Skocz do zawartości
Nerwica.com

aidyna1988

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia aidyna1988

  1. jakubkowa...mam podobnie...serce...ta wszechogarniająca panika,mam wrażenie,że wszystko we mnie drga, do tego automatycznie zimne ręce i nogi. nie mam niestety czasu na psychoterapie bo zyje w 3 krajach po trochu... jest ciezko.czasem sa dni dobre, a czasem jest strasznie..mam ochote poplakac sie i przytulic do kogos, ale nie ma do kogo.. i na dodatek nabawilam sie chyba problemow z sercem ...za 5 dni mam operacje we wiedniu (kamienie zolciowe), ale badania przedoperacyjne wskazaly nieprawidlowosci w pracy serca, na razie jest to podwyzszone cisnienie i tachykardia, ktora mam czesto i nawet kiedy emocje opadna ona zostaje...do tego dochodzi bol glowy... bede miala badania serca, ale boje sie narkozy....ze cos sie stanie...problemy z sercem to moja najwieksza obawa... trzymajcie za mnie kciuki 3 lutego ..... chcialabym,zeby wszystko bylo juz za mna, zeby zycie mi sie ulozylo, zebym nie byla sama i przede wszystkim zdrowa, bo ze zdrowiem mam najwiecej problemow...
  2. jestem zalamana....jestem wlasnie na wakacjach na teneryfie...do dzis bylo super, a dzis obudzilam sie z przedwczesna miesiaczka i nie wiem czy to od niej czy ze stresu ze ja dostalam mam caloy dzien do d..y.. kreci mi sie w glowie, mam wrazenie,ze zemdleje, dziwne widzenie ... jak zawsze...wzielam propranolol ale dzis o dziwo malo co dal..uspokoil serce ale nie ataki.. nie mam na nic sily...a juz bylo coraz lepiej, i bach.. nie wiem co takiego zlego zrobilam ze musze tak cierpiec przez to, aco za tym idzie cierpia na tym ludzie ktorzy sa ze mna...kto przytuli??
  3. jest po polnocy a mi klebia sie mysli w glowie, lęki, serce wali, zawroty glowy....probuje walczyc....ale w nocy jest ciezko....
  4. jasne...żadno z nas nie jest jedyne w swoich dolegliwosciach...mnie jeszcze dopada jednostronne oslabienie miesni, wczesniej neurolog podejrzewal stwardnienie rozsiane, ale rezonanse je wykluczyly...teraz musze to zbadac bo to albo bolerioza,albo wynik dyskopatii i skoliozy, albo ze stresu... jestem czasem wykonczona..mam tez cos takiego,ze jestem bardziej swiadoma bolu niz inni...inni nie czuja, a ja zawsze przy zdrowych zmyslach wszystko czuje..sama nie wiem jak dziecko urodzilam,zrobilam 2 tatuaze i przeklulam jezyk..hihi...teraz walcze z lekiem przed dentysta...bylam juz 2 razy...na fotelu prawie zemdlalam ale dalam rade, sciskalam pluszowego misia.....pomoglo... ;-) jak chcesz pisz...razem razniej...jak jestem orzy komputerze id opada mnie atak, czytam to forum i mija bo..bo wiem,ze to moja glowa...jestem osoba strasznie silna psychicznie i ciezko mnie zalamac, ale stresy zaczely o sobie dawac wiec znac w taki sposob....musimy zyc dalej, zamkniecie sie na ludzi, na otoczenie, to nie poprawi sytuacji, rowniez siedzenie w domu...tak wpadniemy tylko w dlugi ...czasem trzeba sie przemoc i sprobowac powalczyc... ja tez walcze... nie jest latwo...bywajaj dni lepsze i gorsze, dni zalamania i placzu i dni pogody, dni samotne i dni saotne inaczej, ale kazdego dnia staram sie sobie mowic,ze mam dla kogo zyc, mam synka, kazde z was na pewno ma kogos, dla kogo wart, brata, siostre, mame, tate, przyjaciolke, chlopaka...a jesli nie to racze kupic sobie zwierzatko, pochlania nas czas, zajmuje mysli, jestesmy za nie odpowiedzialni, wiec i rodzi sie cel...
