Witam wszystkich serdecznie.
Jestem ze Śląska, mam troszkę latek ale też i apetyt na życie, a troszkę właśnie z tym życiem przestałam sobie radzić.
Z nerwicą borykam się okresowo od lat i do tej pory jakoś sobie radziłam. Jednak teraz trzeci roczek dopada mnie sezonowa depresja , która w tym roku dociągnęła się do sierpnia z tendencją do nasilania. Ponieważ zaczęłam tracić kontakt z rzeczywistością , wreszcie trafiłam do psychiatry.
Przeszło miesiąc temu podjęłam leczenie” depresji z nerwica lekową” Velafaxem.
.
Nie kwestionuje że odczułam zmianę po leku i tez widzę że to częściowe więc rozumiem już zasadność prawdopodobnego rocznego leczenia.
Natomiast gdzieś tam jednak błąkają się wątpliwości.
Po części dotyczą słuszności diagnozy, bo rozmowa była króciutka- 20 minut trwała pierwsza wizyta i może pół godziny druga, włącznie z badaniem EKG..
Jak czytam o depresji i nerwicach to o ile do nerwicy mogę dopasować objawy , o tyle depresja u mnie jeśli jest to zupełnie nietypowa, i bardziej do dystymii się skłania.
,No ale do wizyty mam miesiąc i póki co, to jednak przyjemnie jest chociaż z codziennymi obowiązkami sobie w miarę radzić. Nadal się wieczorami zawieszam i czuje zmęczenie ale już nie jestem tak sparaliżowana niemocą , czyli fajnie jest.
Na dzień dzisiejszy to najbardziej przeszkadza mi brak możliwości porozmawiania z kimś podobnym o tym co się dzieje, co czuje.
Chodzę po różnych forach, czytam co ludzie piszą i przynajmniej mam świadomość ze nie jestem ani leniem, ani odmieńcem . Szkoda tylko ze tak naprawdę to we własnych odczuciach czuję się osamotniona..
Jeśli ktoś jeszcze czuje potrzebę rozmowy o wszystkim i niczym to jestem otwarta.