Witam. Zapisałam się na Waszym Forum, ponieważ od jakiegoś czasu( myślę że to trwa od kilku lat, a nasiliło się w ciągu ostatniego roku) czuję, że coś jest nie tak.
Mój problem nazywam "przesadną czujnością". Ogólnie jestem osobą stonowaną, typem obserwatora i introwertykiem, który stroni od większych skupisk ludzkich. Mam kilkoro sprawdzonych przyjaciół i dobrze mi z tym. Cenię sobie swoją przestrzeń i rzadko pozwalam przypadkowym ludziom na jej naruszenie. Od jakiegoś czasu dzieje się coś dziwnego ze mną... Rozmawiając z kimś lub będąc obok, zbyt wyraziście reaguję na bodźce zewnętrzne. Wystarczy, że mój rozmówca( w sumie zawsze chodzi o mężczyznę) podniesie głos, zrobi ruch dłonią czy kichnie, a ja spinam się, odsuwam lub po prostu "cała sztywnieję", jakbym chciała się przygotować na nieprzewidziany atak. To są ułamki sekund, a jednak rozmówca to zauważa... Ludzie, których poznaję w szkole czy pracy, zauważają moją- jak to nazywają- "strachliwość" po naprawdę krótkim czasie( niektórych nawet to bawi i co chwila prowokują moją "czujność") Dlatego to mnie niepokoi; nie jestem strachliwa, nie miałam problemów z przemocą w dzieciństwie i nie mam innych problemów psychicznych typu fobie czy stany lękowe. Jakieś pomysły co do diagnozy?