  5. Dobrym sposobem w czasie ataku jest po prostu zadzwonic do kogod, kto wie o co chodzi lub kto tez to przezywa...osoba, ktora powie ci,ze masz sie spokoic, ze wszystko bedzie dobrze, ze to tylko nerwica i nic ci sie nie stanie..ja kiedys ,yslalam,ze moja mama udaje jak mowila o takich przypadlosciach,teraz sama to mam. mieszkam za granica, duzo jezdze, sporo stresu, sama, nieszczesliwa, dziecko w polsce. i jak mam atak dzwonie wlasnie do mamy. mnusze po prostu to uslyszec,ze to tylko stres i lek... spiewam sobie rytmiczne piosenki, licze...musisz skupiac sie na czyms innym....jest ciezko,ale warto sprobowac...
  6. Zamoerzam sie z pojsciem...jak pisalam nawrot mam od 3 miesiecy dopiero i myslalam,ze poradze sobie z tym jak ostatnio..ale jest okropnie.. na dodatek mieszkam za granica i nie bywam zbyt czesto w polsce a tu tpo nie to samo rozmawiac z psychologiem nie do konca rozumiejac wszystko...wybiore sie w najblizszym czasie.b o widze ze jakos rebrac sie do kupy nie moge..... musze tez zorganizowac sobie jakis urlop, gdzies na sloncu...odpoczac od problemow...
  7. pisze tu pierwszy raz. forum znalazlam niedawno ale z nerwica lekowa walcze od 5 lat. z przerwami. zaczelo sie 5 lat temu atakami uczucia omdlenia i kolatania serca, nie obylo sie bez pogotowia. bralam propranolol 10. po jakims czasie leki ustaly i ataki miewalam sporadycznie. niestety tego lata zostawila mnie moja wielka milosc, po tygodniu rozpaczy trafilam do szpitala z pulsem 157 na minute. mieszkam za granica wiec moj lek wzmaga niestety samotnosc. od tego czase ciagle czuje stres. ataki sa roznie nasilone.czesto miewam zawroty glowy (mialam nawet i rezonans magnetyczny-zero przyczyny), uczucie, jakbym miala zemdlec. kolatanie serca. dusznosci. wszystko sie we mnie trzesie. nie moge uspokoic mysli. czuje,ze umre. miewam bezsenne noce 9tylko w silonych kilkudniowych atakach jak dzis). plakac mi sie chce. wiem,ze musze w koncu znalezc czas i isc do psychologa. ale coz on mi pomoze, skoro ja nie chce tego przechodzic sama, a nie ma nikogo, kto by mnie wsparl, chce sie przytulic i wyplakac, a nie ma nikogo. czasem mama telenicznie mnie wesprze. ale to nie to samo. plakac mi sie chce. miewam tez uczucie spadania jak leze w lozku, wiem,ze to nie lekka nerwica, to zaawansowana, wypielegnowana nerwica lekowo-wegetatywna. do tego mam depresje. nie moge sobie pozwolic na niewychodzenie w domu i chociaz zwykle zakupy sa bitwa to musze to robic. takie zycie. ataki miewam tez w domu. te leki... ale kiedy czytam to,co piszecie..wiem,ze nie jestem jedyna...nwlasnie siedze i probuje opanowac atak...jest trudno...wzrok jakis inny, lek, suchosc w ustach...niestety ostatnio mialam straszny stres....boje sie,ze kiedys cos mi sie stanie....chyba kupie sobie misia ktorego bed eprzytulac w momencie atakow.....ale mis nie odwzajemni....wazne,aby moec kogos w tym ciezkim czasie, kto wesprze...ja jestem sama wiec sama nie wiem....alez sie rozpisalam..hehe...ale o tym wlasnie teraz mysle....jeste, z wami
×