Ja mam bardzo podobnie... Jestem teraz w pierwszej klasie technikum. Mam stwierdzoną depresję. Mój problem ze szkołą pojawił się w pierwszej klasie gimnazjum, miałam egzaminy klasyfikacyjne i jakoś udało mi się zdać. Później było już ok. Problem pojawił się znowu w trzeciej klasie. Nie chodziłam prawie miesiąc, w końcu szkoła wywarła na rodzicach, żeby coś z tym zrobili. Trafiłam do psychiatry, a potem do szpitala psychiatrycznego (tam stwierdzono depresję). Nie uważam, żeby pobyt tam mi pomógł, co najwyżej ludzie i leki, dzięki którym zaliczyłam szkołę. Po wyjściu miałam mieć terapię, ale rodzicom coś niezbyt chciało się za tym latać. Teraz 4 miesiące po wyjściu ze szpitala znów pojawiła się depresja. Nie mam na nic ochoty, w szkole nie byłam już dwa tygodnie, siedzę całe dnie w domu i albo śpię, albo siedzę przed kompem. Pojawiły się myśli samobójcze, nawet próbowałam się zabić, niestety się nie udało. Rodzice wysłali mnie do psychiatry, a on stwierdził, że mam iść do szpitala, ale ja już nie chcę. Pobyt tam nic mi nie da, ale z drugiej strony nie mam już siły i boję się, że tym razem nie uda mi się zdać, a niestety w technikum jest trudniej, nawet jak pójdę do psychiatryka, to tam przecież nie zaliczę przedmiotów zawodowych... Ech...
Ale się rozpisałam... ;P Chyba musiałam się wygadać... Nawet w sumie nie wiem czy napisałam w dobrym temacie...