Skocz do zawartości
Nerwica.com

gregor1980

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia gregor1980

  1. Wspolczuje rowniez Tobie lidzia8704 i wszystkim ktorzy zmagaja sie z tym paskudztwem. Z ta paskudna i przekleta choroba...bo dla mnie to jest choroba i nie uwierze ze choroba duszy(niech znikna te przeklete objawy a z reszta juz sobie dam rade jak daja wszyscy ktorzy nie choruja a nie w takich opalach juz bylem jestem tez DDA). Zawsze denerwowalo mnie bagatelizowanie tego problemu "spokojnie to tylko nerwica"-ten kto wymyslil to haslo nigdy nie doswiadczyl naprawde napadu paniki i nie ma pojecia wogole o czym mowi. W skutek tej "tylko nerwicy" obecnie nie pracuje, nie jestem nawet zarejestrowany w urzedzie pracy, nie mam nawet swiadczen zdrowotnych i zadnych srodkow do zycia i nie dlatego ze mi sie nie chce nie dlatego ze jestem leniem tylko dlatego ze wszystkim trudno jest zrozumiec ze dla kogos mega problemem jest nawet posiedziec na lawce w miescie pol godziny a co dopiero byc w pracy 8 h - no ale inni maja gorzej-powaznie??Mysle ze ja mam jeszcze gorzej bo cierpie fizycznie i psychicznie ogromnie i pewnie podobnie ale nie umieram choc juz naprawde wolalbym zejsc i niech ten koszmar sie skonczy.Mysle ze gorzej juz byc nie moze!!. A tak siedze i zatruwam zycie rodzinie ale wiecznie tak nie bedzie..No ale nic mi sie nie nalezy nic zupelnie bo przeciez jestem zdrowy!!To tylko choroba emocji ale nie choroba!! Ale wszedzie jestesmy wypychani, lekcewazeni, lekarze rozkladaja rece, hipochondryk, glupie docinki, glupie miny, brak zrozumienia, totalna olewka, chorych przybywa, zaleczonych na palcach jednej reki(mysle ze mieli wiele wiele szczescia), rozgrywaja sie ludzkie tragedie ale problemu nie ma bo przeciez to "tylko nerwica"-skoro tylko to powiedzcie co robic??Tylko sam sobie mozesz pomoc-co to za odpowiedz??totalna bezradnosc!!BEZNADZIEJA i PARANOJA!! A jak slysze jeszcze ze sobie cos wymyslamy albo nakrecamy to juz szlag mnie trafia. I nikt mi nie wmowi ze wyjazd autobusem na drugi koniec miasta jest dla mnie bardziej stresujacy niz bojka z dwojka osilkow pod blokiem- bo o ile na mysl o pierwszej sytuacj ze nagle niewiadomo skad zlapie mnie atak paniki robi mi sie slabo o tyle druga sytuacja mnie tak nie przeraza. Jak moge zatrzymac myslami walace serce skoro mozg nie steruje praca serca??Dlaczego mowi sie ze ja to nakrecam skoro ataki przydazaja mi sie nawet wtedy kiedy jestem wyluzowany i wszystko idzie po mojej mysli a w sytuacjach stresowych radze sobie znakomicie??Gdzie tu logika gdzie sens?? Brak schematu, snucie domyslow, przypuszczen to jak analiza wiersza na jezyku polskim "a moze autor mial na mysli to..". Ludzie zacznijcie cos z tym robic...bo ja to juz tych swiat raczej nie zobacze - tak wlasnie zrujnowala mi zycie ta "tylko nerwica".
