Skocz do zawartości
Nerwica.com

Routine

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Routine

  1. Zarejestrowałam się na forum, żeby napisać w temacie, który jest mi bliski~ Od kiedy pamiętam boję się wymiotowania, mam pewne podejrzenia dlaczego (ojciec zawsze reagował dość histerycznie na rzyganie w jego wykonaniu), ale z drugiej strony, nie jest ze mną już tak źle, kiedyś panikę wywoływał u mnie byle ból brzucha, teraz od paru dni jest mi co trochę bez powodu niedobrze i nawet się tym nie przejmuję. Ciekawostka jest taka, że bardziej boję się, że ktoś w bliskim otoczeniu zwymiotuje, niż ja. Może dlatego, że wierzę, że w razie czego będę mogła to powstrzymać, emetofobicy są w tym zadziwiająco dobrzy. No i strach nie towarzyszy mi codziennie, dopiero wtedy, gdy jest prawdziwe niebezpieczeństwo, że to się wydarzy. Jak ojciec (matce się to raczej nie zdarza) rzyga, to u niego jest wrzeszczenie, że umiera, u mnie płacz i histeria, jak mi jest naprawdę niedobrze to czasem też zaczynam ryczeć, ale najczęściej po prostu skupiam się na tym, żeby nie zwymiotować i na przekonywaniu siebie, że nic mi nie będzie. Może i nie boję się tego każdego dnia po kolei, ale gdyby już mi zdarzyło się zwymiotować, to obawiam się, że skończyło by się to jakimś załamaniem nerwowym, skoro już tak skutecznie udało mi się wmówić, że to nie ma prawa się zdarzyć... Niektórym faktycznie fobia przechodzi po tym, jak zwymiotują i zobaczą, że naprawdę nie ma się czego bać, ale nie wszystkim. No i musi to być naturalne, wywołane chorobą, bo czytałam wiele historii osób, które zdecydowały się (najczęściej po konsultacji z psychiatrą) wywołać u siebie wymioty i w niczym to nie pomagało. Nie wiem czy to nie będzie postrzegane jako reklama, ale jeśli ktoś zna angielski, to w internecie istnieje forum dla emetofobików, pierwszy wynik w Google po wpisaniu "gutreaction". Co ciekawe korzystają z niego głównie kobiety... [Dodane po edycji:] Wybaczcie mi double posta, jakbym tylko zedytowała to nikt nie zwróciłby na to uwagi... Powyższy post napisałam widocznie w złą godzinę - dzisiaj w nocy zdarzyło mi się rzygnąć 3 razy, cudowny prezent świąteczny, nie ma co. Chyba jeszcze w życiu się tak nie bałam. A przynajmniej mam nadzieję, bo nie pamiętam. Teraz mi lepiej, ale oczywiście panicznie boje się, że to znowu się zdarzy, takie oczekiwanie na niewiadomoco jest najgorsze.
×