Od kliku lat zachowuję się dziwnie,wręcz idiotycznie.Potrafię 15 minut układać w odpowiedni sposób bluzkę albo obudzić się w nocy i sprawdzić czy moja mama oddycha,jeżeli tego nie zrobię to już nie zasnę.Czasami rozmawiając z kimś nasuwa mi się w myślach jakieś pytanie i nie chcę tej osoby o to pytać bo np. wiem że w niczym mi to nie pomoże,ale czuję taki przymus że muszę zapytać,bo np. wyobrażam sobie że jeżeli tej osoby nie zapytam to może jej się coś stać.Prawie wszystkie czynności robię według jakiegoś schematu nawet zamykam okno czy włączam telewizor.Patrząc na zegarek wierzę że określone liczby przynoszą mi pecha i czekam aż będzie właściwa liczba.Wystarczy że ktoś powie mi coś przykrego np.skomentuje moje buty,będę przez cały dzień to analizować po prostu będzie mnie dręczyć ta myśl,nie umiem sobie tak po prostu tego 'olać'.Wszystkim się denerwuję,nawet gdy np.chcę coś kupić w sklepie i muszę się o to zapytać ekspedientki,nie umiem tak po prostu wejść spontanicznie do sklepu i o to zapytać,muszę pierw w myślach kilka razy to ułożyć i przewidzieć wszystkie możliwe sytuacje,wiem to chore.Oprócz tego wszystko w domu musi być poukładane na odpowiednim miejsce,bo przecież może to przynieść pecha i coś się stanie.Codziennie dręczą mnie różne myśli najgorsze to o śmierci np.moich bliskich,wtedy zawsze gdy nie chcę wykonać jakiejś czynności bo po prostu mówię sobie 'dość' to przypominają mi się te myśli i wyobrażam sobie że tak się pewnie stanie gdy tej jakiejś czynności nie wykonam.Oprócz tego mam jeszcze napady takiego jakby 'szału' krzyczę i rzucam wszystkim co mam pod ręką.Coraz ciężej mi z tym jest,zdaję sobie sprawę z tego że to nie jest normalne ale mimo to nie mogę przestać.Zastanawiam się nad wizytą u lekarza,na początek powinnam wybrać się do psychologa czy raczej psychiatry? Czy to nerwica natręctw a może coś innego?