  2. Nowy lek przeciw napadom panicznego lęku 2009-06-19, ostatnia aktualizacja 2009-06-18 16:25 Nagle i bez powodu łapie cię paniczny strach, chcesz uciekać, ale nie wiesz dokąd. W najnowszym tygodniku "Science" niemieccy badacze opisują nowy lek, który przerywa takie chorobliwe ataki paniki i nie ma przykrych skutków ubocznych Zaczyna się. Już to wiem, choć jeszcze nic się nie dzieje. Ale pomyślałam o tym i to wystarczy. Przechodzi mnie dreszcz i teraz myśli lecą przez głowę jak strzały. Nie jadłam dziś wiele, ale to, co stoi przede mną na talerzu, nagle zrobiło się niejadalne. Rośnie w ustach. Nawet słodycze, które w takich podbramkowych sytuacjach czasem pomagają. Jeśli chorujesz, od dawna wiesz, że teraz jest najlepszy moment na leki. Mam je przy sobie. Jak każdy chory na napadowe lęki. Łykam tabletkę i zazwyczaj szybko pomaga. Ale nie dziś. Tracę kontrolę. Oblewam się zimnym potem, ręce stają się lepkie, włosy na karku stają dęba, serce wali jak oszalałe, nerwowo łapię powietrze. Zaczynam wpadać w panikę, czuję gwałtowne mdłości. A potem przychodzi najgorsze - potworny strach, chcę uciekać, ale nie wiem dokąd. Zespół lęku napadowego - taka jest diagnoza tej choroby. Jak się szacuje, cierpi na nią od 1,5 do 3 proc. populacji. Kobiety są narażone na to schorzenie dwu-, trzykrotnie częściej niż mężczyźni. Niemieccy psychiatrzy z Ludwig--Maximilians-Universität w Monachium właśnie odkryli potencjalny nowy lek na tę chorobę. W samą porę, bo dotychczasowe środki mają sporo skutków ubocznych. Szczegóły pracy publikuje dzisiejsze "Science". Pomocy! Zaraz umrę Zespół lęku napadowego to jedna z kilku chorób związanych ze stanami lękowymi, ale niewątpliwie z najbardziej dramatycznym przebiegiem. Oprócz wymienionych wyżej objawów podczas napadu pacjenci mają poczucie ciężkiej choroby, czasem umierania. Domagają się natychmiastowego wezwania pogotowia ratunkowego. Dla nich to walka o życie. Nie wierzą, gdy lekarz im tłumaczy, że choć objawy lęku są czasem bardzo przykre, to nie można od nich umrzeć. Napady z początku trwają krótko - od kilku do kilkunastu minut, ale nieleczone pojawiają się coraz częściej, nawet kilka razy dziennie. Wkrótce chory nie myśli o niczym innym, jak tylko o tym, kiedy znowu się zacznie. Ktoś, kto nigdy nie doświadczył takiego napadu, często pyta: "Ale czego ty się w zasadzie boisz? Przecież nic złego się nie dzieje". Właśnie. Lęk w tej chorobie nie ma przyczyny, nie wiadomo, skąd się bierze i dlaczego. Zwykły strach występuje w reakcji na konkretny bodziec, np. kiedy ktoś nam grozi. Lęk napadowy to inny, dziwny rodzaj strachu: długotrwały lub powtarzający się i w pewien sposób bezsensowny. Źródeł strachu można próbować unikać, ale od lęków łatwo nie uciekniemy. Rodzą się gdzieś w naszym wnętrzu. Lekarze zaliczają do nich: zespół lęku uogólnionego i napadowego, zespół natręctw, fobie i zespół stresu pourazowego. To najczęściej występujące zaburzenia psychiczne - dotyczą prawdopodobnie ponad 20 proc. wszystkich ludzi! Lęki towarzyszą także wielu chorobom somatycznym, jak np. chorobie Alzheimera, zakłóceniom rytmu serca czy zaburzeniom funkcjonowania tarczycy. Często mijają po wyleczeniu lub zaleczeniu pierwotnej choroby. Jednak nie zawsze. Odróżnienie, czy "strachy" są wynikiem choroby ciała, umysłu, czy jednego i drugiego, jest trudne. Najczęściej pacjenci domagają się od lekarzy dogłębnego przebadania, zanim pogodzą się z tym, że ich choroba nie ma konkretnego źródła. Wielu