracy nie mogę znaleźć, już nie wiem, co mam zrobić. Im dłużej siedzę w domu, tym bardziej dziczeję. Moim wypełniaczem czasu stał się komputer. Rodzice chyba udają, że nie widzą co się ze mną dzieje, już nic nie mówią, a dzieje się źle. Wpadam w coraz większą depresję, ponieważ mam wrażenie, że nic w moim życiu się nie udaje. Dotyczy to spraw miłosnych, zawodowych, szkoły. Rozmyślam nad tym, dołuję się i coraz bardziej objadam. Nie mam siły na płacz. Zamykam się w pokoju i siedzę przy komputerze. Chciałabym zmienić moje życie, ale zupełnie już nie wiem, co robić. Nie mam pracy, nie mam znajomych, nie mam faceta. Nic mnie już nie motywuję, ponieważ patrząc wstecz, ile rzeczy mi się w życiu nie udało, trzęsę się ze strachu, że znowu mi się nie uda. Mam też problemy z mężczyznami – boję się ich po prostu – kiedy chcę coś załatwić, a wiem, że będę musiała rozmawiać z mężczyzną, od razu się wycofuję. Mam wrażenie, że każdy facet, który na mnie patrzy i ze mną rozmawia, myśli, że jestem głupia i jakaś niedorozwinięta. W dodatku moim kompleksem stało się moje wykształcenie – kto by chciał rozmawiać ze zwykłą fryzjereczką. Ogólnie boję się tężyzn i wydaje mi się, że już na zawsze pozostanę samotna, bo żaden mnie nawet nie polubi. Coraz częściej miewam myśli samobójcze, bo naprawdę nie widzę już dla siebie przyszłości. Nic mnie już chyba w życiu nie czeka, bo gdzie niby miało mnie coś spotkać? Boje się podjąć jakiekolwiek ryzyko, by tyle w życiu odniosłam porażek, że następnych bym nie zniosła. Nie mogę już dłużej ze sobą wytrzymać i chciałabym skończyć ten marny żywot.
×