Witam, was szanowni forumowicze.
Mam 19 lat i zdecydowałem się zasięgnąć Waszej rady zanim wybiorę się do poradni.
Mój problem polega na tym że "wybranka życia" zwyczajnie przestaje mi się "podobać" po tym jak poczuje że już ją zdobyłem.
Oczywiście ktoś z Was może powiedzieć że hormony buzują w tym wieku i żebym wracał na podwórko, sam też tak myślałem do niedawna.
Jednak sytuacja powtórzyła się już 3-krotnie. Oczywiście wszystko najpierw przebiegało jak zawsze. Dziewczyna wpadała mi w oko, zapoznawałem się z nią. Następnie przychodził moment tzw "zauroczenia" była ona najpiękniejsza (bo jeszcze poza zasięgiem ) Kiedy wszystko było jak mogłoby się wydawać w idealnej sytuacji, tzn dziewczyna rozkochana - coś w mojej głowie się przestawiało. Fakt że była ona już dla mnie "dostępna" czy zdobyta" sprawiał że przestawała mi się ona podobać i zaczynałem szukać innej wybranki.
Ostatnia dziewczyna z wyrzutem powiedziała że zachowałem się jak zwierze które zabija ofiarę dla zabawy i porzuca.
Coś w tym jest bo tak też się czuje, boję sie wchodzić w kolejne związki gdyż zawsze kończy się to zranioną kobietą,która na początku wydawała mi się być tą jedyną i idealną.
Proszę o wasze opinie, oraz dodaje że za każdym razem były to kobiet o ponadprzeciętnej urodzie które podobały się wielu mężczyznom, także nie rozumiem dlaczego wyczajnie przestawały mi się one "podobać"
z góry dziękuję za porady...