psychiatrów uważa, że moment pogodzenia się z tą prawdą jest pierwszym krokiem do skutecznego leczenia. Napady paniki są tak charakterystyczne, że do stwierdzenia choroby wystarczy sam ich opis. Spokój czy uzależnienie? Jak się leczyć? To zależy, czy pytamy psychiatrę, czy psychologa. Niektórzy psychiatrzy sądzą, że zaburzenia lękowe wymagają leczenia farmakologicznego, nieraz przez całe życie. Z drugiej strony, część psychologów uważa, że to bzdura i każdy lęk można wyleczyć odpowiednią terapią. Najlepszy jest jak zwykle złoty środek. To, jak zareagujemy na jedno czy drugie podejście, jest sprawą bardzo indywidualną. Niektórym spotkania z psychologiem bardzo pomagają, innym - nie. Warto jednak dać sobie szansę. Zwykle jednak metody psychoterapeutyczne nie pozwalają na skuteczne opanowanie lęku napadowego. Jest on bowiem poza wszelką kontrolą chorego i - jak mówią lekarze - pacjent wtedy nie współpracuje. Sprawdzają się za to środki obniżające poziom lęku - najczęściej należące do rodzaju benzodiazepin. Benzodiazepiny mają już długą historię - wynaleziono je w latach 50. ubiegłego wieku. Miały raz na zawsze wyeliminować wszelkie zaburzenia lękowe. Niestety, choć są skuteczne w przerywaniu napadów, nie leczą choroby, działają doraźnie. Trzeba je często stale brać, a jak się okazało, mają liczne działania niepożądane. Po pierwsze, wiele osób szybko się uodparnia na niskie dawki, więc muszą sięgać po więcej i więcej. To już uzależnienie. Tak silne, że czasem pacjenci chodzą do kilku lekarzy z osobna, wymuszają od każdego te same leki, a potem zażywają je bez żadnej kontroli. Benzodiazepiny na krótką metę są bardzo pomocne, ale co zrobić, gdy lęki wymagają dłuższego leczenia? Trzeba stosować środki przeciwdepresyjne - to one tak naprawdę leczą. Pacjenci niechętnie po nie sięgają, bo przecież nie chorują na depresję. Ale wszystkie leki antydepresyjne mają mniejsze lub większe działanie przeciwlękowe. W odróżnieniu od benzodiazepin nie uzależniają, ale... nie działają od razu, a niektóre w pierwszych dniach terapii mogą nawet nasilać lęk. Na efekty leczenia trzeba czekać kilka tygodni. Dlatego naukowcy od dawna szukają alternatywy. Wydaje się, że zespół uczonych pod kierunkiem Rainera Rupprechta znalazł dobry trop. Zastrzyk i wpadasz w panikę Większość leków przeciwlękowych wpływa na produkcję w naszym mózgu substancji zwanych neuroprzekaźnikami. To one sterują też naszym nastrojem i emocjami, w tym uczuciem strachu i paniki. Uczeni od pewnego czasu testowali pewne białko (receptor) o nazwie 18 kD, przypuszczając, że jest ono "wyłącznikiem" paniki. Trzeba było tylko znaleźć cząsteczkę, która ten wyłącznik wciśnie. Wstępne doświadczenia prowadzone na szczurach dowiodły, że takim guzikiem może być białko nazwane roboczo XBD173. Po wstrzyknięciu go do krwiobiegu łączyło się ono na powierzchni komórki z wyłącznikiem lęku, co najprawdopodobniej powodowało wzrost stężenia w mózgu jednego z neuroprzekaźników - tzw. GA-BA - i w konsekwencji obniżało poziom lęku. Na szczury środek zadziałał fantastycznie. Tak przekonująco, że lekarze zdecydowali się na testy z udziałem ludzi. W badaniu udział wzięło 70 zdrowych mężczyzn, ochotników. Za pomocą odpowiednich leków wywołano u nich napad panicznego lęku. Jest to tzw. metoda CCK-4 - nazwana tak od białka, które podane w odpowiedniej dawce wywołuje u ludzi objawy paniki. Białko CCK-4 powszechnie stosuje się w badaniach nad lękiem. Podaje się je w