Witam. Chcialabym przedstawic wam moja historie i mam nadzieje ze dostane od was jakies wsparcie albo rade...
Nie pamietam dokladnie kiedy zaczelam sie bac. A boje sie naprawde wielu rzeczy. Takich jak: duchy, smierc, szatan, horrory, nawet czytanie o czyms strasznym wywoluje u mnie lęk, widok kogos zmarlego, pajakow, ze ktos mnie dotknie w nocy za ramie, mam wrazenie ze czasami ktos sie na mnie patrzy, szmerów, zrzytow, odglosów i wszytskiego czego nie potrafie zidentyfikowac. Najbardziej boje sie w nocy. Dlatego nie sypiam prawie wcale... Najgorsze jest to ze jestem w ciazy i powinnam sie wysypiac i mniej stresowac. Ale nie potrafie! Zasypiam dopiero ok. 4-5 nad ranem kiedy juz poprostu nie mam sily siedziec z otwartymi oczami. Chcialabym zasypiac normalnie ale za bardzo sie boje. Moje lozko nie kojarzy mi sie z wypoczynkiem, relaksem, kojarzy mi sie ze strachem dlatego tak bardzo nie lubie siedziec w lozku. Nie sypiam sama. Spie z mezem ale nawet to nie pomaga i dalej sie boje. Zastanawiam sie skad mogly sie wziasc te lęki, gdzie jest ich poczatek.... sama dokladnie nie wiem ale z tego co pamietam jak jeszcze mieszkalam z rodzicami to mialam duzy pokoj z oknem wychodzacym na schody ( czyli w mojej glowie co noc rodzil sie lęk ze ktos mi zapuka do okna albo bedzie probowal sie wlamac). Mieszkalam w duzym domu na przedmiesciach. Nienawidzilam mojej ulicy. Byla najdalej oddalona od głównej i dookola byl las i ciemnosc wszedzie wieczorami. Nienawidzilam wracac sama do domu wiec po zmorku przestalam wogole wychodzic z domu. Najbardziej stresowalo mnie to ze moj sasiad ma 2 naprawde agresywne psy ktore sa gotowe rozszarpac cie na kawalki kiedy tylko beda miec na to okazje...moja znajoma mowila mi ze raz widziala jak te psy biegaly sobie po ulicy bo brama byla otwarta w nocy. Ja nigdy na szczescie nie natknelam sie na otwarta brame kiedy te psy byly na zewnatrz. Najgorsze jest to ze ten sasiad ma codziennie otwarta brame bo w jego domu jest jakas tam mala fabryka. Ale te psy w dzien sa zamkniete...no i za kazdym razem kiedy ja mialam ochote gdzies isc to niestety musialam przechodzic kolo jego domu i w duchu sie modlilam zeby te psy byly zamkniete...no coz zawsze byly ale strach mnie ogarnial za kazdym razem. Wiec znowu ograniczalam sie i nie wychodzilam z domu. Dla mnie nawet wyrzucanie glupich smieci w nocy sprawialo ze bala sie ze zaraz cos mnie zaatakuje, zabije, zagryzie no istna masakra. Nie lubilam mojego pokoju i nie lubilam tego ze moj dom jest duzy. Czasami sobie mysle ze moze to jest zrodlem mojego lęku ale juz sama nie wiem. Bylam u psychiatry, psychologa jakies 3 lata temu. Wtedy cierpialam na fobie spoleczna, wiec przejazd autobusem byl dla mnie koszmarem. dostalam jakies leki ale stwierdzilam ze nie bede ich brac bo sama sobie potrafie poradzic z tym autobusem, no i jakos w miare sobie z tym poradzilam. Z psychologiem tez nie wyszlo. Powiedzialam jej czego sie boje i z czym mam problem a ona nic tylko mnie sluchala i nic nawet nie doradzila. Wtedy mialam ta fobie spoleczna i tak jakos wyszlo ze pare tygodni pozniej mialam sama leciec za granice i razem z psychologiem stwierdzilismy ze moze to mi pomoze z ta fobia... pomoglo. Mieszkam teraz za granica i wiele lekow zniknelo jesli chodzi o kontakt z otoczeniem. Niestety strach przed tymi duchami itp. sie nasilil. Nie potrafie sobie z tym poradzic juz mam poprostu dosyc!!! chcialabym isc do psychologa no ale tu po polsku sie nie dogadam. Co prawda znam dobrze angielski ale sama nie wiem czy wszytsko dokladnie zrozumiem jak zacznie mi klepac terminami psychologicznymi... i to jest w sumie jedyna bariera przed wybraniem sie tam...chcialabym zyc normalnie. Ja sie boje nawet wyjsc z domu sama bo mam wrazenie ze zaraz cos mi sie stanie, upadne zemdleje, w dodatku ta ciaza teraz mnie dobija bo sie nasluchalam o tych omdleniach i zlym samopoczuciu. Nakrecam sie non stop na jakies niepozytywne sytuacje. Moze ktos z was byl juz na psychoterapii i zna jakies opcje zeby sobie radzic ze strachem? ja wiem ze nic innego nie pomoze jak wizyta u psychologa ale narazie mam to tylko w planach. Chce odzyskac moje zycie, moje szczescie... przestalam byc soba, a kiedys bylam naprawde towarzyska osoba. tesknie za ludzmi, tesknie za zyciem... chcialabym cos w zyciu osiagnac, mam wiele planow, wiele ambicji ale niestety nic nie moge zrealizowac bo za bardzo sie boje cos sama zrobic. pomozcie mi cos z tym zrobic, jakis maly kroczek do tego zebym poczula sie znowu soba