Witam!. Mam 31 lat , w styczniu tego roku urodziłam córkę. Jak byłam w 7 miesiącu ciąży dopadły mnie lęki i strach( przeczytałam o depresji poporodowej- bałam się, że może mnie to spotkać). Jakoś sobie radziłam, piłam melisę , czytałam romansidła. Jednak jednej myśli nie potrafiłam i nie potrafię powstrzymać jest to strach przed schizofrenią. Boję się, ze mogę zachorować albo moje dziecko. Mój starszy brat (47lat), zachorował i jego córka również ( wcześniej eksperymentowała dość ostro z narkotykami). Teraz jestem na rocznym urlopie wychowawczym i nie mam dużego kontaktu z ludźmi. Mam dwie koleżanki, ale nie spotykam się z nimi często. Męzowi nie mogę powiedzieć o moich lękach, ponieważ sam leczył się na nerwicę, poza tym mnie nie rozumie –jak mogę sobie „ wkręcać” takie rzeczy. Bardzo się wystraszyłam, żeby mnie lub dziecko to może spotkać. Dzień zaczynam od Walidolu, aby uspokoić umysł i rozluźnić gardło( brak apetytu) oraz melisy, później jest różnie są momenty kiedy te myśli uobecniają się- wtedy staram się wytłumaczyć, ze nic mi nie grozi. jestem tym wszystkim wykończona. Zdarza się, że wytężam słuch czy słyszę jakieś glosy – nie słyszę. Przeraża mnie myśl, że zwariuję i zostanę zamknięta w szpitalu Staram się jakoś zająć, ale każdy dzień wygląda tak samo. Próbuje myśleć optymistycznie i przyciągać dobre myśli, ale to jest cholernie trudne. Przeczytałam, że aby pokonać lęki trzeba o nich powiedzieć dlatego napisałam na forum, bo nie mam z kim tego podzielić. Do psychiatry nie pójdę bo w moim miasteczku jest jeden( wszystkim przypisuje Relanium), poza tym nie mam z kim zostawić dziecka, a wiem że gdybym powiedziała mężowi – to już uważałby mnie za nienormalną. Modlę się, żeby mnie te myśli opuściły.