zastrzyku, szybko rozkłada się w organizmie. Kiedy tylko u ochotników pojawiały się pierwsze objawy paniki, każdego z nich poddawano jednemu z pięciu rodzajów leczenia. Jedna grupa dostawała placebo, trzy inne - nowe białko XBD173 w trzech różnych dawkach, a ostatnia - lek należący do benzodiazepin (alprazolam). Próby były podwójnie ślepe, co oznacza, że ani pacjenci, ani lekarze nie wiedzieli, co ochotnicy dostali. Doświadczenie powtarzano przez siedem dni. Efekt był zdumiewający! Nowy środek przerywał ataki paniki bez najmniejszych objawów uzależnień i efektu ospałości. Tymczasem osoby, które zażywały alprazolam, skarżyły się na dezorientację oraz senność. Prawie 60 proc. z nich narzekało także na kłopoty ze snem, osłabienie. Były też niespodzianki. Uczeni nie spodziewali się, że już po tygodniu terapii benzodiazepinami ochotnicy będą narzekać na działania niepożądane leku. Środki te są standardowo przepisywane na okres miesiąca. Po pomyślnych testach czas na kolejne, z większą grupą osób. Ale już teraz są ogromne szanse, że zaowocują one nowym, lepszym lekiem przeciwlękowym. Źródło: Gazeta Wyborcza http://wyborcza.pl/1,75476,6733507,Nowy_lek_przeciw_napadom_panicznego_leku.html
  3. Witam-Moja Historia-Moj Lęk, Moj Koszmar-niestety nie wiejaca optymizmem zupelnie. I ja również dolaczam do grona tych przepechowców z diagnozą -zaburzenia lękowe. Dolaczam wlasciwie zeby podbic statystyki moze kiedys ktos spojrzy na to z jakiejs innej perspektywy i zacznie sie mniej bagatelizowac problem bo pechowcow przybywa z tego co zdazylem zauwazyc. Bo niestety ja juz tez po tych wszystkich przejsciach zrozumielam z czym sie borykam. Mam 30 lat i od okolo 10 lat juz trwa ten KOSZMAR. 3 krotnie bylem hospitalizowany na Oddzialach Nerwic za kazdym razem oczywiscie psychoterapia i farmakoterapia. Przez te 10 lat zaliczylem takie 4 powazniejsze nawroty nerwicy, za kazdym razem kiedy odstawilem leki po jakims czasie z reguly krotkim koszmar powracal. Bedac w trakcie terapii jeszcze pol roku temu zdecydowalem wraz z terapeutka ze leki wlasciwie nie sa mi potrzebne bo nie pomagaja mi zupelnie i to efekt placebo. Uwierzylem w to - niestety - nie potrwalo to nawet miesiac i wszystko wrocilo. Powrocilem znowu do lekow i zaczelo sie troszke klarowac a biore Paroksetyne 20 mg -Nie Uwierze ze to efekt placebo!! Z tym ze teraz zrozumialem zupelnie ze ten koszmar sie juz nigdy nie skonczy. Do tej pory 10 lat lekarze i psycholodzy zwodzili mnie ze da sie z tego wyjsc i ja tak myslalem i robilem wszystko by tak bylo. Pracowalem na terapii ile moglem, wszyscy mowili ze to nic nie daje ja wierzylem ze sie myla, nie siedzialem na tylku tylko wychodzilem staralem sie przelamywac leki wychodzic ile sie da ataki lapaly a ja je znosilem i jakos bylo ale nie bylo dobrze, cholernie daleko do dobrze i na dodatek na lekach ale jakos funkcjonowalem. Przeczytalem chyba wszystkie ksiazki na temat atakow paniki i agorafobii oraz nerwicy i staralem sie wprowadzac w zycie to co z nich wyczytalem jedna omijalem szerokim lukiem "Anna Klasen - Moj Lęk Moj Koszmar" poniewaz jak dla mnie jest ona cholernie pesymistyczna pozycja i nie chcialem wierzyc ze tak jest naprawde. Niestety dzis juz wiem ze to jednak tak wyglada-zachorowalem na nieuleczalna chorobe. Nie bede strzeszczal ksiazki kto chce znajdzie i poczyta. Ja naprawde sobie nie wymyslam objawow, naprawde robi mi sie slabo juz kilkakrotnie zaslablem zupelnie bez powodu,naprawde serce wali