Skocz do zawartości
Nerwica.com

toporzec

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia toporzec

  1. napisałaś, ze ze studiów zrezygnowałaś przez chorobę ojca. Teraz jak rozumiem jest już zdrowy, nie mogłabyś pójść na studia teraz?
  2. co do przerabiania z podręcznika, to z to niestety nie przejdzie, bo z tego co się orientuje to w zasadzie zadnego nie uzywaja- uzywaja roznych tekstow kserowanych ktore im prowadzacy przynosi. "Zazwyczaj w podręcznikach masz polecenia w stylu 'Wyraź swoją opinię o sensowności wprowadzania mundurków szkolnych' i wtedy najpierw niech się zastanowi po polsku, potem niech skleci kilka zdań (albo przetłumaczy te, które powiedziała po polsku)," właśnie właśnie, to też jest ważny temat o którym nie napisałem. Duży problem jest w tym, że Ona nie potrafi wymyślać takich rzeczy. Przykładowo, prowadzący każe Jej opisać coś, a Ona nie potrafi odpowiedzieć, bo nie potrafi nic sensownego wymyślić nawet po polsku. Podała mi taki przykład, że nie wiedziała kompletnie co odpowiedzieć na pytanie "co to jest cud". Próbowalem Jej doradzić, zeby odpowiadała cokolwiek, choćby największą głupotę, ale Jej nic takiego po prostu nie przychodzi do głowy, a już kiedy jest na zajeciach, to przypuszczam że się dodatkowo stresuje i przez to też ma pustkę w głowie.
  3. wyjazdy niestety nie wchodzą w grę póki co, siedzimy w kraju:) Na uczelni angielski będzie miała jeszcze do czerwca, i trzeba zrobić coś żeby się właśnie nie bała tego że się wygłupi, że nawet jeśli nie będzie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, to nic się nie stanie, bo to nic strasznego. Myślę, że rację masz pisząc, ze gdyby się przekonała że wcale nie jest taka "głupia" z tego, wtedy przestałaby się tak bać. Tylko że równocześnie szukam jakiegoś "doraźnego" rozwiązania, które by pozwoliło Jej bez takiego stresu iść na ten angielski
  4. Witam Chciałem opisać przypadłość niedotyczącą mnie, ale bliskiej mi osoby. Sytuacja jest taka: Ona jest studentką. Nie ma problemów z nauką ani towarzystwem w grupie. Jest inteligentną osobą, radzi sobie bardzo dobrze. Problem zaczyna się na angielskim (nie jest na studiach językowych, jest to bardzo poboczny przedmiot). Uważa, że nic nie umie z tego języka (co nie jest do końca prawdą- nie lubi go, nie jest najlepsza w tej dziedzinie, ale też z tego co wiem conieco potrafi powiedzieć. Zwłaszcza ze na ich kierunku nie było podziału na poziom, w skutek czego jest w jednej grupie m.in. z osobami, które się wgl nie uczyły nigdy tego języka.) Ich prowadzący nie jest jakiś straszny- nie "udupia" jeśli ktoś czegoś nie umie, nie krzyczy na nich, z tego co zrozumiałem, w sumie w porządku gość. Jej problem polega na tym, że panicznie boi się, że kiedy o coś Ją zapyta, nie będzie umiała odpowiedzieć, "wygłupi" się i ogólnie będzie Jej wstyd. Określiła to mniej więcej tak, że "ma ochotę uciec i sie gdzieś schować". I siedzi to w Niej naprawdę mocno, bo nawet tylko opowiadając mi o tym, leciały Jej łzy. Ogólnie z tego co zauważyłem, ma ogromną awersję do tego języka. Boi sie wygłupienia, pomimo tego ze wiele osób umie mniej i też nie potrafią często odpowiedzieć kiedy prowadzący o cos ich pyta. Chciałbym Jej jakoś pomóc, próbowałem z Nią o tym porozmawiać, ale nie potrafię. Dlatego proszę o jakieś rady, bo sam nie wiem jak Jej pomóc
  5. no cóż, dzieki za odpowiedź, ale czasami już lepiej milczeć
  6. Witam. Mój problem jest chyba nietypowy- sam nigdy bym nie pomyślał, że coś takiego jest możliwe. Ale do rzeczy: problem dotyczy sytuacji sprzed ponad roku. Napiszę wprost, w skrócie: byłem z pewną kobietą, w międzyczasie utrzymując kontakt z inną znajomą. Tą znajomą traktowałem wyłącznie po koleżeńsku, nie żywiłem do niej żadnych uczuć, ale mimo próśb mojej Kobiety nie zerwałem z nią kontaktu. Doszło do tego że zacząłem Ją w tej sprawie okłamywać. W tym momencie muszę jeszcze raz podkreślić- pamiętam bardzo wyraźnie, że nie żywiłem żadnych uczuć do tej znajomej, i traktowałem ją wyłącznie jak koleżankę, nie miałem wobec niej żadnych planów. Po pewnym czasie moja Kobieta dowiedziała się o tych kłamstwach, o tym że Ją oszukiwałem, dostałem bardzo dużego "kopa w dupę", bardzo mocno się to też na mnie odbiło. Ale, do rzeczy: otóż ostatnio dostałem do ręki dowody, z których jasno wynika, że moje relacje z tą znajomą były zupełnie inne od tego, co pamiętam. I w tej chwili jestem w sytuacji której kompletnie nie rozumiem: z jednej strony mam w głowie to, co pamiętam, a z drugiej to, na co mam dowody. I jedno z drugim się kompletnie nie pokrywa. Czy ktoś spotkał się z taką podobną sytuacją? Wypowiedzcie się, bo póki co czuje się jak wariat który żyje w wyimaginowanym świecie...
×