Skocz do zawartości
Nerwica.com

murmelki

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez murmelki

  1. Od miesiąca bezskutecznie próbuję dostać się do psycholog u której byłam już na wizycie. Terminy są na grudzień. Co mam zrobić do tego czasu? Zaryczeć się na śmierć, rozstać z facetem, który wyjechał na 2 miesiące do pracy, co jeszcze bardziej mnie frustruje, czy doprowadzić moją mamę do obłędu ciągłymi histeriami? Jeszcze, jak na złość, skończyły mi się tabletki, które biorę awaryjnie (dostałam od psychiatry). I teraz jest właśnie taka awaria, a ja nie mogę sobie pomóc. Żeby dostać receptę musiałabym pójść na wizytę - mam złamaną nogę i nie wolno mi chodzić, a trzeba się zarejestrować osobiście i przyjść na wizytę. Czy to nie jest dobijające, że tak ciężko dostać się do lekarza, który czasami jest potrzebny NATYCHMIAST, bo człowiek ma wrażenie, że zaraz oszaleje, jak nie odda mu czegoś? Wczoraj w nocy znowu pokłóciłam się z facetem. Nawet nie pamiętam dlaczego tym razem się wkurzyłam. On chce uciąć rozmowę, żebym się nie nakręcała, a mnie wtedy dopada jeszcze większy amok. A potem czuję się, jak tak żałośnie. Ryczałam pół nocy, nadal ryczę. Jednocześnie się wściekam, bo ta bezsilność jest taka obezwładniająca. I tak się miotam między złością na innych, nienawiścią do siebie, wszechogarniającym żalem, wstydem i wyrzutami sumienia. Jestem taka zmęczona, jakbym w nocy kopała kanał La Manche. Psychiatra stwierdziła, że nie mam depresji. Psycholog traktuje mnie trochę protekcjonalnie. Bo ja na co dzień sprawiam całkiem dobre wrażenie. Przez to, że jestem taka gadatliwa i dowcipnie mówię o sobie z dystansem. Ale przecież to bzdura! Mam zero dystansu! I mam dość.
×