jak opetane i mam potezne zawroty glowy i w trakcie trwania ataku moze mi nawet 300 psychologow mowic ze nie umre nic mi nie bedzie-to nie dziala- ja to wiem znam tez mechanizm nerwicy i blednego kola i mam tego swiadomosc...co z tego skoro te ataki mi sie przytrafiaja i jest to potworna MĘKA a mowic komus ze to nic takiego jest naprawde latwo-gdyby wszyscy oni mogli doswiadczyc jednego dnia w takim stanie wtedy by zrozumieli. Ja jednak wole sluchac ludzi z praktyki a nie z teorii i czytajac wszystkie wpisy ludzi ktorzy zmagaja sie z tym KOSZMAREM juz bardzo dlugo oraz osob z doswiadczeniem niestety zrozumialem...i co dalej??To jest wlasnie najgorsze NIC!! Leki cale zycie??NIE; terapia-nie dziala; konfrontacja-nie dziala. Koniec mozliwosci. Pozostaje Męczarnia,MĘKA i wegetacja bo to nie jest zycie. Ale wokol tylko slychac"spokojnie to przeciez tylko nerwica"- a ja wolalbym nie miec nogi czy nawet byc niewidomy ale chociaz moglbym spokojnie gdzies sobie pojsc. I jak tu wierzyc w cokolwiek ja juz nawet nie jestem w stanie uwierzyc w boga-jak mozna zadawac ludziom takie cierpienie-gdzie tu mowa w temacie "litosciwy"??? Oczywiscie kazdy przypadek jest inny ja widocznie zaliczam sie do tych skrajnych. W najgorszych snach nie sadzilem ze dojde do takiego etapu ze to napisze-niestety tak ja to widze takie widze fakty. Smutne-dla mnie to juz jest Wyrok. Nie ma juz nadzieji...
  4. Wkurza mnie bezgranicznie to ze w wyniku bezradnosci medycyny wobec zaburzen nerwicowych lekcewazy sie tą chorobę totalnie. W skutek czego moja sytuacja na dzien dzisiejszy jest taka ze mam 30 lat 10 lat leczenia w tym 3 pobyty na oddziale nerwic i jestem juz na samym dnie-byly leki byla praca z psychologami i nadal jestem w oplakanym stanie. W chwili obecnej nie pracuje a co za tym idzie nie mam swiadczen zdrowotnych, nie mam zadnych srodkow do zycia i oczywiscie nic od panstwa mi sie nie nalezy bo to nie choroba!!! A objawy i dolegliwosci jak byly tak są!! Bo lęki lękami ale co zrobić kiedy cierpi się codziennie z bólu?? nie da się tego ignorować, bo ileż można. Czy możnaby żyć codziennie z bólem zęba??Przyzwyczajić się do tego??Niemożliwe!! 10 lat psycholodzy i lekarze zwodzili mnie ze to da sie wyleczyc ze to wszystko jest w mojej glowie, ze to choroba duszy NIE WIERZE w to. Moim zdaniem jest to jakies zaburzenie pracy lub uszkodzenie nie wiem.. ukladu nerwowego lub mozgu. Ja nie boje sie tlumow ludzi, nie boje sie autobusow czy hipermarketow...ja boje sie tego co moje cialo wyprawia w trakcie ataku paniki...boje sie bolu walacego serca oraz uczucia omdlewania oraz tego ze ten stan nie przechodzi w kilka chwil jak u zdrowych ludzi a potrafi trwac bardzo dlugo. Codzienne nerwobóle tak silne ze przechodzi ochota na wszystko. Jak nie słabo to mdło,jak nie kręci się w głowie to wali serce!! Z jednej strony rozumiem ze ciezko jest zrozumiec ludziom zdrowym stan kogos z nerwicą lękową i ze trudno to pojac, ale z drugiej strony ja sobie tego nie wymyslam mi naprawde sie robi slabo naprawde wali mi serce to idzie stwierdzic tylko ze nikt wlasciwie nie wie co z tym zrobic i jak pomoc dlugofalowo. Zwodzenie psychoterapia - snucie domyslow i przypuszczen (mysle ze ma powodzenia w lzejszych stanach), leki-znosza tylko objawy to tez zadne rozwiazanie wiec co dalej?? I tu wlasnie sedno sprawy NIC. Pozostalo tylko zdychanie albo samobójstwo. W tej chwili nie mam prawa do niczego i znikad pomocy zadnej. Jakiekolwiek leczenie to