Witam :)
Chciałam odszukać podobny problem na forum, ale myśle, że każdy przypadek jest inny... a mój to już napewno jest inny i dla niektórych dziwny.
Mam 22 lata, kończe studia, mam cudownego chłopaka, rodzine.. Czuję się atrakcyjna i lubiana.. no ale...
Na sytuacje stresowe reaguje dolegliwościami żołądkowymi.. tzn mdłości, wymioty, nie mogę jeść
Tylko, że ja nie mam powodów by się denerwować i stresować !
Ostatnio pojechaliśmy z chłopakiem na narty - bardzo się cieszyłam, wręcz namawiałam go wcześniej żebyśmy jechali..
Umówiliśmy się na 9 rano... obudziłam się o 6, było mi niedobrze, wymiotowałam i cała się trzęsłam.. o śniadaniu nie było mowy... przeszło mi jak już go zobaczyłam...
Co do egzaminów na studiach owszem stresuje się, ale nie ta bardzo jak zwykłym życiem !
W przyszłości chciałabym wyjść za mąż, założyć rodzinę.. ale jak myśle o dniu ślubu, że będzie cała rodzina, wszyscy będą się na mnie patrzeć, mówić o mnie to jestem przerażona ! chyba schudne 20 kg
Ogólnie przez znajomych jestem uznawana za osobę twardą.. przebojową... i perfekcjonistkę...
Nawet chłopak mówi, że zawsze wszystko muszę mięc idealnie... że się wszystkim przejmuje... opinią innych.. tym, czy mi się coś uda...
Jadąc na wyżej wspomniane narty oczywiście całą drogę mu ględziłam,że pewnie się zabije/połamie itp
Od kilku dni biore persen.. bo budzę się rano strasznie niespokojna i nie mogę dalej spać...
Stresuje się chyba tym, że jedziemy na wypad ze znajomymi... czy wszystko będzie ok ze mną.. czy będę się dobrze czuła... Stresuję się sylwestrem... Czy nie będe żygać po alkoholu...
PARANOJA, już nie wiem czasami co mam ze sobą zrobić...
Biorę też magnez i chyba podświadomie czuję że on mi pomaga..
Nie mogę zrozumieć skąd to wszytsko się wzieło? Miałam normalne dzieciństwo, wszystko układało i układa się wręcz idealnie...
Zastanawiam się nad wizytą u psychologa, chociaż niechętnie... chciałabym jakoś sama sobie pomóc, chciałabym sobie poradzić ze samą sobą i cieszyć się tym co mam...