tylko prywatnie co jak wiadomo nie jest tanie. Nie znam rozwiazania tej sprawy i nie widze zadnego ani nie chce sie tutaj domagac bog wie czego ale sa i tacy na tym forum ktorzy uwazaja ze nerwica to nic takiego oni pracuja i jakos zyja ale czy pomyslaleli ze kazdy przypadek jest inny i ze byc moze ich dolegliwosci sa w jakims stopniu mniejsze?? A sa i tacy ktorzy slabna codziennie po kilkanascie razy dostaja jakichs niewyjasnionych paralizy. Jak pracowac w takim stanie??Za to narkoman czy alkoholik moze liczyc na jakas pomoc choc sam sie wpakowal w takie bagno a ja mialem poprostu zyciowego pecha ze zachorowalem na nieuleczalna chorobe bo tak wlasnie wyglada ten KOSZMAR ale w ogolnym mniemaniu wszystkich wokol "spokojnie to tylko nerwica"!! dalbym im wszystkim tydzien zycia w moim stanie wtedy mysle ze zmienili by swoje zdanie. Wiem ze takich osob jest wiele w podobnej sytuacji jak moja albo w jeszcze gorszej. Wstalem dzis rano i wlasciwie to nie mam po co bo chwilke po otwarciu oczu budzi sie ze mna najpaskudniejsze chorobsko....szczerze wolalbym byc juz nawet niewidomy bo przynajmniej nie czulbym tak potwornego bolu fizycznego i co za tym idzie psychicznego bo jak to juz tu ktos napisal ja musze sie uczyc czegos co dla ludzi jest najzwyklejsza czynnoscia - wychodzenia z domu!! a jak juz wychodze to wiem ze na 99 % bede mial atak paniki bo cos z moim organizmem jest nie tak i nawet w najmniejszych chwilach stresu zaczyna nienormalnie reagowac i nie da się tego wylaczyc natychmiast - spróbujcie z tym zyc!!! Nervka rozumiem Cie dokladnie bo domyslam sie przez co przechodzisz a sam jestem w podobnej sytuacji....czytaj we du...ie!! A zadnego lekartswa na to nie ma!! A jest tyle pracy wokol i ja zazdroszcze ludziom ze sobie tak beztrosko pracuja tylko ciezko jest zrozumiec komus ze ktos ma problem wysiedziec 1,5 godziny na lawce przed domem a co dopiero 8 h w pracy- nie dlatego ze cos sobie wymysla czy z lenistwa tylko dlatego ze sie tak potwornie zle czuje i cierpi mękę a kazdy dzien to koszmar. Ale spokojnie to tylko nerwica...ehhh...przeklinam dzien w ktorym zachorowalem...bo dla mnie to juz jest WYROK!!
  5. Wkurza mnie bezgranicznie to ze w wyniku bezradnosci medycyny wobec zaburzen nerwicowych lekcewazy sie tą chorobę totalnie. W skutek czego moja sytuacja na dzien dzisiejszy jest taka ze mam 30 lat 10 lat leczenia w tym 3 pobyty na oddziale nerwic i jestem juz na samym dnie-byly leki byla praca z psychologami i nadal jestem w oplakanym stanie. W chwili obecnej nie pracuje a co za tym idzie nie mam swiadczen zdrowotnych, nie mam zadnych srodkow do zycia i oczywiscie nic od panstwa mi sie nie nalezy bo to nie choroba!!! a objawy i dolegliwosci jak byly tak są, gdyby nie to ze przygarnela mnie siostra juz by mnie na tym swiecie nie bylo, ale ona juz tez ma powoli dosyc tego wszystkiego bo to nic nie idzie ku dobremu.Siedze jej na dupie i ona mnie utrzymuje poki co...z tym ze moj koniec jest juz bliski..bo ja to juz zupelnie mam dosc tego KOSZMARU. 10 lat psycholodzy i lekarze zwodzili mnie ze to da sie wyleczyc ze to wszystko jest w mojej glowie, ze to choroba duszy NIE WIERZE w to. Moim zdaniem jest jakies zaburzenie pracy lub uszkodzenie nie wiem.. ukladu nerwowego lub mozgu. Ja nie boje sie tlumow ludzi, nie boje sie autobusow czy hipermarketow...ja boje sie tego co moje cialo wyprawia w trakcie ataku paniki...boje sie bolu walacego serca oraz uczucia omdlewania oraz tego ze ten stan nie przechodzi w kilka chwil jak u zdrowych ludzi a potrafi trwac bardzo dlugo. Jednak oni umyslnie mi wmawiaja ze to wszystko z powodu tego ze moja matka wyjechala za granice a ja poczulem sie porzucony-PARANOJA. I ze sam to wszystko nakrecam i podsycam w swojej glowie. Tylko ze zdrowi ludzie maja czasami gorsze problemy i nie maja nerwicy bo nie maja nic uszkodzonego. Jak moge wywolywac glowa kolatania serca skoro mozg nie steruje praca serca?? Wiadomo jak to jest w nerwicy wszystkie badania sa ok wiec zwala sie to na psychike bo medycyna jest bezradna wszystko jest przeciez zdrowe i na to sie nie umiera...ale jaka to meka i jak sie cierpi zarowno psychicznie i fizycznie to o tym juz sie nie mowi. Na pogotowiu slyszy sie "to tylko nerwica", u psychiatry czy psychologa "nikt ci nie pomoze jak sobie sam nie pomozesz". Z jednej strony rozumiem ze ciezko jest zrozumiec ludziom zdrowym stan kogos z nerwicą lękową i ze trudno to pojac, ale z drugiej strony ja sobie tego nie wymyslam mi naprawde sie robi slabo naprawde wali mi serce to idzie stwierdzic tylko ze nikt wlasciwie nie wie co z tym zrobic i jak pomoc dlugofalowo. Zwodzenie psychoterapia - snucie domyslow i przypuszczen (mysle ze ma powodzenia w lzejszych stanach), leki-znosza tylko objawy to tez zadne rozwiazanie wiec co dalej?? I tu wlasnie sedno sprawy NIC. Pozostalo tylko zdychanie albo samobójstwo. W tej chwili nie mam prawa do niczego i znikad pomocy zadnej. Jakiekolwiek leczenie to tylko prywatnie co jak wiadomo nie jest tanie. Nie znam rozwiazania tej sprawy i nie widze zadnego ani nie chce sie tutaj domagac bog wie czego ale sa i tacy na tym forum ktorzy uwazaja ze nerwica to nic takiego oni pracuja i jakos zyja ale czy pomyslaleli ze kazdy przypadek jest inny i ze byc moze ich dolegliwosci sa w jakims stopniu mniejsze?? A sa i tacy ktorzy slabna codziennie po kilkanascie razy dostaja jakichs niewyjasnionych paralizy. Jak pracowac w takim stanie??Za to narkoman czy alkoholik moze liczyc na jakas pomoc choc sam sie wpakowal w takie bagno a ja mialem poprostu zyciowego pecha ze zachorowalem na nieuleczalna chorobe bo tak wlasnie wyglada ten KOSZMAR ale w ogolnym mniemaniu wszystkich wokol "spokojnie to tylko nerwica"!! dalbym im wszystkim tydzien zycia w moim stanie wtedy mysle ze zmienili by swoje zdanie. Wiem ze takich osob jest wiele w podobnej sytuacji jak moja albo w jeszcze gorszej a z tego co obserwuje przybwa osob z nerwica coraz wiecej i w coraz to mlodszym wieku i to jest bardzo przykre a wciaz kazdy to bagatelizuje. Wiem ze sa choroby straszne rak aids ale mysle ze sa meka w rownym stopniu z tym ze ja juz naprawde wolalbym zejsc z tego swiata niz przezywac te meki oraz ten KOSZMAR. Tak z ciekawosci wszedlem na pierwsze lepsze forum onkologiczne zarejestrowanych tam uzytkownikow 2704 natomiast na tym forum ponad 28 000 no ale mowi sie ze problem jest blahy. A moze to jednak totalna bezradnosc?? Nie zawarlem w tym poscie wszystkiego co chcialem bo bylby za dlugi. Troche to chaotycznie napisane troche ogolnikowo ale taki wlasnie stan przezywam wstalem dzis rano i wlasciwie to nie mam po co bo chwilke po otwarciu oczu budzi sie ze mna najpaskudniejsze chorobsko....szczerze wolalbym byc juz nawet niewidomy bo przynajmniej nie czulbym tak potwornego bolu fizycznego i co za tym idzie psychicznego bo jak to juz tu ktos napisal ja musze sie uczyc czegos co dla ludzi jest najzwyklejsza czynnoscia - wychodzenia z domu-TRAGEDIA
×